Powoli wznawiana jest wymiana taboru trolejbusowego w ukraińskim Chmielnickim. Do miasta trafiły dwa nowe wozy produkcji ukraińskiej, ale tak skromna dostawa nie zaspokoi potrzeb wynikających z wieloletniego zastoju. Liczący ponad setkę pojazdów park taborowy składa się niemal wyłącznie z przestarzałych radzieckich wozów ZiU-9 i pochodnych.
Leżący w środkowej Ukrainie ćwierćmilionowy Chmielnicki – historyczny Płoskirów – to jedno z miast, w których trolejbus odgrywa kluczową dla komunikacji miejskiej rolę. Sieć popularnego w czasach sowieckich środka transportu otwarto tu w 1970 roku. Epoka rozwoju systemu transportu elektrycznego trwała tu dłużej niż Związek Radziecki – w pierwszych latach niepodległej Ukrainy park taborowy rozrósł się do ponad 140 pojazdów, a długość sieci osiągnęła 100 km.
Miasto krótkich serii
Dziś trolejbusy kursują na 19 trasach, a w dni robocze miejskie przedsiębiorstwo „Elektrotrans” uruchamia 80 brygad (ilostan wynosi sto kilkanaście pojazdów). Od czasów swojej świetności w taborze zaszły jednak tylko niewielkie zmiany. W eksploatacji pozostaje ponad setka pojazdów generacji ZiU-9, które już w momencie rozpoczęcia produkcji serii – w 1971 roku – były uproszczone konstrukcyjnie względem innych modeli tamtego czasu.
Wszystkie nowsze modele trolejbusów kupione zostały w krótkich lub bardzo krótkich seriach. W latach 1992 i 1994 do eksploatacji weszły pojazdy z fabryki w Dniepropietrowsku – JuMZ T1 (10 szt.) i JuMZ T2 (8 szt.), a kolejnymi nowymi trolejbusami były zakupione dopiero w 2008 roku niskopodłogowe wozy Bogdan T601-11. „Elektrotrans” kupił jednak tylko dwie sztuki pojazdów z ukraińskich zakładów w Łucku, bo dalsze plany pokrzyżował kryzys ukraińskiego budżetu. W tym samym roku do Chmielnickiego przyszły dwa egzemplarze eksperymentalnego modelu Dnipro Е187 produkowanego w kooperacji ukraińsko-rosyjskiej, co – nie licząc zakupu jednego pojazdu ZiU opartego na modelu ZiU-9 w 2011 roku – zakończyło dostawy.
Nowe Elektrony naprzeciw „marszrutkom”
Stagnację przerwać ma pierwsze od trzech lat wpisanie na stan „Elektotransu” nowego taboru – kolejnych trolejbusów produkcji krajowej, ale jeszcze innego producenta – Elektron-Elektrotrans – kooperującego z firmami z Niemiec. Lwowska spółka znana jest do tej pory głównie z
produkcji nowych wagonów tramwajowych dla Lwowa. Przynajmniej póki co stworzona zostanie jednak jeszcze jedna wyjątkowo krótka seria eksploatowana w chmielnickim przedsiębiorstwie – dostawa objęła tylko dwie sztuki modelu Т19101, na tyle pozwolił bowiem miejski budżet. Każdy z pojazdów wart jest 2,2 mln hrywien (500 tys. zł). Elektrony dotarły już do swojej nowej zajezdni, ale wciąż trwają jazdy testowe. Ich premiera liniowa ma odbyć się na przełomie stycznia i lutego.
Chmielnicki to jedno z licznych miast Ukrainy, które borykają się z podobnymi problemami taborowymi. Zła kondycja pojazdów połączona z cięciami w liczbie wykonywanych połączeń skutkują powolnym, ale stopniowym oddawaniem znacznej części ruchu tzw. marszrutkom, niewielkim busom. Choć mają one szereg niewątpliwych zalet – mała liczba miejsc skutkuje wielokrotnie kursowaniem z bardzo dużymi częstotliwościami, a przyjmowany często model jednoosobowej działalności gospodarczej kierowców sprzyja dużej mobilności i bieżącemu dopasowywaniu się do potrzeb – „marszrutki” nie są wielokrotnie w stanie przejąć dużych potoków od pojazdów o o wiele większych gabarytach.
Ukraińskie miasta stoją teraz przed sporymi wyzwaniami komunikacyjnymi. W planach modernizacyjnych Kijowowi i Ukrainie pomóc ma Zespół Doradców Gospodarczy TOR. – Chcemy, żeby ZDG TOR stał się pośrednikiem między Kijowem a Polską i producentami, którzy chcą inwestować na Ukrainie. Podmiot ten najlepiej orientuje się o możliwościach polskiego przemysłu i musi zebrać informacje o zainteresowanych producentach – mówi Siergiej Meisel, szef Kyjiwpastrans.