Janusy Juryzk, lic. CC 2.5dworyec w Jeleniej Górze
Pod koniec stycznia radni w Jeleniej Górze przyjęli plan transportowy, w którym twórcy sugerują rozwój transportu autobusowego. Wymyślonemu w 2011 r. planowi Jeleniogórskiej Kolei Miejskiej nie poświęcili wiele uwagi i trudno się dziwić, bo sami siedzą „w autobusach”.
Plan transportowy to dokument, który musi powstać w każdej jednostce samorządowej – od gminy, przez powiat, po województwo, która liczy ponad 50 tys. mieszkańców i jest organizatorem publicznego transportu. Dokument opisujący realizację tego zadania i wyznaczający cele na przyszłość jest potrzebny np. po to, by ubiegać się o środki unijne. W całej Polsce trwa więc właśnie masowe ich konstruowanie i uchwalanie.
Jelenia Góra Autobusowa?
„Plan zrównoważonego rozwoju publicznego transportu zbiorowego dla Miasta Jeleniej Góry oraz Gmin, z którymi Miasto Jelenia Góra zawarło Porozumienie Międzygminne w zakresie organizacji publicznego transportu zbiorowego” to dość nużąca lektura na półtorej setki stron, która najprościej mówiąc opisuje co jeździ po Jeleniej Górze i co ma po niej jeździć do 2023 r. Nie jest to twardy zapis tego, do czego miasto przez najbliższą dekadę się zobowiązuje, bardziej wyznacza ogólne kierunki rozwoju w zakresie transportu publicznego.
– Plan jest w swojej zasadniczej idei deklaracją samorządu w okresie do 2023 roku, że standard usług nie będzie niższy, od zapisanych w planie – tłumaczy rzecznik jeleniogórskiego magistratu Cezary Wiklik. Udowadniając, że nie jest to dokument, który może miasto ograniczać, podaje przykład kończonego właśnie fragmentu ulicy Spółdzielczą, po której miasto planuje puścić linię autobusową. Przez centrum miasta połączy osiedla Cieplice i Zabobrze. W planie jej nie ma.
Jeleniogórski plan zakłada m.in. zwiększenie częstotliwości kursowania autobusów w godzinach szczytu na głównych liniach (co 10 minut), wprowadzenie na przystankach udogodnień dla niepełnosprawnych, rozwój elektronicznego systemu informacji pasażerskiej i biletów elektronicznych (to ostatnie w formie karty miejskiej ma ruszyć już w tym roku). Wszystko to w autobusach.
Tymczasem Jelenia Góra to blisko stutysięczne miasto o specyficznym kształcie. Jest „długie” i dość „wąskie”, z linią kolejową przebiegającą przez jego centrum. Stąd pomysł sprzed trzech lat, by wykorzystać ją do stworzenia miejskiej kolei. Miałaby łączyć Jelenią Górę z okolicznymi miejscowościami, kursując między Szklarską Porębą a Janowicami. Prezydent Marcin Zawiła zachwalał wtedy szynobusy, które miały stworzyć oś komunikacyjną miasta i skrócić czas dojazdu do Szklarskiej Poręby czy Piechowic, a także zachęcić kierowców do tego, by przesiedli się do transportu miejskiego z samochodów. Przejazdy miały zapewnić Koleje Dolnośląskie. Koszt przystosowania infrastruktury, w tym budowy przystanków, szacowano na 12 mln zł, a roczne utrzymanie na ok. 5 mln zł. Do tej pory szumnie zapowiadany pomysł nie ruszył z miejsca.
Przewoźnik pisze plan
Do naszej redakcji przyszedł mail oburzonego czytelnika, który zauważa, że trudno oczekiwać by inicjatywa „szynowa” zaczęła być realizowana, jeśli w nowym planie traktuje się ją jak piąte koło u wozu.
Wylicza, że niedawno wyremontowano linię kolejową z Jeleniej Góry do Szklarskiej Poręby. W tym samym czasie Koleje Dolnośląskie kupiły 11 nowych pociągów elektrycznych, które zgodnie z celem określonym w zamówieniu, mają obsługiwać aglomerację wrocławską, wałbrzyską i jeleniogórską. „Realizacja projektu JKM już pochłonęła kilkadziesiąt milionów złotych. A w nowym planie transportowym miasta jest zapis, że ta inwestycja nie ma sensu!” – pisze.
Wiklik zapewnia, że JKM nie jest „ani zarzucona, ani odłożona”, tyle, że od miasta niewiele zależy, bo nie jest właścicielem torów. Jelenia Góra może wyznaczyć miejsca pod przystanki (co zrobiła), ale środki na inwestycje to już sprawa urzędu marszałkowskiego województwa dolnośląskiego (właściciel Kolei Dolnośląskich) i PKP PLK.
– Projekt "Jeleniogórska Kolej Aglomeracyjna" został zgłoszony przez zarządcę infrastruktury, PKP Polskie Linie Kolejowe S.A., do Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Dolnośląskiego na lata 2007-2013, jako jeden z elementów szeroko rozumianego procesu tworzenia kolei aglomeracyjnej w rejonie Jeleniej Góry – tłumaczy nam Agnieszka Zakeś z departamentu infrastruktury urzędu marszałkowskiego. – Znalazł się na liście rezerwowej projektów. Oznacza to, że ewentualna realizacja przedsięwzięcia zależeć będzie od oszczędności uzyskanych przy realizacji projektów z listy indykatywnej, o ile one wystąpią.
Czyli powstanie, jeśli zostaną jakieś pieniądze. Jeśli nie zostaną, nie powstanie. A Jelenia Góra, przynajmniej czytając przyjęty plan transportowy, nie będzie o nią specjalnie walczyć. O pomysłach „szynowych” przeczyta ten, kto dobrnie pod sam koniec. Dowie się, że kolej miejska nie ma sensu, bo nie przyciągnie wystarczającej liczby pasażerów. Sensowna może być jedynie kolej aglomeracyjna, łącząca Jelenią Górę z pobliskimi miejscowościami, więc wskazane jest wyznaczenie rezerw terenowych pod ewentualną rozbudowę kolei „tak aby nie zamykać możliwości ich realizacji, jeśli pojawią się, podlegające dynamicznym zmianom, sprzyjające warunki zewnętrzne”.
Nasz czytelnik żali się, że trudno było oczekiwać w planie zachwytu nad transportem szynowym, jeśli napisał go… przewoźnik autobusowy.
Trako–analizy i Tkaro–przewozy
I rzeczywiście plan dla Jeleniej Góry przygotowała wrocławska firma Trako. Jako prywatny przewoźnik jeździ na liniach w okolicach Wrocławia (m.in. do Kątów Wrocławskich, czy Sobótki), obsługuje komunikację w podwrocławskich Siechnicach, zajmuje się też wynajmem autobusów.
Nie można jej odmówić doświadczenia. W ciągu ponad dziesięciu lat na rynku – jak sama chwali się na swojej stronie internetowej – przygotowała około setki różnych opracowań transportowych w całej Polsce. Poza planem dla Jeleniej Góry podobne przygotowywała lub przygotowuje m.in. dla Wałbrzycha, Legnicy i Wrocławia, a także np. dla województw zachodniopomorskiego i lubelskiego. W tzw. „branży” ma dobrą opinię. To właśnie dzięki doświadczeniom zdobytym przy analizach zdecydowała się parę lat temu na podbój rynku przewozów. Na razie w ograniczonym zakresie. W czym więc problem?
Jest, choć na pierwszy rzut oka niezbyt oczywisty. Trako nie ma umowy z miastem na przewóz pasażerów. Ma też niewątpliwie duże doświadczenie w tworzeniu tego rodzaju dokumentów. Ale trudno nie dostrzec, że popychając politykę transportową w kierunku komunikacji autobusowej, może w przyszłości na tym skorzystać. Przewoźnik autobusowy opracowujący plan transportowy przypomina trochę wilka zatrudnionego do pilnowania gospodarstwa. Żaden złodziej nie wejdzie, tylko owiec jakby mniej.
W Jeleniej Górze nie uważają za kłopot, że przewoźnikowi działającemu na Dolnym Śląsku powierzono zaplanowanie rozwoju transportu w mieście i okolicach. – Wygrali przetarg na warunkach obowiązujących w ustawie o zamówieniach publicznych i w tej sprawie samorząd ma niewiele do powiedzenia. Firma ta nie świadczy żadnych usług w Jeleniej Górze – tłumaczy Wiklik i dodaje, że gdyby komuś przyszło do głowy wykluczyć ją z przetargu z uwagi na ewentualny konflikt interesów, żaden samorząd nie obroniłby się przed skutecznym protestem.
Zresztą samorządy do planów transportowych podchodzą jak do każdego innego przetargu. Pisze go ten, kto zrobi to najtaniej. O badaniu ofert pod względem jakości, czy ewentualnego, nawet nieoczywistego konfliktu interesów raczej nie ma mowy. Zresztą prawo tego nie wymaga.
We Wrocławiu plan powstaje
We Wrocławiu, gdzie plan tworzony przez wspomnianą firmę jest w trakcie przygotowania, też tłumaczą się, że pod względem prawnym wszystko jest w porządku. W biurze prasowym ratusza w odpowiedzi na nasze pytania zaznaczono, że choć decydowała cena, to od oferentów wymagano doświadczenia w przygotowywaniu podobnych analiz, w tym co najmniej jednej dla miasta powyżej 200 tys. mieszkańców. Wrocławskich decydentów zastanowiło jedynie, że oferta „Trako” (nieco ponad 150 tys. zł brutto) była dwukrotnie, a w niektórych przypadkach kilkakrotnie niższa od innych ofert. Jak nam wyjaśniono firmę poproszono o wyjaśnienia i odpowiedziała w sposób satysfakcjonujący.
Co do ewentualnego konfliktu interesów, też według miasta,jest wszystko w porządku. „Gmina Wrocław nie ma podpisanej umowy na świadczenie usług przewozowych z firmą Trako, Wierzbicki i Wspólnicy S.J. ani z członkiem konsorcjum firmą Trako, Marek Wierzbicki” – napisano. Do uwagi, że firma prowadząca działalność transportową jednocześnie tworzy dokument będący podstawą polityki transportowej miasta (a więc nawet jeśli nie dziś, to w przyszłości może na tym skorzystać) w przesłanej nam odpowiedzi się nie odniesiono.
Podanie adresu e-mail oraz wciśnięcie ‘OK’ jest równoznaczne z wyrażeniem zgody na:
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa na podany adres e-mail newsletterów zawierających informacje branżowe, marketingowe oraz handlowe.
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa (dalej: TOR), na podany adres e-mail informacji handlowych pochodzących od innych niż TOR podmiotów.
Podanie adresu email oraz wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Podającemu przysługuje prawo do wglądu w swoje dane osobowe przetwarzane przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa oraz ich poprawiania.