Pierwszy dzień regularnego kursowania tramwajów przyniósł sporo zachwytu, ale też pokazał, gdzie jeszcze trzeba wprowadzić poprawki. Od południa, czyli oficjalnej inauguracji, do późnego wieczora zainteresowanie olsztynian nowym środkiem lokomocji nie słabło. Z pewnością wygrywała ciekawość, wzmocniona zresztą możliwością podróżowania bez biletu.
Z pewnością
19 grudnia przejdzie do historii Olsztyna oraz historii transportu miejskiego w Polsce. Stolica województwa warmińsko-mazurskiego dołączyła bowiem do miast posiadających komunikację szynową. Tym samym w Polsce mamy już piętnaście sieci tramwajowych.
Budowa tramwaju zakończyła się na przełomie października i listopada. Jak tylko ucichły echa uciążliwych prac inwestycyjnych, to rozpoczęły się pierwsze jazdy szkoleniowe motorniczych. Niestety, nie udało się w tak krótkim czasie wyszkolić całego – 38-osobowego – zespołu, więc zdecydowano się na stopniowe uruchamianie poszczególnych tras. Pierwszą linię, łączącą Wysoką Bramę z Jarotami, obsługiwały cztery tramwaje, które zgodnie z rozkładem jazdy miały odjeżdżać co 15-20 minut. To okazało się stanowczo za mało, jak na tak duże zainteresowanie olsztynian. Niestety, do ruchu w ciągu dnia nie skierowano dodatkowych wozów.
Bolączką całego systemu okazało się funkcjonowanie sygnalizacji świetlnych. Priorytet jakby nie działał, a tramwaje musiały tracić dużo czasu, zatrzymując się na kolejnych skrzyżowaniach. Biorąc pod uwagę wspomniane problemy ze światłami oraz duże obłożenie tramwajów, pojazdy potrzebowały ponad dwukrotnie więcej czasu na pokonanie całej trasy – nawet 36 minut zamiast 16 minut. To powodowało notoryczne opóźnienia i znaczne wydłużenie odstępów między tramwajami. Właściwie problem z utrzymaniem rozkładu jazdy występował do końca dnia. Także wieczorem tramwaj potrzebował kilku minut więcej na przejechanie trasy, niż założono to w rozkładzie jazdy.
Nie udało się też dokończyć wiat przystankowych. Jednak według zapowiedzi mają być one gotowe w ciągu kilku dni. Również system informacji pasażerskiej nie sprawował się najlepiej wobec nieregularnie kursujących tramwajów, szczęśliwie potem zaczęto wyświetlać komunikat o możliwych odstępstwach od rozkładu jazdy. Dużo problemów motorniczym sprawiało ustawienie informacji pasażerskiej wewnątrz tramwaju w zakresie wyświetlania właściwego kursu i nazw mijanych przystanków. Zaskakująco słabe okazały się zapowiedzi czytane przez nieśmiertelny syntezator mowy. Jakości nie przysłużyły się trzeszczące głośniki.
Warto jednak odnotować, że podróż najnowszym Solarisem Tramino była komfortowa – zwłaszcza w porównaniu do autobusu jadącego po nierównej drodze. Tramwaj poruszał się cicho i płynnie, nie rzucał na boki. Aczkolwiek w niektórych egzemplarzach odczuwalne były niepokojące wstrząsy przy przyspieszaniu i hamowaniu pojazdu – jakby tramwaj jechał po tarce. Prawdopodobnie to wina nie skalibrowanego jeszcze systemu antypoślizgowego.
Miejmy nadzieję, że niedociągnięcia zostaną sprawnie usunięte, a tramwaje zaczną jeździć zgodnie z rozkładem jazdy. Należy pamiętać, że sam system dopiero wystartował. Tak naprawdę dopiero teraz motorniczowie na żywym organizmie, przewożąc pasażerów, mogą doszlifować swoje niedawno nabyte umiejętności. Również mieszkańcy potrzebują czasu, żeby oswoić się z zupełnie nowym środkiem transportu. Oby tylko zainteresowanie olsztynian tramwajami utrzymało się na zbliżonym poziomie, co w dniu uruchomienia.