PKP S.A. zleciło architektowi z Politechniki Gdańskiej sprawdzenie co w otwartym dwa lata temu nowym dworcu kolejowym w Poznaniu warto poprawić. Obiekt, połączony z centrum handlowym, stał się w ciągu kilku ostatnich miesięcy symbolem architektonicznych absurdów w Polskich miastach.
Cały kompleks pod nazwą Zintegrowane Centrum Komunikacyjne (jakiś czas temu z nazwy zrezygnowano) od początku budzi kontrowersje. W zamyśle konstruktorów pasażer miał w drodze do pociągu lub autobusu przechodzić przez centrum handlowe. Miasto miałoby nowy obiekt wybudowany przy pomocy inwestora, centrum korzystałoby na stałym przepływie klientów.
Ale dworzec, otwarty tuż przed Euro 2012, okazał się pełen niedoróbek. Przebudowane skrzyżowanie w jego pobliżu trafiło jesienią do wszystkich serwisów informacyjnych. Pokazywały jak pasażerowie przystających w pobliżu dworca tramwajów wolą przedzierać się z bagażami do hali głównej przez ruchliwą ulicę, zamiast pokonywać kilkusetmetrową, najeżoną schodami w górę i w dół drogę przez centrum handlowe. Poznań City Center (to właśnie nazwa centrum handlowego) wraz z budynkiem dworca otrzymał pod koniec roku niezbyt chlubny tytuł „Makabryły Roku” w plebiscycie „Gazety Wyborczej” na najbrzydszy i najbardziej niefunkcjonalny budynek w Polsce. Z kolei kilka tygodni temu w centrum handlowym zawalił się dach.
Korzystanie z dworca to nie lada wyczynSamemu dworcowi pasażerowie zarzucali przede wszystkim ruchome schody tylko w jedną stronę i konieczność pokonywania dużych odległości między halą główną a peronami, które są położone poziom niżej. – Musiałem skorzystać z tego dworca. Miałem ze sobą syna i dwa duże bagaże. Wjechanie na dworzec nie było jeszcze takie trudne, ale zejście z tymi bagażami to nie lada wyczyn – mówi
w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” dr hab. Daniel Załuski, któremu PKP zleciło audyt obiektu. Miał przyjrzeć się dworcowi z punktu widzenia pasażera i wytknąć to, co korzystającym z niego przeszkadza najbardziej.
Co wynika z jego obserwacji? Poza oczywistą wydawałoby się koniecznością zamontowania schodów ruchomych nie tylko w górę, ale też w dół (ponoć dwa lata temu było to niemożliwe, bo klasyczne schody na perony pełniły funkcję wyjścia ewakuacyjnego, dziś za korytarz ewakuacyjny może służyć galeria handlowa), zalecił uprzątnięcie hali głównej dworca tak, by przejście przez hol było swobodne. Chciałby też bardziej wyeksponować wejście do hali głównej (przysłonięte np. przystankami autobusowymi).
- Ten dworzec się korkuje – zwraca uwagę Załuski w rozmowie z serwisem
codziennypoznan.pl. – Obszar hali dworcowej musi być pozbawiony różnych stolików, reklam i stoisk. Najgorszym problemem jest tu punkt informacji miejskiej i kolejowej. To jest gigantyczne stanowisko, z którego niewiele osób korzysta - tłumaczy specjalista.
Wśród zaleceń znalazły się też propozycje ułatwienia życia pasażerom przez inną organizację ruchu wokół dworca, m.in. zbudowanie schodów z mostu Dworcowego wprost na przechodzący pod nim peron 3, a także wyznaczenia przejścia dla pieszych na ulicy Matyi (mniej więcej tamtędy pasażerowie przedzierali się z przystanku tramwajowego na dworzec). Ale na ich realizację szanse są niewielkie, bo dotyczą terenów poza zarządem PKP.
Zadziałali społecznicyDeklaracja o poprawieniu niedoróbek na dworcu jest dużym sukcesem poznańskich społeczników, którzy od wielu miesięcy wskazywali na to, że w wielu miejscach nowy Poznań Główny to fuszerka. Jesienią zeszłego roku stowarzyszenie Inwestycje dla Poznania zaprosiło na dworzec wielkopolskich parlamentarzystów by wspólnie obejrzeć błędy w hali i na peronach. Padły wtedy deklaracje dotyczące interwencji w tej sprawie.
PKP nie precyzuje kiedy miałaby się zacząć przebudowa dworca. Wiadomo, że za prace zapłaci z własnej kieszeni.