Wielkie było moje zdziwienie, gdy zobaczyłem wideo z Chin, na którym pojazd TEB wyprowadzono z fazy projektu i teraz jeździ on (bardzo powoli) po (a może nad) ulicami miasta Qinhuangdao. To, że go zbudowano świadczy chyba wyłącznie o niemal nieograniczonych środkach finansowych na realizację nawet najbardziej kuriozalnych projektów w Chinach.
Dlaczego? Po pierwsze, bo
zrobiono wszystko, by pojazd nie naruszał istniejącej przestrzeni dla aut, a więc korzyści ekologiczne dla miast są prawie żadne. Przy czym w wypadku kolizji samochodu z TEBem konsekwencją może być trudna do wyobrażenia katastrofa (trudno przewidzieć jak będą zachowywać się kierowcy pod pojazdem). Nie wspominając już o tym, że pod zaprezentowanym TEBem nie zmieszczą się np. autobusy czy ciężarówki. Czy dla nich musiałyby powstać kolejne pasy ruchu?
Po drugie, pojazd może poruszać się po bardzo ograniczonej przestrzeni, w zasadzie wyłącznie wzdłuż szerokich arterii komunikacyjnych o charakterze dróg szybkiego ruchu lub wręcz autostrad. Te przeważnie są oddalone od centrów miast (a jeśli w nich istnieją, to nie są miejscami ani cichymi ani przyjaznymi dla mieszkańców, ich atrakcyjność jest bardzo niska). W jaki sposób wjechać tak szerokim pojazdem do śródmieścia, aby uniknąć wyburzeń i gwałtu na przestrzeni? Odpowiedzi na to brak, a o tunelach można zapomnieć – w przypadku tak olbrzymiego pojazdu koszty jego drążenia byłyby kolosalne.
Po trzecie, łuki dla TEBa, w wypadku konieczności wykonania skrętu, muszą być niezwykle szerokie, a ponadto kolizyjne z ruchem aut (chyba, że w grę wchodzą niezwykle kosztowne – olbrzymie estakady, których np. tramwaj nie potrzebuje). Prędkość pokonywania łuków, z uwagi na rozstaw kół, musi być bardzo niska.
Po czwarte, rozpędzenie i hamowanie tak ciężkiego pojazdu musi kosztować wiele energii, bez porównania więcej niż w przypadku tramwaju. Biorąc pod uwagę konieczność wyznaczenia przystanków co kilkaset metrów, jego prędkość komunikacyjna będzie niewielka i będzie budzić politowanie kierowców aut, przejeżdżających pod nim. Oczywiście, przystanki można rozmieścić rzadziej, ale wówczas przy autostradzie trzeba będzie zlokalizować centra przesiadkowe. Dodajmy – przy autostradzie – skąd dogodnie dojedziemy wszędzie samochodem… Kogo więc miałby przyciągnąć chiński wynalazek?
Po piąte, koszty budowy infrastruktury (zwłaszcza przystankowej) i samego pojazdu muszą być bardzo wysokie, nawet jeśli porównamy to do tramwaju. Ponadto zaletą tramwaju czy BRT jest znacznie łatwiejsze wytyczenie trasy. Są realną alternatywą dla samochodu..
Biorąc pod uwagę powyższe aspekty działania TEB – ograniczenie toru jazdy do dróg szybkiego ruchu, oddalenie od centrów miast oraz niską prędkość – jestem przekonany, że „nadziemny autobus” pozostanie niezwykle efektowną, ale nieefektywną zabawką. Wątpliwa radość z przejażdżki może sprowadzić się właściwie do oglądania z poziomu pierwszego piętra szybciej przejeżdżających pod nim aut. Do czasu aż nie natkniemy się na ciężarówkę z naczepą… XIX wieczny wynalazek tramwaju – jestem o tym przekonany – będzie więc przez następne dziesięciolecia niezagrożony.