– We wtorek spotkaliśmy się z NextBike i ustaliliśmy, że razem z nimi uruchomimy system do piątku, a potem BikeU będzie już nim operował – tłumaczy Michał Pyclik z biura prasowego Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu w Krakowie. Najpewniej więc w ten weekend krakowski rower miejski, po licznych perypetiach, wreszcie ruszy. Sprawy to nie skończy bo miejscy urzędnicy chcą wiedzieć, kto jest odpowiedzialny za „rowerowy skandal".
– Dyrektor zapowiedział audyt w ZIKiT. Coś takiego trwa kilka tygodni. Audytor przejrzy umowy z firmami rowerowymi i wyjaśni kto popełnił błąd. Jeśli problem leżał po stronie którejś z firm, to czekają ją umowne kary, jeśli zawinił któryś z pracowników ZIKiT, to może się spodziewać kar dyscyplinarnych. Chodzi też o to by nie doprowadzić do takiej sytuacji w przyszłości – tłumaczy Pyclik.
Krakowski rower miejski, nazywany pod Wawelem KMK Bike, miał po przerwie zimowej wrócić na ulice w przedświąteczny czwartek. Dlaczego tak późno? Bo w ostatniej chwili miasto zdecydowało się, by rowerami zarządzał operator (wstępnie planowano, że zrobi to ratusz), a przetarg się przedłużył. Ale w czwartek system nie zadziałał bo firma NextBike, dostawca oprogramowania… odcięła miastu dostęp do niego. Oskarżyła konkurencyjną firmę BikeU o włamanie do własnej bazy danych, co miało narazić ją na uszkodzenie. BikeU jest właśnie nowo wybranym operatorem systemu. Ta firma z kolei oskarża NextBike o niewywiązywanie się z umowy licencyjnej i faktyczne blokowanie startu roweru miejskiego. Całą historię
opisaliśmy w zeszłym tygodniu.
– Na razie uznaliśmy, że trzeba zrobić wszystko, by rowery wreszcie można było wypożyczać. Oddzieliliśmy dwie sprawy. Teraz chcemy uruchomić system, więc współpracujemy z NextBike. Gdy to się już stanie, to BikeU z zarządzaniem sobie poradzi. A audyt jest po to, by wyjaśnić całą sprawę – tłumaczy Pyclik.
Na ewentualnych karach może się nie skończyć, bo w ZIKiT myślą już nad tym co zrobić, żeby podobna sytuacja więcej się nie powtórzyła. – Audyt ma nam też wyjaśnić, czy jest możliwe, by całe oprogramowanie systemu było u nas, na naszych serwerach – zaznacza Pyclik. – Co prawda za złotówkę korzystamy przez dziesięć lat z oprogramowania NextBike, ale dużo bezpieczniej, biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia, mieć wszystko u siebie. Dlatego przed następnym sezonem zastanowimy się czy jest możliwe, by całym oprogramowaniem zajmowali się pracownicy ZIKiT, a przy okazji zatrudnić firmę tylko do konserwacji rowerów, czy może bardziej sensowne jest znów zatrudnienie operatora systemu. W każdym razie zależy nam na tym, by taka sytuacja więcej się nie powtórzyła.