Od zeszłego roku po ulicach stolicy jeździ dziesięć elektrobusów. Pojawiają się pytania, czy warszawscy przewoźnicy nie powinni w większym stopniu inwestować w pojazdy z ekologicznymi napędami. – Są jeszcze pewne ograniczenia, dlatego w większej skali tego nie robimy. Rozwój i poprawa technologii to kwestia 2-3 lat – mówi Jacek Wojciechowicz, wiceprezydent Warszawy, który zastanawia się też, czy rewolucji nie zrobią pojazdy z ogniwami wodorowymi.
Miejskie Zakłady Autobusowe rozpisały przetarg na dziesięć elektrobusów w 2014 r. Ostatecznie, po rozwianiu
kontrowersji związanych z postępowaniem, zamówienia udzielono firmie Solaris. 12-metrowe autobusy zaczęły wozić pasażerów
w czerwcu 2015 r. Jak dotąd to największe zamówienie w kraju na pojazdy z takim napędem. Wcześniej stolica testowała też chińskie elektrobusy chińskiej firmy BYD. Wyniki pojazdów – jak zapewniają MZA – są na razie
zadowalające.
MZA zapowiedziały, że do 2017 r. kupionych
zostanie 130 pojazdów niskoemisyjnych. Na razie nie wiadomo jeszcze o jakim napędzie – rozważane są zarówno elektryki, jak i pojazdy gazowe. To oczywiście kropla w morzu potrzeb. –Po naszej aglomeracji jeździ 1500 autobusów. Przejście na ekologiczne rozwiązania znacząco poprawiłoby jakość środowiska – mówi Jacek Wojciechowicz, wiceprezydent Warszawy.
Wciąż wątpliwości budzi kwestia, czy autobusy elektryczne to jest właśnie ten kierunek, który należy obrać. – Będziemy na pewno szli w rozwiązania ekologiczne. Jeżeli chodzi o autobusy elektryczne, ta technologia – na dziś przynajmniej – ma ciągle barierę do pokonania w postaci pojemności baterii i zasięgu autobusu. Również sposób ładowania baterii nie jest prosty i szybki, jak w przypadku gazu czy zwykłej ropy – mówi Wojciechowicz. Wiceprezydent, w obliczu rozwoju technologii, zastanawia się, czy inne rozwiązania nie okażą się lepsze. – Mamy pierwsze pojazdy z ogniwami wodorowymi. Do końca nie wiadomo, czy ten kierunek nie będzie dominować w przyszłości . Będziemy na pewno obserwować zmiany technologiczne.
Przy okazji
kolejnych przetargów na prywatnych przewoźników pojawiają się pytania o to, czy ZTM nie powinien w większym stopniu premiować pojazdów niskoemisyjnych. W ostatnim postępowaniu,
które wygrał Mobilis, dodatkowe
punkty można było otrzymać za zaoferowanie jednego takiego pojazdu. Było to na tyle mało istotne kryterium, że niewielu startujących w ogóle zaproponowało takie autobusy. – Musimy mierzyć siły na zamiary. W tej chwili we flocie MZA jeździ 10 pojazdów elektrycznych. To są początki, to najwyższy stopień wtajemniczenia. Wydaje nam się, że infrastruktura miejska nie jest w wystarczającym stopniu przygotowana. W tej chwili pojazdy te wykonują pracę na poziomie około połowy tego, co powinny – wyjaśnia Wiesław Witek, dyrektor ZTM.