W poniedziałek 40 nowych autobusów elektrycznych BYD zacznie wozić pasażerów po Los Angeles. Chińska firma nie tylko sprzedała miastu pojazdy, ale też wybudowała dwie fabryki w zaniedbanej dzielnicy.
40 eBusów zjechało z taśmy montażowej w kalifornijskim Lancaster, które jest pustynnym, zaniedbanym przedmieściem Los Angeles. Każdy z wartych 800 tys. dol. pojazdów jest zasilany baterią wyprodukowaną w pobliskiej fabryce, również należącej do BYD.
Chiński koncern, którego 10 proc. akcji należy od niedawna do samego Warrena Buffeta, nie jest firmą motoryzacyjną. Autobusy – wyłącznie elektryczne – produkuje właściwie przy okazji. To przede wszystkim producent ogniw elektrycznych, a przy okazji wszystkiego, do czego mogą się przydać. Markę BYD znajdziemy więc na wszystkim od żarówek ledowych, przez panele słoneczne, po samochody elektryczne.
Ale okazało się, że „zielone” autobusy z BYD–u można z powodzeniem sprzedawać na całym świecie. Chińskie pojazdy, poza Azją, jeżdżą też w obu Amerykach i w Europie. W Polsce były testowane w kilku większych miastach. Pod koniec marca w Warszawie
otwarto oferty na dostawę 10 elektrycznych autobusów. Oferta fabryki BYD znajdującej się w Holandii była dużo niższa od ceny zaproponowanej przez Solarisa, więc prawdopodobnie chińskimi autobusami pojadą mieszkańcy stolicy.
BYD od dawna chwali się osiągami swoich pojazdów. Według planów producenta autobus, który poza baterią jest też zasilany panelami słonecznymi na dachu, powinien przejechać na jednym ładowaniu 250 km, co w warunkach miejskich w zupełności wystarczy. Na stronie internetowej polskiego oddziału znajdziemy informację, że przed rokiem eBus przejechał z Jaworzna do Gdańska 336 km na jednym ładowaniu („po zaparkowaniu w miejscu przeznaczenia, autobus dysponował nadal aż 14 % baterii!”).
W USA Chińczykom nie było łatwo. W marcu miasto Long Beach zerwało opiewającą na ponad 12 mln dol. umowę z BYD–em na dostawę 10 autobusów. Tłumaczono się tym, że chińska firma nie może być beneficjentem umowy, w którą zaangażowane są pieniądze z budżetu federalnego. Wcześniej BYD został ukarany grzywną w wys. 100 tys. dol. bo zarzucono mu, że zatrudnia inżynierów z Chin, płacąc im zbyt małe pieniądze. Po odwołaniu zarzuty oddalono, a BYD musiał zapłacić „tylko” 37 tys. dol. za mniejsze naruszenia kodeksu pracy. Los Angeles chyba jednak ze współpracy z Chińczykami jest zadowolone.