Wystarczył miesiąc, aby likwidacja ostatniego węzła przesiadkowego w centrum miasta odcisnęła swoje piętno na lokalnym handlu i usługach. Przedsiębiorcy handlujący w okolicach placu Daszyńskiego apelują do władz miasta o zmianę decyzji.
Jeszcze niedawno pisaliśmy, że
likwidacji uległ naturalny węzeł przesiadkowy działający na pl. Daszyńskiego, początku alei Najświętszej Maryi Panny, znanej wszystkim pątnikom arterii w centrum miasta. W jego miejsce miasto utworzyło pojemny parking dla samochodów. Linie autobusowe „rozrzucono” po okolicy oddalając niektóre względem siebie nawet o kilometr. Prognozowaliśmy, że pomimo powstania parkingu, czyli pozornego ułatwienia dojazdu, liczne placówki handlowe i usługowe czekają kłopoty.
Spadek liczby klientów o 60 proc.
Tak się stało. Kupcy i usługodawcy z pl. Daszyńskiego oraz okolic wystosowali właśnie rozpaczliwy apel do radnych, i prezydenta miasta o przywrócenie poprzedniego kształtu komunikacji miejskiej: „Zwracamy się z dramatycznym apelem do władz Częstochowy o reakcję i naprawienie niekorzystnych dla dużej części społeczności zmian w komunikacji miejskie, które objęły od listopada 2013 r. pl. Daszyńskiego i okolice”.
„Po remoncie reprezentacyjnej ulicy miasta wszystko miało się zmienić. Zmieniło się, ale na gorsze. Po przeniesieniu wielu linii autobusowych poza obręb pl. Daszyńskiego liczba klientów i nasze obroty spadły nawet o 50-60%. Nie wspominając już o godziwych zyskach, o których przez ostatnie lata mogli pomarzyć nieliczni. Plac świeci pustkami. Pozostawienie tu kilku linii, jadących w dodatku tędy tylko w jedną stronę, niewiele dało” – argumentują.
"Do tej pory było to dogodny punkt przesiadkowy dla mieszkańców. Po jego demontażu i rozproszeniu przystanków potencjalni klienci wybrali inne miejsca do przesiadek. (...) Zniszczono handel w I i II Alei (potoczny tradycyjny podział stosowany przez mieszkańców – przyp. red.), opustoszał pl. Biegańskiego, a teraz nadszedł czas na pl. Daszyńskiego. Konsekwencja, z jaką działają władze w tym kierunku jest naprawdę godna podziwu. Błędy, które popełniono przy tworzeniu wniosków o fundusze unijne teraz odbijają się na nas, a także na mieszkańcach, którym utrudniono poruszanie się po centrum miasta i w konsekwencji zaniechali oni pieszych „wycieczek” na trakcie pl. Daszyńskiego – II Aleja. Budowa parkingu i przeniesienie dotychczasowego przystanku w stronę ul. Mirowskiej odcięła tę część placu od napływu klientów. Podróżni (...) wywożeni są niemal pod same drzwi pobliskiej galerii handlowej” – dodają.
Komunikacja publiczna jest miastotwórcza
Omawiany przypadek jasno dowodzi, że komunikacja warunkuje życie w mieście, również to gospodarcze. Tam bowiem, gdzie jest komunikacja – ta prawdziwa, z wiązkami, węzłami, wysoką częstotliwością – tam są ludzie. A ci w oczekiwaniu na autobus lub tramwaj zawsze „przy okazji” gdzieś wejdą.
Jednocześnie ten sam przypadek zadaje kłam tezie, że jeśli gdzieś można łatwo dojechać samochodem, to interes będzie tam kwitł. Na płycie placu Daszyńskiego powstał pokaźny parking, ale co z tego, jeśli każdym z pozostawionych tam samochodów zazwyczaj przyjechała jedna, dwie osoby? Poza tym, samochodem ludzie przyjeżdżają w konkretnym celu. Nie mają chwili wolnego czasu, by „wpaść” do sklepu. Zresztą nawet gdyby każdy z kierowców, robił w okolicznych sklepach zakupy to nie zapewni to takiego przepływu osób jak komunikacja miejska. I to ona powinna stanowić priorytet każdej władzy.
„Apelujemy o zmiany organizacji ruchu i przywrócenie linii autobusowych, które jeździły przez pl. Daszyńskiego. Jeżeli tak się nie stanie, to wkrótce mogą Państwo spotkać nas i naszych pracowników w urzędzie pracy” – kwitują przedsiębiorcy.
Większy widok mapy