Niewątpliwie wydarzeniem tego tygodnia będą zmagania Warszawy z wyłączeniem z ruchu Mostu Łazienkowskiego. Na pierwszy rzut oka dużym wyzwaniem wydaje się umożliwienie płynnego ruchu samochodów osobowych. W rzeczywistości wyłączenie z ruchu jednej z głównych przepraw w stolicy, to wyzwanie przede wszystkim dla organizatora przewozów, czyli Zarządu Transportu Miejskiego. Po poniedziałkowym porannym szczycie można spróbować dokonać wstępnej oceny przyjętej strategii działania.
Nieczynny Most Łazienkowski oraz sąsiedni Most Poniatowskiego pełnią kluczową funkcję dla obsługi komunikacyjnej Pragi Południe, a także, przynajmniej w części, innych prawobrzeżnych dzielnic. Już od dawna jednak ich potencjał tkwi przede wszystkimw wydajnym transporcie publicznym. Most Poniatowskiego posiada wydzielone torowisko tramwajowe oraz uzupełniające linie autobusowe (w tym pospieszne). Most Łazienkowski posiada z kolei bardzo wydajny buspas, określany czasem trochę na wyrost mianem warszawskiego BRT. Wyłączenie tej przeprawy w całości z ruchu wiąże się z pytaniem, gdzie zmieścić ponad 70 autobusów na godzinę, które do tej pory zapewniały sprawny dojazd Trasą Łazienkowską do Metra Politechnika. Zatory uliczne, występujące na co dzień, mają tak naprawdę mniejsze znaczenie i przy tej skali utrudnień nie da się ich uniknąć. Stąd przeanalizujmy sytuację transportu miejskiego.
źródło: ZTM (ztm.waw.pl)Gdzie zmieścić dodatkowe autobusy?Analizując mapę objazdów zamieszczoną przez ZTM, warto pochwalić organizatora przewozów za kreatywność. Przenosząc wszystkie linie kursujące do tej pory Mostem Łazienkowskim na Most Poniatowskiego, osiągnięto niespotykany do tej pory wynik ok. 120 pojazdów w porannym szczycie w kierunku centrum (114 autobusów + dodatkowe zasilenia). W kierunku przeciwnym było to około 95 pojazdów. Do tego należy dodać prywatnych przewoźników, jak chociażby Minibus czy Contbus, obsługujących niektóre połączenia aglomeracyjne i dalekobieżne. Przy tej liczbie autobusów problemem staje się nie tylko przepustowość pasa ruchu, ale także sprawna wymiana pasażerów na przystankach. ZTM zakłada, że postój autobusu powinien wynosić ok. 30 sekund, ale jest to wymóg jedynie teoretyczny, często trudny do spełnienia w godzinach szczytu.
Co istotne, największe nasilenie ruchu autobusów ma miejsce na odcinku pozbawionym przystanków. Część z linii dojeżdżających do Mostu Poniatowskiego zjeżdża z niego od razu po przekroczeniu Wisły, dzięki czemu nie blokuje buspasa na Moście oraz w Al. Jerozolimskich. Pojazdy szybciej wracają także na dotychczasową trasę. Warto zauważyć, że dotyczy to linii 182 oraz 523, które charakteryzują się bardzo wysoką czestotliwością kursowania (nawet co 5-6 min). Dodatkowe linie pospieszne kursujące Al. Jerozolimskimi mają zaś przystanki jedynie na wysokości Muzeum Narodowego oraz Metro Centrum, dzięki czemu zatrzymują się mniejszą liczbę razy. Niestety brak buspasa na Moście Poniatowskiego oznacza, że autobusy tracą cenny czas w korku na przeprawie.
Dodatkowe zadanie dla tramwajów Bardzo dużą liczbę autobusów uzupełniają oczywiście tramwaje, które na co dzień pełnią podstawową funkcję w obsłudze komunikacyjnej na odcinku Rondo Waszyngtona – Plac Zawiszy. Zgodnie z rozkładem w godzinach szczytu należy spodziewać się 47 tramwajów w kierunku zachodnim oraz 36 składów w kierunku wschodnim. Po uruchomieniu dodatkowej linii szczytowej 77 (kursującej co 10 min) należy spodziewać się odpowiednio około 53 oraz 47 pojazdów w poszczególnych kierunkach. Takie wartości są również bliskie maksymalnej przepustowości, jaką posiada to torowisko. Może to skutkować zatorami tramwajowymi zwłaszcza w obrębie skrzyżowań oraz w Al. Waszyngtona, gdzie przystanki tramwajowe są pojedyncze, a kursują nią linie 9 i 24 o częstotliwości do 5 minut oraz właśnie 77 o częstotliwości 10 min. Z porannych obserwacji wynika jednak, że choć w pojazdach było tłoczno, ale pasażerowie raczej mieścili się w kursujących składach. Pomimo dodatkowych wagonów, raczej udało się uniknąć zatorów tramwajowych.
Dodatkowe działania kluczem do sukcesuMożna ocenić, iż problemów z przepustowością Mostu Poniatowskiego udało się uniknąć, dzięki wsparciu policji oraz nadzoru ruchu. W newralgicznych miejscach, m.in. na łącznicach z Wałem Miedzeszyńskim oraz Wisłostradą, ruchem sterowała policja. Służby czuwały także w innych lokalizacjach, m.in. przy Rondzie Waszyngtona, Rondzie de Gaulle’a a także Metrze Centrum. Poza nadzorem ruchu oraz policją czuwały także pojazdy pogotowia technicznego, zarówno Miejskich Zakładów Autobusowych, jak i Tramwajów Warszawskich. Dzięki temu, w przypadku awarii, możliwe było szybkie reagowanie.
W sytuacjach spowolnienia priorytet rzeczywiście zyskiwały pojazdy komunikacji miejskiej, co umożliwiło m.in. sprawne przejazdy przez najbardziej obciążone skrzyżowania. Taka mobilizacja służb nie jest raczej możliwa w dłuższym okresie, ale w przypadku kilkudniowego objazdu może poprawiać jakość obsługi komunikacyjnej.
Co można jeszcze poprawićNależy zauważyć, że maksymalnej liczby 120 autobusów w kierunku Centrum nie udało się raczej osiągnąć. Korkowały się przede wszystkim dojazdy oraz sam most. W tych miejscach niezbędne są buspasy. Powinny powstać one jak najszybciej na Moście Poniatowskiego oraz Wale Miedzeszyńskim (na razie ratusz zapowiedział ich wytyczenie na Wale oraz na Wybrzeżu Szczecińskim). Warto rozważyć także inne lokalizacje, w tym Wisłostradę oraz Aleję Waszyngtona. Należy także pomyśleć nad udrożnieniem ruchu linii korzystających z ulic Francuskiej oraz Saskiej, które dzisiaj stały w ogromnych korkach. Szczegółowe analizy ruchu pozwolą zidentyfikować kolejne „wąskie gardła” na realizowanych objazdach. Jeśli nie uda się szybko przywrócić buspasa na Trasie Łazienkowskiej, tego typu działania będą niezbędne.
Od jutra zapewne bardziej wykorzystywany będzie także parking przy Stadionie Narodowym, który dziś świecił pustkami. Do czasu przywrócenia Trasy Łazienkowskiej kierowcy jednak nie powinni oczekiwać dobrych warunków do podróżowania autem po praskiej stronie Wisły. Zatory w pobliżu Trasy Siekierkowskiej były dzisiaj znaczne i raczej nie zmieni się to w najbliższych dniach. Może za to rosnąć liczba pasażerów tramwajów. Chyba jedyny sposób na zwiększenie przepustowości torowiska to wykorzystanie do jego obsługi jedynie najbardziej pojemnych pojazdów Pesy: 120 N (Tramicus) oraz 120Na (Swing).
Można uznać, że w szczycie porannym udało uchronić się centrum Warszawy od paraliżu komunikacyjnego. Ponadto, dzięki zablokowaniu Trasy Łazienkowskiej, aut w centrum było zauważalnie mniej niż w zwykły dzień roboczy. Na razie działania Zarządu Transportu Miejskiego należy ocenić pozytywnie. Warto pochwalić organizatora przewozów za przygotowanie objazdów w bardzo krótkim czasie, co niewątpliwie nie było łatwym zadaniem. Widać doświadczenie osób odpowiedzialnych za transport w stolicy, zdobyte także w trakcie takich wydarzeń, jak budowa metra czy Euro 2012. Aby Warszawa nie stanęła w kolejnych dniach, należy jednak stale monitorować sytuację oraz reagować na zmieniające się warunki. Wytyczenie dodatkowych buspasów wydaje się niezbędne, aby Praga Południe mogła dojechać do centrum rano i wrócić po południu do domu w kolejnych dniach zamknięcia Mostu Łazienkowskiego.