MPK w Krakowie egzekwuje od Pesy karę w wysokości ponad 26 mln zł z tytułu opóźnionej realizacji kontraktu na dostawy 36 Krakowiaków. Przewoźnik zapewnia, że nie ma ryzyka, iż środki zmniejszą wysokość dofinansowania i tym samym wrócą do Unii Europejskiej. Takie rozważania pojawiają się natomiast w kontekście kar zasądzonych od Alstomu za nieprawidłowości w realizacji kontraktu na Pednolino.
Przypomnijmy: MPK w Krakowie n
aliczyło Pesie ponad 26 mln zł kary z tytułu opóźnień w dostawie 36 tramwajów Krakowiak. Producent zmagał się ze
spiętrzeniem zamówień w końcówce minionej perspektywy unijnej, przez co sporo realizowanych przez niego kontraktów złapało opóźnienia. Umowa na dostawy Krakowiaków miała być zrealizowana w połowie września (w tym terminie były
tylko dwa pojazdy), a ostatnie tramwaje zostały dostarczone
pod koniec grudnia. Pesa czuje się decyzją Krakowa rozgoryczona i przypomina, że w związku z przedłużaniem się procesu decyzyjnego o przyznaniu dofinansowania opóźniał się termin podpisania umowy, a harmonogram dostaw pozostawał cały czas ten sam.
14 września na konto MPK
wpłynęła kwota blisko 20,39 mln zł. – Kwota pochodziła z gwarancji ubezpieczeniowej, która była zabezpieczeniem realizacji tego kontraktu. Ponieważ naliczone producentowi kary wyniosły ponad 26 mln zł, MPK SA skierowało już pozew do Sądu Okręgowego, Wydziału Gospodarczego w Krakowie w celu wyegzekwowania pozostałej kwoty – mówi Marek Gancarczyk, rzecznik prasowy MPK w Krakowie. Ponadto nieprawidłowości związane z realizacją kontraktu stały się podstawą do
wykluczenia Pesy z kolejnego, tegorocznego przetargu na dostawę 35 tramwajów z opcją na kolejne 15 wozów.
W przypadku kar naliczonych za nieprawidłowości w realizacji kontraktu na dostawy Pendolino
pojawiły się dyskusje, czy suma ta nie wpłynie na zmniejszenie dofinansowania unijnego, co wiązałoby się ze zwrotem równoważnej kwoty do Unii Europejskiej. W sumie sąd
zasądził ok. 42,3 mln euro kary przy kontrakcie o wartości 665 milionach euro. Przedstawiciele MPK Kraków przekonują, że takiego zagrożenia w przypadku kar za Krakowiaki nie ma. – Zgodnie z wytycznymi w zakresie kwalifikowalności wydatków, które obowiązywały w poprzedniej perspektywie finansowej, kary traktowane były jako tzw. dochód incydentalny. W przypadku gdyby łączna wartość dochodów incydentalnych w projekcie przekroczyła próg 10% wartości całkowitej wydatków kwalifikowalnych projektu, wówczas zachodziłaby postawa dla ich wykorzystania do sfinansowania części kosztów inwestycyjnych projektu – informuje Gancarczyk. W listopadzie zeszłego roku przewoźnik przekazał do Centrum Unijnych Projektów Transportowych informacje dotyczące kwestii egzekwowania kar umownych za Krakowiaki.
W przypadku krakowskiego kontraktu wysokość kar nie przekracza progu 10% kosztów kwalifikowalnych. Oznacza to, że pieniądze zostaną w stolicy Małopolski. – Uzyskane środki zostaną wykorzystane do realizacji kolejnych projektów, których celem będzie poprawa jakości komunikacji miejskiej w Krakowie – mówi Marek Gancarczyk.