Firma Bombardier zaprezentowała w Brunszwiku technologię, która pozwala na ładowanie autobusu elektrycznego bez użycia kabla, czy pantografu. Ładowanie indukcyjne działa bezgłośnie, bezkontaktowo, bezpiecznie i bez opóźnień. Bez wątpienia wygląda ciekawie.
– Czeka nas świat bez kabli i wtyczek – zapewnia mnie z przekonaniem Jeremie Desjardins, szef projektu PRIMOVE w Bombardierze. To właśnie on zajmuje się przeniesieniem go z papieru do rzeczywistości. – Przyjdziesz do domu, położysz telefon w określonym miejscu, np. na blacie stołu i bateria się naładuje. Położysz tam laptop i też się naładuje. Kabel odejdzie w przeszłość podobnie jak odszedł kabel do komputera z brzęczącym modemem. Teraz wszędzie jest wi–fi. Zresztą nawet nie potrzeba komputera, bo wszystko masz w telefonie – opisuje.
Początkiem końca tradycyjnych autobusów ma być niepozorny dwunastometrowy Urbino 12 z systemem Bombardiera, który czekał na nas nieopodal dworca w Brunszwiku. Kanadyjski koncern zaprosił dziennikarzy do obejrzenia pomysłu, którym chce podbić świat.
Wentylacja w słupieChoć Bombardier produkuje prawie wszystko od samolotów po tramwaje, to akurat autobusów nie robi. Brunszwik, który niedawno kupił cztery 18–metrowe i jednego 12–metrowego solarisa, zwrócił się do niego z pomysłem przetestowania PRIMOVE. Technologia w uproszczeniu polega na zainstalowaniu w autobusie baterii i płyty. Druga część systemu znajduje się w jezdni, pod miejscem, w którym zatrzymuje się autobus. – Tworzymy cały blok, o długości mniej więcej półtora metra. Trzeba wykopać dziurę w ziemi, wsadzić, zasypać i tyle – tłumaczy szef polskiego przedstawicielstwa Bombardiera Janusz Kućmin.
Wysunięta płyta do ładowania indukcyjnego, fot. Jakub DybalskiAutobus przyjeżdżając na przystanek wysuwa płytę, zbliżając ją na odległość ok. 10 cm do jezdni. Powstają fale elektromagnetyczne, dzięki którym doładowywana jest bateria. – Indukcja nie jest niczym nowym. Laptopy czy telewizory już teraz bywają ładowane w ten sposób. Problemem do tej pory było stworzenie takiej mocy, która przyda się przy ładowaniu autobusu. Dziś Bombardier, jako jedyny na świecie, dysponuje urządzeniem o mocy 200 kWh – chwali się Desjardins.
Gdy Francuz opowiadał o wszystkich elementach PRIMOVE brzmiało to jak rozbudowany mechanizm, do którego strach będzie podejść. Ale przystanek właściwie nie różni się od pierwszej z brzegu wiaty, którą można spotkać na ulicach polskich miast. Przechodnie nie zwracali na niego uwagi. Miejsce ładowania wyróżnia biała płyta, odcinająca się od koloru jezdni. Jedynym elementem, który trzeba jeszcze zmieścić w miejskiej przestrzeni jest wentylacja. W Brunszwiku zamaskowano ją niewielką skrzynką umieszczoną pod wiatą dla pasażerów oraz stojącym obok słupem ogłoszeniowym.
Bezpieczne dla kotów– Oczywiście! – urwał mi w pół zdania Francuz, gdy spytałem, czy pytali mieszkańców o wrażenia. Autobus z zamontowanym PRIMOVE jeździ po Brunszwiku od marca. Wozi pasażerów na regularnej, 12–kilometrowej linii wokół centrum miasta. – Bardzo im się podoba. Zwracają uwagę przede wszystkim na ciszę i wygodę. Zresztą władze miasta też są zadowolone. Do jesieni system zostanie zamontowany w czterech pozostałych, przegubowych solarisach.
PRIMOVE zamontowano na trzech przystankach na 12–kilometrowej pętli. Wybrano te najważniejsze, na których pasażerowie wsiadają najdłużej i na których autobus stoi nieco dłużej po skończonym kursie. Desjardins zapewnia, że te krótkie postoje wystarczą, by bateria utrzymywała wysoki poziom naładowania i nie trzeba jej doładowywać w nocy. Zresztą tym się kierowano, wybierając linię, na której zamontowano system. Jeśli kierowca z jakiegoś powodu nie naładuje baterii, autobus może przejechać 2–3 pętle, póki wyczerpie się zapas energii.
No dobrze, zapytacie, ale czy jeśli ktoś wsiądzie do autobusu podczas ładowania, to czy nie „padnie” mu telefon komórkowy, a klucze nie wyskoczą z kieszeni i nie polecą pod autobus?
– To absolutnie bezpieczne dla pasażerów. Pole elektromagnetyczne powstaje wyłącznie podczas ładowania. Płyta jest izolowana od podłogi autobusu, po bokach również jest izolacja – zapewnia Francuz. Gdy zapytałem co będzie, gdy pod podłogę stojącego autobusu wejdzie np. kot, zamyślił się, po czym odparł, że koty są bezpieczne, bo gdy płyta się wysunie, żaden się pod autobusem nie zmieści.
Elektryk z przestrzeniąAutobus jest wygodny. W środku hałasuje klimatyzacja, która jednocześnie chłodzi system, ale przedstawiciele Bombardiera zapewniają, że w kolejnych wersjach ten problem zostanie rozwiązany. Pytani o podstawowe zalety PRIMOVE wymieniają plusy autobusów elektrycznych – ekologiczność, estetyczność, ciszę w czasie podróży. W przeciwieństwie do silnika dieslowskiego, który potrafi trząść całym pojazdem, ten napęd nie powoduje drgań. W czym jest lepszy od innych sposobów ładowania autobusów elektrycznych? Poza tym, że nie wymaga drutów do ładowania za pomocą pantografu, czy stacji dokującej, gdzie można podłączyć autobus do gniazdka, ładowanie indukcyjne pozwala na ogromną oszczędność miejsca w samym autobusie.
Miejsce do ładowania, fot. Jakub Dybalski– Dziś bateria w autobusie elektrycznym waży kilka ton. Dzięki ładowaniu indukcyjnemu możemy ją bardzo mocno zmniejszyć. Cała konstrukcja montowana w pojeździe to 150 kg. To oznacza że możemy w nim zmieścić do 40 osób więcej – tłumaczy Desjardins.
Przedstawiciele Bombardiera nabierają wody w usta tylko na pytanie o to ile to kosztuje, choć Francuz zapewnia, że licząc koszty użytkowania w ciągu kilku lat, to rozwiązanie nieco tańsze niż zwykłe autobusy.
Autobus przyszłości?– Rynek autobusów elektrycznych to przyszłość. Jeszcze niedawno wydawało się, że w 2020 r. 10 proc. autobusów jeżdżących po świecie to będą „elektryki”, ale moim zdaniem to może być 100 proc. Paryż już dziś wymienia całą flotę na autobusy elektryczne, a Unia Europejska dofinansowuje wyłącznie pojazdy ekologiczne, więc przede wszystkim elektryczne – tłumaczy Francuz. Europa wymienia tabor, ale najbardziej „gorące” rynki to dziś i w ciągu kilku najbliższych lat Azja (w tym przede wszystkim Chiny), Bliski Wschód i Ameryka Południowa.
Kućmin i Desjardins przyznają, że rozmawiali z wieloma miastami, w tym polskimi, które są zainteresowane PRIMOVE. Przedstawiciele firmy byli niedawno w Bogocie, gdzie funkcjonuje największy dziś na świecie system Bus Rapid Transit. System jest elastyczny, pasuje do różnych środków transportu. Zamiast ładowania indukcyjnego opracowano również wersje z pantografem i łączone. Tramwaj korzystający z pantografu, ale tylko na 10 proc. długości linii, oraz z indukcyjnego ładowania na pewnych odcinkach trasy (co według zapowiedzi ma przypominać opisywany przez nas niedawno pomysł
na indukcyjne ładowanie autobusów w Goeteborgu) ma od zimy tego roku jeździć po chińskim Nankinie.
Francuz roztacza zresztą wizje wyjścia poza autobus, czy tramwaj. Bombardier zastanawia się nad wykorzystaniem PRIMOVE do napędzania ciężarówek. Opracowywana jest też technologia dla samochodów hybrydowych, tym bardziej, że największe koncerny samochodowe – BMW, Volkswagen, czy Toyota – poważnie myślą o ładowaniu indukcyjnym.
Być może miasto przyszłości to elektromagnetyczne drogi, przy których stacje benzynowe będą wyłącznie turystyczną ciekawostką. Na razie autobus, który nie wymaga płynnego paliwa, gazu, pantografu i kabla jeździ po Brunszwiku. Kiedy trafi do Polski?
Solaris Urbino 12 z systemem PRIMOVE, fot. Jakub Dybalski