- Bardzo mi się podoba. Wszystko. Nawet kolor w środku, chociaż słyszałem że jest taki… niepasujący. Ale może być – mówił jeden z przyszłych pasażerów Twista, który w piątek po raz pierwszy przejechał się po Zabrzu. Być może po raz ostatni, przynajmniej na razie, bo 30 nowych tramwajów ma jeździć po Katowicach.
- O Boże! Następny tramwaj! A po co to tu? – Głupoty pani opowiada. To pani nie wie, że tramwaje są lepsze. Niech pani zobaczy ile spalin jest w mieście… - Tak? Ale jakie głośne. Budynki się ruszają – dyskutowały zawzięcie dwie mieszkanki Zabrza chwilę po odjeździe nowego tramwaju PESA Twist 2012N z placu Wolności. Wcześniej, wyładowany dziennikarzami i oficjelami, przejechał kawałek miasta z przystanku przy Parku Świerczewskiego. Nie dla Zabrza Twist
Dlaczego tramwaj, którego 29 kolejnych wersji będzie od przyszłego roku jeździło po Katowicach, został zaprezentowany w Zabrzu? – Powody są dwa – tłumaczy rzecznik Tramwajów Śląskich Andrzej Zowada. – Po pierwsze niedawno mieliśmy w Zabrzu uroczystości związane z 115-leciem elektrycznych tramwajów na Śląsku, chcieliśmy mieć wszystko w jednym miejscu. Po drugie jedziemy wyremontowanym torowiskiem w alei 3 Maja. Zależało nam na pokazaniu, że po Zabrzu też może jeździć taki nowoczesny tramwaj – wyjaśnia.
Tak więc piątkowa prezentacja pojazdu, który ma jeździć gdzie indziej wyglądała nieco schizofrenicznie. Najbardziej uśmiechnięci byli przedstawiciele Pesy, czyli producenta, którzy prześcigali się w wymienianiu zalet nowego tramwaju. Prezydent Zabrza Małgorzata Mańka-Szulik z uśmiechem przyznawała, że chciałaby, żeby niedługo taki pojazd trafił do jej miasta. Pasażerowie przeważnie chwalili nowy tramwaj, dopiero dociekliwsi orientowali się, że trafi do Katowic. Klimatyzacja tradycyjna, drzwiowo-okienna
A sam pojazd robi dobre wrażenie. Na przystanek przy Parku Świerczewskiego wymalowany na czerwono, wtoczył się równo o 11. Gdy fotoreporterzy robili zdjęcia, obaj motorniczy raz po raz powtarzali kolejnym dziennikarzom, że w prowadzeniu jest niezwykle wygodny. – Mam w kabinie sygnalizację, która pokazuje wszystko co się dzieje w pojeździe. Informuje mnie o każdej awarii i o tym, czy jest ona poważna czy jednak nie i mogę kontynuować jazdę. Co mam do roboty? Właściwie to rozruch i otwieranie drzwi – mówił z uśmiechem jeden z nich.
Drzwi w 32-metrowym tramwaju zmieściło się aż siedem. – Idę, idę i nie mogę dojść do końca – rzucił ktoś maszerując przez pojazd. Istotnie miejsca w środku jest mnóstwo, a pojazd wydaje się być bardzo wygodny. Wnętrze jest naszpikowane elektroniką, taką jak tablice informujące o trasie, ledowe monitory na reklamy i zamontowane przy wszystkich wejściach terminale, w których Ślązacy już niedługo będą odbijali Śląską Kartę Usług Publicznych, czyli elektroniczną kartę miejską, której wprowadzenie jest planowane na wiosnę przyszłego roku. Obite pluszem siedzenia zachęcają by z nich skorzystać. I tylko klimatyzacji brak, ale ponoć to nie problem, bo przy częstych przystankach, rewelacyjnej (według przedstawicieli Pesa) wentylacji i szerokich oknach, w tramwaju nie powinno być duszno. W otwarcie okna trzeba włożyć trochę siły, ale się da. Autor sprawdził osobiście.
- Jest po prostu nowoczesny. Z niską podłogą, monitoringiem, szerokimi oknami. Nawet te kolory mi nie przeszkadzają [czerwony z zewnątrz tramwaj w środku jest biało-zielony, można się poczuć jak w gabinecie u dentysty – jd.]. Może trochę szkoda tej klimatyzacji, ale proszę spojrzeć, tu w oknach są zamki. Może jednak jakoś ją zamontują… - zastanawiali się oglądający.
Marcin Jędrzyczka, dyrektor ds. marketingu PESA, pytany o największe zalety tramwaju wspomniał o komforcie i niskim natężeniu hałasu, choć gdy potem Twist jechał po Zabrzu, to jednak trochę „szorował” o tory. – Szyny w Katowicach dopiero są wymieniane, przystosowaliśmy pojazd by radził sobie z każdymi. Ma cztery skrętne wózki, więc poradzi sobie tutaj w każdych warunkach – chwalił dzieło swojej firmy. Pojazd wygląda też na bezpieczny. Nie chodzi tylko o monitoring. Motorniczy może swobodnie otwierać i zamykać każde drzwi. Przydało się gdy podczas prezentacji do Twista próbowała się niespodziewanie „wedrzeć” rozkrzyczana, przechodząca akurat obok wycieczka szkolna. Motorniczy dostał polecenie by natychmiast zamknąć wszystkie drzwi poza pierwszymi. Młodzież została spacyfikowana. – Tego nie przewidzieliśmy – otarł pot z czoła jeden z organizatorów. Yeti pokazał twarz
Po raz ostatni w Katowicach nowe tramwaje kupiono dwanaście lat temu. Było to kilkanaście Konstali 116Nd, zwanych popularnie „Karlikami”. Teraz to część wartego 800 mln zł projektu modernizacji sieci tramwajowej w całej aglomeracji. Na 30 nowych tramwajów pójdzie czwarta część tej sumy.
Zanim pierwszym Twistem pojadą pasażerowie – a będzie to zapewne wiosną przyszłego roku – cały czas będą trwały testy i szkolenia motorniczych. Do tej pory Tramwaje Śląskie szkoliły ich pod osłoną nocy, więc Twist – do piątku – sprawiał wrażenie czegoś w rodzaju Yeti, albo potwora z Loch Ness. Szczelnie pozaklejany białą folią wyjeżdżał z zajezdni w Katowicach-Zawodziu po zapadnięciu zmroku, mało komu udało się zrobić mu zdjęcie, a prawie nikt nie wiedział jak naprawdę wygląda.
W piątek Yeti pokazał twarz. Na pierwszy rzut oka sympatyczną. Czy taka jest w istocie, ocenią pasażerowie.
Podanie adresu e-mail oraz wciśnięcie ‘OK’ jest równoznaczne z wyrażeniem zgody na:
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa na podany adres e-mail newsletterów zawierających informacje branżowe, marketingowe oraz handlowe.
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa (dalej: TOR), na podany adres e-mail informacji handlowych pochodzących od innych niż TOR podmiotów.
Podanie adresu email oraz wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Podającemu przysługuje prawo do wglądu w swoje dane osobowe przetwarzane przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa oraz ich poprawiania.