Pod koniec zeszłego roku mieszkańcy jednego z osiedli w pobliżu Służewca wygrali „bitwę z Mordorem”. Dzięki działaniu Stowarzyszenia Wyględów miasto obiecało budowę odcinka ul. Woronicza, dzięki któremu kierowcy, w drodze do pracy, nie powinni już rozjeżdżać osiedlowych uliczek. W tej historii, jak w pigułce, widać kłopot miasta z zagłębiem biurowym na Służewcu.
– Uliczki na Wyględowie to nawet nie ulice. Tamtędy nawet nie jeździ komunikacja miejska – tłumaczy kierująca Stowarzyszeniem Wyględów Luiza Zalewska. Jednocześnie przytacza analizy, z których wynika, że po uliczkach 6,5–tysięcznego osiedla codziennie dojeżdża (i stamtąd wyjeżdża) mniej więcej 10 proc. pracujących na Służewcu, czyli ok. 10 tys. osób. Gdy doliczyć do tego ok. 2,5 tys. mieszkańców nowo otwieranych inwestycji na Wyględowie okazuje się, że tamtejsze ulice muszą obsłużyć trzykrotnie większy ruch niż ten, do jakiego zostały przeznaczone.
Dlaczego właśnie one? Bo obiegająca Wyględów od południa ul. Woronicza, która mogłaby łączyć Służewiec z ul. Żwirki i Wigury, kończy się… 300 metrów wcześniej. Zagłębie biurowe jest w ten sposób właściwie odcięte od zachodniej części miasta.
– Nasze osiedle było jedynym łącznikiem z Ochotą przed oddaniem do użytku ul. Wołoskiej [przebiega przez Służewiec z północy na południe – red.]. Gdy ją otwarto, sytuacja trochę się poprawiła, ale niewiele. Na lewym pasie do skrętu na skrzyżowaniu Wołoskiej z Racławicką samochody i tak stoją, bo są blokowane przez tramwaje. Ulica jest zakorkowana, więc i tak nieprzejezdna – tłumaczy Zalewska.
Rok walki o 300 metrów ulicyDlatego Stowarzyszenie Wyględów od wiosny zeszłego roku walczyło o kilkusetmetrowe przedłużenie ulicy. Pisali listy, spotykali się z urzędnikami, organizowali pikiety. Początkowo odbijali się od ściany słysząc, że byłaby to „decyzja niegospodarna i zbyt droga”. Co sami podkreślają, bardzo przychylne ich postulatom były media. Ostatecznie sprawą zainteresował się wiceprezydent Jacek Wojciechowicz, który zadeklarował, że pomysł jest sensowny i właściwie to żaden kłopot. W grudniu Rada Warszawy przegłosowała autopoprawkę do budżetu, przeznaczając pieniądze na inwestycję, która ma zostać zrealizowana w ciągu trzech lat.
Zanim jednak do tego dojdzie mieszkańcy Wyględowa trochę będą musieli pocierpieć, bo planowana przebudowa i poszerzenie ul. Marynarskiej, jednej z głównych arterii Służewca, spowoduje, że z osiedla obce samochody szybko nie znikną. – Próbujemy różnych sposobów, postulujemy zamknięcie niektórych ulic, przekształcenie ich w drogi wewnętrzne, ale nie będzie łatwo – tłumaczy Zalewska. Przedłużenia Woronicza nie połączono z przebudową Marynarskiej, bo tę większą inwestycję trzeba skończyć szybciej, by rozliczyć unijne pieniądze.
Za dużo parkingów, za dużo parkującychSzefowa stowarzyszenia słusznie zauważa, że wybudowanie brakującego odcinka pomoże jej osiedlu, ale nie rozwiąże sytuacji Służewca.
– Mam wrażenie, że nikomu chyba na tym nie zależy. Serce ściska, gdy spaceruje się po Służewcu i tam gdzie jeszcze kilka lat temu były trawniki, teraz wszystko jest zastawione samochodami, między którymi trzeba się przeciskać. Kwestia parkingowa jest kluczowa. Tam nawet zarządcy budynków domagają się ograniczeń w parkowaniu, by zmusić kierowców do korzystania z parkingów podziemnych. Ale władze Mokotowa odpowiadają, że zrobią to dopiero wtedy, gdy ceny parkingów podziemnych spadną. Ręce opadają – zaznacza Zalewska.
Dodaje, że nie boi się, że gdy Woronicza spotka się ze Żwirki i Wigury, na Wyględów trafi jeszcze więcej samochodów, korzystających z tego, że dostęp będzie łatwiejszy. Z prostej przyczyny – więcej samochodów na Służewiec zwyczajnie nie wjedzie.
Służewiec rozgadanyW czwartek o 18:00 w kawiarni Niezły Kocioł odbędzie się debata na temat przyszłości Służewca i wpływu realizowanej inwestycji na biurową dzielnicę. Jednym z głównych pytań, na które spróbują odpowiedzieć uczestnicy będzie, czy bez ograniczeń dla samochodów z zakorkowanym Służewcem w ogóle będzie można sobie poradzić. W ciągu ostatnich lat doprowadzono do tego, że fragment miasta przeznaczony kiedyś zgodnie z nazwą (Służewiec Przemysłowy) do zupełnie innej funkcji, stał się homogenicznym korporacyjnym zagłębiem, w którym się pracuje, ale nie mieszka, czy spędza czas wolny. W efekcie – kłopotem dla miasta.
– Pytaliśmy kiedyś w MZA, czy możliwe jest zwiększenie liczby autobusów obsługujących ten rejon. Odpowiedziano nam, że to nie ma sensu, bo autobusy i tak stoją jeden za drugim. Puste, bo nie są w stanie dojechać do przystanku… – mówi Zalewska.
Więcej szczegółów na temat debaty, na którą serdecznie zapraszamy (wstęp wolny, choć ilość miejsc ograniczona), znajdziesz tutaj. Z kolei tutaj profil facebookowy związany ze Stowarzyszeniem Wyględów.