Nowy dworzec południowy w chińskim Taiyuan do złudzenia przypomina stary katowicki dworzec – ten chwalony przez ekspertów i znawców architektury i zburzony wspólnie przez kolejarzy i firmę developerską. Trudno mówić oczywiście o inspiracji, bo materiały inne, ale podobieństwo do betonowych kielichów uderzające. Tymczasem Katowice muszą zadowolić się nowym, schludnym i niczym niewyróżniającym się dworcem, z atrapą kielichów, które upchnięte są gdzieś na zapleczu centrum handlowego.
Przebudowa katowickiego dworca budziła sporo emocji. Poprzedni budynek, otwarty w 1972 r. i zaprojektowany przez tzw. zespół „Tygrysów” (Wacław Kłyszewski, Jerzy Mokrzyński i Eugeniusz Wierzbicki) był czołowym polskim przykładem brutalizmu w architekturze. Nurt ten charakteryzuje się zastosowaniem m.in. surowej konstrukcji z wyeksponowanym betonem. Katowicki projekt opierał się na użyciu wielkich, charakterystycznych betonowych kielichów, które podtrzymywały strop i szklanej fasady.
Zaniedbany i zagracany budynek przez lata stracił jednak wiele z pierwotnego blasku. Przylgnęła do niego łatka jednego z najgorszych dworców w Polsce. Kilka lat temu kolejarze, przy okazji dworcowej ofensywy i mistrzostw Euro 2012, postanowili przebudować obiekt, wykorzystując modne dla tego typu przedsięwzięć partnerstwo publiczno-prywatne. PKP SA nawiązały współpracę z Neinverem, a efektem prac miał być kompleks handlowo-komunikacyjny – z dworcem kolejowym, autobusowym, centrum handlowym i biurami.
Dworzec, mimo zaniedbania, zdobył rzeszę obrońców, także z zagranicy. Eksperci i znawcy podkreślali jego światową wartość architektoniczną. – Dawny dworzec w Katowicach działał przede wszystkim przestrzenią w środku: przypominał wnętrza sakralnych budowli halowych, których sklepienia wznosiły się subtelnymi krzywiznami nad szesnastoma – w naszym przypadku – filarami – wspomina profesor Irma Kozina z Zakładu Historii Sztuki Uniwersytetu Śląskiego, która angażowała się w obronę dworca. Początkowo Neinver zapowiadał zachowanie części kielichów w nowym projekcie, ostatecznie jednak – podając za przyczynę ich zły stan – zdecydował się wszystkie zburzyć i zastąpić współczesną kopią.
Stary dworzec w Katowicach, fot. Lestat (Jan Mehlich), lic. CC2.5 Wikimedia commonsDo dzisiaj temat katowickiego dworca rozpala emocje. Ostatnio za sprawą…
nowego chińskiego dworca południowego w 2,5-milionowym Taiyuan, który otwarto w 2014 r. i zaprojektowanego przez pracownię CSADI. Z zewnątrz do złudzenia przypomina stary katowicki dworzec z kielichami. Trudno mówić oczywiście o kopii czy inspiracji, bowiem – gdy przyjrzeć się z bliska – widać wyraźne różnice. Kielichów jest więcej, są z innego materiału i nie mają kaskadowej struktury. Zresztą te chińskie mają być inspirowane tradycyjną architekturą lokalną. – Człowiek odbiera architekturę trójwymiarowo, obrazki natomiast działają tylko na wzrok i są dwuwymiarowe – zaznacza profesor Kozina, pytana o podobieństwo na zdjęciach. – A poza wszystkim, miło jest zobaczyć chińskie reminiscencje naszej dobrej, katowickiej architektury – dodaje.
Katowice natomiast muszą zadowolić się atrapą dawnych kielichów, upchniętych gdzieś za centrum handlowym. Zasadnicza część placu została bowiem zabudowana nowym obiektem, który z pewnością nie trafi do kanonu światowej architektury. – Jest czysto i schludnie, aczkolwiek materiały użyte we wnętrzu dworca po modernizacji są kiepskie. Nawet designerskie krzesła projektu Grcica ciągle odpadają i trzeba je stale naprawiać, gdy tymczasem w tylnej, podziemnej części dworca, gdzie tylko oczyszczone szlachetne okładziny kamienne z dawnej fazy, wciąż czuje się klasę dobrej architektury – mówi z żalem Irma Kozina.
Nowe kielichy w Katowicach też są jedynie namiastką tego, co było. Raczej nie przywołują już skojarzeń z budowlami sakralnymi. – Teraz trzeba bardzo wytężać wzrok, by to dostrzec, gdyż pozostawione w niewielkiej tylko części dworca jako odsłonięte "kielichy" tworzą zupełnie inne, nowe relacje wielkości. Dzisiejsze wrażenie w przestrzeni katowickiego dworca jest już zupełnie odmienne niż kiedyś – podsumowuje Irma Kozina.