Jest kilka cech, które powinien mieć rozkład jazdy, by usługa zaproponowana pasażerowi trafiła w jego gusta. To się opłaca. Zachęcony pasażer staje się stałym i wiernym klientem. Zniechęcony, rezygnuje z komunikacji publicznej na długo, czasem na stałe.
W przygotowywanej przez nasz serwis i Stowarzyszenie Transportu Publicznego Białej Księdze Mobilności dużo miejsca poświęcamy odpowiedniemu skomunikowaniu połączeń. Stworzenie dobrego rozkładu jazdy wcale nie jest proste. Często organizatorzy przewozów zadowalają się uruchomieniem podstawowych połączeń. Przewożą pasażerów tylko w godzinach szczytu, pomijają weekendy. Oszczędności są jednak pozorne.
Daniel Złamal z ZTM Warszawa w napisanej do BKM analizie wyliczył podstawowe cechy dobrego rozkładu jazdy. Część wydaje się oczywista, ale zaskakująco często jest pomijana. Nic dziwnego, że w wielu miastach transport publiczny przegrywa nie tylko z prywatnymi przewoźnikami, ale też z samochodami.
Często i równoCo jest najważniejsze? Częstotliwość trzeba wymienić na pierwszym miejscu. Połączenie kolejowe lub autobus międzymiastowy musza jeździć minimum co dwie godziny. W mieście komunikacja może być uznana za atrakcyjną, jeśli zapewnia połączenie co kwadrans. Ale to nie wszystko. Pasażer powinien łatwo przyswoić sobie kiedy jego pojazd przyjedzie. Stąd niezbędna jest cykliczność kursowania z taktem będącym podzielnikiem liczby 60. Dzięki temu w pamięć zapadną minuty w jakich przyjeżdża np. autobus, takie same w każdej godzinie (np. 11.07, 11.37, 12.07, 12.37…). Ważne są też ramowe godziny kursowania. Organizatorzy powinni dążyć do jak najdłuższego kursowania danej linii w ciągu dnia i braku różnic między dniem powszednim a weekendem czy dniem świątecznym. Tylko wtedy można wykreować stały popyt na usługi przewozowe i przyzwyczaić pasażera do linii. Jeśli chcemy uruchamiać połączenia tylko rano i popołudniu w dni powszednie, będziemy wozić wyłącznie uczniów do i ze szkoły. I nikogo więcej.
Powyższe warunki są stosunkowo łatwe do spełnienia. Są na dobrą sprawę kwestią pieniędzy. Jeśli chcemy porządną komunikację, musimy na nią wydać pewną sumę, żeby zapewnić tyle pojazdów i w takiej częstotliwości jak trzeba. Ale to tylko połowa sukcesu. A ta druga połowa jest bardziej skomplikowana.
Dobry rozkład powinien zapewniać skoordynowanie poszczególnych linii na tej samej trasie oraz skomunikowanie różnych środków transportu. To pierwsze oznacza, że autobusy czy tramwaje poszczególnych linii nie odjeżdżają o tej samej godzinie, ale co jakiś czas, dzięki czemu są równomiernie napełnione a pasażerowie nie czekają zbyt długo. To drugie w podstawowej wersji oznacza, że np. autobus dowożący pasażerów do pociągu dojeżdża o takiej godzinie, by ci zdążyli na pociąg, ale też nie czekali zbyt długo. W idealnej – że pociąg zaczeka na autobus nawet jeśli ten się ewentualnie spóźni.
Poza tym od rozkładów jazdy należy oczekiwać takich drobiazgów jak uwzględnienie odpowiedniej długości postojów, ewentualnych opóźnień, co sprawi, że rozkład się nie „posypie” i będzie odpowiadał prawdzie, a także, że będzie widoczny i czytelny. Mało co tak irytuje pasażera, jak kilkadziesiąt literek, znaczków, odnośników, zastrzeżeń, apendyksów, w których celują szczególnie rozkłady kolejowe.
SKM warszawska - SKM trójmiejskaProblem jest istotny, bo w Polsce kłopoty z rozkładami powstrzymują rozwój transportu. Brak ustawowego obowiązku powołania regionalnych organizatorów przewozów powoduje brak koordynacji rozkładów i skomunikowani, bo różne podmioty tworzą je bez uwzględnienia pozostałych. Prywatni przewoźnicy często ostro rywalizują z publicznymi, np. tak układając własne rozkłady, by odjeżdżać tuż przed konkurentem. Pasażer dostaje usługę za niską cenę, ale niskiej jakości. Z kolei publiczny organizator transportu traktuje go jako przedsięwzięcie niedochodowe i kłopotliwe. O takich projektach jak jizdnirady.idnes.cz, czyli czeskiej ogólnokrajowej wyszukiwarce połączeń, można tylko pomarzyć.
Ale mamy dobre przykłady. Aglomeracja warszawska od lat notuje wzrost liczby pasażerów. Udał się tam projekt uruchomienia SKM, która w 2006 r. przewiozła 3,6 mln pasażerów a w ubiegłym ponad 22,5 mln. Rozszerza się oferta połączeń kolejowych poza miasto a 21 linii autobusowych jest skomunikowanych z rozkładami jazdy pociągów. We Wrocławiu w styczniu uruchomiono trzy linie autobusowe, dowożące pasażerów do stacji Wrocław Psie Pole. Z drugiej strony m.in. chaos rozkładowy w Trójmieście powoduje, że tamtejsza SKM traci pasażerów. Takich przykładów warto unikać.
Biała Księga Mobilności w Aglomeracjach będzie miała swoją premierę podczas zbliżającego się
Kongresu Transportu Publicznego. Impreza odbędzie się 30 października w Bydgoszczy.