W Polsce koleje linowo-terenowe kojarzą się głównie z obsługą górskiego ruchu turystycznego -pozwalają na dostanie się na wierzchołek tym, którzy nie zdecydowali się na długą wędrówkę. Funikulary mogą jednak z powodzeniem funkcjonować w ruchu miejskim uzupełniając sieć transportu szynowego tam, gdzie nachylenie jest zbyt duże dla konwencjonalnego tramwaju.
Dwa niewielkie wagony wyjeżdżające jednocześnie ze stacji na szczycie i u podnóża góry mijające się dokładnie w połowie niezbyt długiej trasy - to obrazek kojarzący się w Polsce głównie z wakacyjnymi wycieczkami na Gubałówkę albo na Górę Parkową w Krynicy-Zdroju. Funkcjonujące tam funikulary, będące jednymi z ostatnich inwestycji II RP, są nie tylko wygodnym środkiem transportu na wierzchołek dla zaczynających tam wędrówkę, ale też atrakcją samą w sobie - przyciągają turystów nietypowym w kraju rozwiązaniem technicznym i możliwością podziwiania górskich krajobrazów bez żmudnej wspinaczki. Podobne koleje są jednak elementem codziennego życia mieszkańców wielu położonych na górzystym terenie miast.
Drewniane szyny, konopna linaFunikular to rodzaj kolei linowo-terenowej. Tym, co odróżnia go od tzw. tramwaju linowego, jest stałe przymocowanie wagonu kolejki do liny napędowej. Lina porusza się więc tylko wtedy, kiedy pociąg jest w ruchu, a nie w trybie ciągłym. Funikulary budowane są na zboczach wzgórz i zazwyczaj obsługiwane są przez dwa wagony ustawione tak, że gdy jeden jest na szczycie, drugi znajduje się na dolnej stacji. Podczas jazdy pociągi stanowią dla siebie przeciwwagę i mijają się dokładnie w połowie trasy. Jeśli linia jest jednotorowa, buduje się tam mijankę.
Oparte na tym pomyśle linie towarowe budowano już w XVI wieku. Używano wtedy drewnianych szyn, plecionej liny i siły mięśni ludzi lub zwierząt. Współczesny pasażerski funikular powstał trzy stulecia później - w 1860 roku ruszy pierwsza taka trasa w Lyonie, niedługo później - w Budapeszcie oraz... na szczyt Wezuwiusza (zniszczona później przez wybuch wulkanu).
Kilkanaście osób bez maszynistyDziś funikulary stanowią jeden z elementów transportu publicznego kilku europejskich miast. Wpisane są w ogólny system taryfowy i uzupełniają sieć tam, gdzie ze względu na profil terenu nie można ułożyć torowiska tramwajowego. Znakomicie sprawdzają się na stromych i ciasnych uliczkach Lizbony (funkcjonują tam trzy koleje tego typu), dojeżdżają też w trudno dostępne miejsca Zurychu. Kolejka Polybahn o długości 173 metrów pokonuje 43 metry różnicy wysokości między centralnym węzłem przesiadkowym miasta a głównym budynkiem słynnego uniwersytetu technicznego ETH. Kursuje w godzinach dostosowanych do rytmu pracy uczelni (w dni nierobocze kończy jazdę wczesnym popołudniem), ale krótszy okres kursowania rekompensuje 2,5-minutowa częstotliwość.
Druga linia zlokalizowana jest we wschodniej części miasta. Małe, kilkunastoosobowe wagony kolejki Rigiblick wspinają się na szczyt Zürichberg łącząc położone na jego stoku osiedla z resztą miasta (dolna stacja znajduje się przy przystanku tramwajowo-trolejbusowym). Na niespełna 400-metrowej trasie zlokalizowano aż trzy przystanki pośrednie, a na środkowym wagony korzystają z mijanki. W pociągach nie ma maszynistów - ruchem kieruje wyłącznie dyspozytor.
W Polsce na ŻarTrzeci w Polsce funikular powstał w 2003 roku i wiedzie na szczyt góry Żar w Beskidzie Żywieckim. Jest to najdłuższa w kraju trasa kolei linowo-terenowej tego typu - ma 1300 metrów i 110 metrów różnicy poziomów. Podobnie jak przedwojenne linie na Gubałówkę i Górę Parkową, ma ona charakter typowo turystyczny. Nie licząc głoszonej swego czasu przez związanego z ruchem ekologicznym ekonomisty Adama Fularza propozycji budowy funikularu w Płocku, którą potraktować należy raczej w kategoriach nierealnych fantazji, nie ma żadnych planów budowy takich kolejek o charakterze miejskim.