1 września warszawiacy będą mieli do dyspozycji 100 elektrycznych rowerów Veturilo. Tym razem Nextbike je dostarczył, a urzędnicy ZDM–u, który przez ostatnie dni jeździli na nich godzinami, nie mają wątpliwości, że system zadziała.
Jeśli dziś, około południa staliście w korku na ul. Tamka, a obok was śmignął rowerzysta, który bez większego wysiłku pedałował pod górę, to możliwe, że był to jeden z nas, testujący elektryczne Veturilo. Wrażenia z jazdy są niesamowite. Pod górę jedzie się z równą łatwością jak w dół. Rower dostaje niezłego "kopa", jeśli tylko mocniej naciśnie się na pedały.
– W poniedziałek Nextbike zgłosił system do testów. Mamy w tym doświadczenie, bo to już nie pierwszy raz – mówił z przekąsem szef ZDM Warszawa Łukasz Puchalski. Elektryczny podsystem w ramach warszawskiego Veturilo miał ruszyć w czerwcu. Nie wiosną, jak cały system, ale z opóźnieniem, żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik. Okazało się że kilku letnich terminów nie udało się dotrzymać z przyczyn technicznych. Teraz jednak w ratuszu nie mają wątpliwości, że wszystko działa.
– Z racji tego opóźnienia i w ramach przeprosin za nie, przez pierwsze dwa tygodnie pierwsza godzina jazdy będzie bezpłatna. Poza tym przy każdej stacji będą odpowiednio przeszkolone osoby, które będą służyły radą, jak zacząć przygodę z tymi rowerami – tłumaczy szef Nextbike’a Tomasz Wojtkiewicz.
Rower do wjeżdżaniaO elektrycznych Veturilo
pisaliśmy już w zeszłym roku, gdy po raz pierwszy mieliśmy okazję je testować. Te rowery, które trafią za kilka dni na stołeczne ulice mają nieco inny napęd i mocniejszą baterię. Od zwykłych Veturilo różnią się też tym, że nie mają hamulca w pedałach, a jedynie dwa hamulce ręczne. Na rowerze znajduje się wskaźnik z pięcioma diodami, które informują o naładowaniu baterii. Całkowicie naładowany rower będzie wspomagał pedałowanie prądem przed 70 km. Jeśli będzie rozładowany, na stojaku zapali się czerwona dioda.
Wrażenia z jazdy są bardzo przyjemne. W rowerze niczego nie trzeba włączać, ani przestawiać. Silnik elektryczny włącza się po prostu wtedy, gdy pedały napotkają na opór. Mamy do dyspozycji trzy biegi. Na najmocniejszym rower rozpędzi się do 25 km/h. Przy większej prędkości elektryczne wspomaganie się wyłączy. – Ma się poczucie, że jedzie się w tandemie – mówi Wojtkiewicz.
Warte zapamiętania jest to, że rowery można wypożyczać i zwracać tylko w dziesięciu specjalnie przeznaczonych do tego stacjach w okolicach Skarpy Wiślanej. Ładują się po wpięciu do stojaka. Sens tego rozwiązania jest jednak inny. Rowery mają służyć przede wszystkim do wjeżdżania pod górę. Do tej pory Veturilo miało duży kłopot z rowerami, które zjeżdżały w stronę Powiśla, a brakowało ich w okolicach Krakowskiego Przedmieścia. Do długich podróży zniechęca też taryfa – darmowe 20 min., ale godzina już za 6 zł, druga za 14 zł, a wypożyczenie na cały dzień za 300 zł.
– Być może ktoś będzie chciał taką maszyną przejechać się do Konstancina. Ma taką możliwość, ale będzie to wtedy kosztowało tyle, ile zapłaciłby w komercyjnej wypożyczalni – tłumaczy Puchalski.
Kryterium asów na Karowej?Stacje rozplanowano tak, by można było rower wypożyczyć nad brzegiem Wisły, a po wjechaniu na górę, zwrócić w tamtejszej stacji. Tuż przy brzegu znajdą się stacje Wioślarska/Ludna, Centrum Nauki Kopernik, oraz Wybrzeże Kościuszkowski/Karowa. Nieco wyżej będą stacje Tamka/Topiel i Sowia. Pięć stacji „na górze” to Plac Trzech Krzyży, Metro Nowy Świat Uniwersytet, Krakowskie Przedmieście/Traugutta oraz Krakowskie Przedmieście/Karowa oraz Miodowa. Zwłaszcza podjazd Karową pod górę, może sprawić dużą frajdę.
Rowery mają pozostać na ulicach tak długo, jak pozostałe rowery w systemie. Zimno ponoć bateriom nie zaszkodzi.