Komunikacja miejska w Częstochowie nie dość, że stoi na niskim poziomie, to jeszcze sukcesywnie jest degradowana na rzecz transportu indywidualnego. Z powodu licznych remontów dróg linie skierowane na objazdy dalej kierowane są na objazdy tych objazdów, zaś w centrum miasta likwidowany jest ostatni węzeł przesiadkowy, w miejscu którego urzędnicy zaplanowali... parking.
Układ czterech węzłów
Na ciągu znanej wszystkim pątnikom alei Najświętszej Maryi Panny leżącej w centralnych dzielnicach miasta funkcjonowały kiedyś cztery węzły przesiadkowe, na których spotykały się linie tramwajowe i autobusowe biegnące relacjami wschód-zachód i północ-południe. Patrząc oczyma pątnika wchodzącego od wschodu były to: pl. Daszynskiego, II al. NMP, pl. Biegańskiego i III al. NMP. Pierwszy miał formę placu o ruchu okrężnym, do którego wpadały trzy ulice i rzeczona aleja. Drugi, zlokalizowany w ciągu alej między linią kolejową a tramwajową miał formę dwu równoległych, jednokierunkowych jezdni przeciętych trasą tramwajową. Trzeci, to plac o ruchu okrężnym, który komunikował aleję NMP z czterema jednokierunkowymi jezdniami tworzącymi tzw. korytarz śródmiejski. Czwarty, to koniec alei NMP zwieńczony poprzeczną jednią tworzącą dwie ulice. Część linii pokonywała miasto ciągiem alei NMP w całości lub na odcinkach po to, by odbić na północ lub południe na końcu, lub gdzieś po drodze. To czyniło układ węzłów spójnym.
Większy widok mapy
Rewitalizacyjny bubel
Aleja NMP w tradycji częstochowian dzielona jest na trzy nieoficjalnie odcinki. W 2002 r. rozpoczęła się rewitalizacja trzeciego z nich, zlokalizowanego najbliżej Jasnej Góry. Od początku nie było wiadomo, jakie będzie jej przeznaczenie. Ówczesnemu prezydentowi zarzucano chęć stworzenia „pielgrzymkostrady” bez uwzględniania potrzeb mieszkańców. I tak, z postępami prac, zmieniała się koncepcja III alei – z tylko pieszej poprzez tylko komunikacyjną do tylko drogowej. Postanowiono o otwarciu nitki w jedną stronę przez cały rok i sezonowo nitki drugiej – całość bez komunikacji miejskiej. Ostatecznie skończyło się na tym, że na piękny deptak można dosłownie wjechać samochodem (praktycznie w dowolne miejsce), zaś komunikacją dojechać się nie da.
Pozostałe odcinki zaczęto rewitalizować w 2011 r. Główna idea to wyłączenie ruchu kołowego z zapewnieniem możliwości dojazdu do posesji oraz zapewnienie dojazdu komunikacją miejską – na wzór europejskich rozwiązań. Na czas remontu sukcesywnie usuwano z nich komunikację miejską w myśl popularnej w Częstochowie filozofii „nie da się”. Na pierwszy ogień poszedł pl. Biegańskiego, na którym co prawda zlikwidowano jezdnie prowadzące przez jego środek, ale zapewniono możliwość objechania go dookoła. Pomimo przeprowadzonego eksperymentu udowadniającego możliwość pokonywania zakrętów autobusem i codziennej eksploatacji dróg wokół pl. Biegańskiego przez prywatne autobusy (nawet 15-metrowe), komunikacja nadal tu po remoncie nie wróciła w imię „niedasizmu”. Do pl. Bieganskiego z winy urzędników nie sposób też dojechać od wschodu, bowiem pomimo, że znaki dopuszczają funkcjonowanie komunikacji miejskiej, to według urzędników autobusy nie mogą tu wjechać, bo... nie ma tu przystanku – dla jasności: nigdy nie było, bowiem ten zlokalizowany jest „za winklem”, czyli na rogu a ulicą Kilińskiego.
Węzeł II al. NMP został wyłączony z eksploatacji, a przystanki rozsiane po okolicy jedynie czasowo, ale do dnia dzisiejszego węzeł nadal jest nie w pełni otwarty. Pomimo powrotu części linii autobusowych nie przypomina już dawnej II alei. Gdyby nie ruch tramwajów, miejsce świeciłoby pustkami.
Największym jednak bublem rewitalizacji jest potocznie nazwany już „błąd przy kopiuj-wklej”, bowiem I odcinek NMP również objęty jest zakazem wjazdu z wyjątkiem dojazdu do posesji, ale na tabliczce wyznaczającej wyjątki od zakazu zabrakło... komunikacji miejskiej, pomimo, że w ciągu jezdni wyznaczono zatoki przystanków pracujących przed remontem w ramach węzła pl. Daszyńskiego. W efekcie przez 5 kolejnych lat autobusy będą jeździły objazdem.
Ostatni węzeł
Rewitalizacja postępowała w kierunku przeciwnym do ruchu pątników, czyli na wschód. Plac Daszyńskiego jest ostatnim miejscem, które zostało wyłączone z eksploatacji. Jako, że autobusy nie dojadą tu z centrum poprzez I aleję, ani tą samą drogą nie będą mogły go opuścić, linie skierowano na objazdy w taki sposób, że autobusy rozjeżdżają się po okolicy w znacznej od siebie odległości, przystanki zastępcze ulokowano średnio 500 metrów od tych zlikwidowanych, co daje ok. kilometra między nimi, przez co przesiadka jest już niemożliwa. Na placu trwa wymiana nawierzchni, na której zaplanowano... parking dla samochodów.
O wpływie komunikacji miejskiej na funkcjonowanie małych punktów handlowo-usługowych łatwo jest się przekonać, obserwując metamorfozę al. NMP – wcześniej pełne autobusów zatłoczone były ludźmi, którzy przy okazji wchodzi do sklepów, kiosków, usługodawców. Teraz, pomimo możliwości dojazdu samochodem (a tych jest tu sporo), jest tu dziwnie pusto. Nie chodzi więc o to, by autobusy były tu dla idei „bo tak”, ale dlatego, że przywoziły one ludzi. Wraz z brakiem ludzi upadają kolejne punkty w ciągu alej, po których straszą puste lokale na wynajem. To samo spotka obiekty przy pl. Daszyńskiego.