W grudniu ofertę przewozową na trasę z Berlina do Stuttgartu wzbogaci prywatny przewoźnik Locomore, który przełamie monopol Deutsche Bahn. Nie byłoby w tym nic ciekawego gdyby nie fakt, że projekt udało się wdrożyć dzięki zbiórce crowdfundingowej. – Zapewnienie finansowania nie było łatwą sprawą – wszyscy obawiali się Deutsche Bahn, który ma monopol na torach – mówi Derek Ladewig, twórca i szef Locomore.
Locomore skupia ekspertów i pasjonatów. Spółka została stworzona w 2007 r. przez Dereka Ladewiga jako próba przełamania monopolu DB. Locomore był zaangażowany w uruchomienie Hamburg-Köln-Express (HKX), jednak ostatecznie Ladewig i szereg jego kolegów opuściło projekt przed jego startem z uwagi na różnice w postrzeganiu strategicznych kierunków, przyjętych przez inwestora większościowego, amerykańską spółkę RDC. Pomysł uruchomienia alternatywy dla DB nie upadł i niedługo znajdzie swój finał.
Przed wakacjami Locomore podpisał umowę z SRI Rail Invest GmbH na wypożyczenie ośmiu używanych wagonów produkcji niemieckiej, które są niezbędne dla uruchomienia połączeń na trasie z Berlina do Stuttgartu. Wagony klasy IC zostały poddane modernizacji w Rumunii, a jeden z nich został pokazany na targach Innotrans w Berlinie. W przedziałach znajdują się stoliki, wi-fi i kontakty. Zostały one zmodernizowane według różnych standardów, odpowiadając potrzebom zarówno rodzin z dziećmi, jak i podróżujących w celach służbowych. Przewidziano również wagony tematyczne. Locomore zawarł również umowę ze szwedzką firmą Hector Rail, która będzie odpowiedzialna za obsługę połączeń. Zapewni ona lokomotywy Siemens BR 182 i maszynistów.
Najbardziej ciekawy jest jednak model finansowania – Locomore zdecydował się na crowdfunding, czyli społeczną zbiórkę. Pociągi więc są niejako finansowane przez przyszłych klientów. Od czerwca dostępne są też pięcioletnie mikropożyczki o minimalnej wartości 1000 euro. Inwestorzy mogą zdecydować, czy chcą zwrotu w gotówce z określonym procentem czy wypłaty w voucherach biletowych o wyższym procencie.
Połączenia mają ruszyć w środę 14 grudnia 2016 r. – krótko po wejściu w życie nowego rozkładu jazdy. W ciągu dnia przewidziano jedną parę połączeń. Pociągi będą wyruszać rano o 6:40 ze Stuttgartu, pokonując trasę przez Frankfurt i Hanower. Do Berlina Hbf dotrą o 13:04, a skończą na dworcu Berlin Lichtenberg o 13:27. W podróż powrotną wyruszą po południu o 14:29 z dworca Lichtenberg i 14:54 z Hauptbahnhof, do Stuttgartu dojadą natomiast o 21:19. Według założeń będą poruszać się z prędkością 200 km/h, czyli nieco wolniej niż składy ICE.
Pasażerów przyciągać ma atrakcyjna, dynamiczna taryfa. Oczywiście, im wcześniej, tym taniej. Najtańsze bilety będą kosztować od 7 do 22 euro w zależności od długości trasy, natomiast najdroższe mają być i tak tańsze niż regularny koszt biletu DB (czyli poniżej ceny BahnCard 50 Flexiprice). Jeśli pociąg na trasie osiągnie poziom wykorzystania wynoszący 75%, zarejestrowani i regularni pasażerowie otrzymają zniżkę od 3 do 7% jako forma podziału zysku.
fot. Martyn JandułaWitold Urbanowicz, Transport-publiczny.pl: Jaki jest pomysł stojący za Locomore i zbiórką pieniędzy?Derek Ladewig, twórca i szef Locomore: Nasz pomysł zakładał uruchomienie pociągów między Berlinem a Stuttgartem. Zapewnienie finansowania nie było łatwą sprawą – wszyscy obawiali się Deutsche Bahn, który ma monopol na torach. Oprócz zainwestowania własnych środków, zdecydowaliśmy się na sfinansowanie projektu z naszymi klientami. Zaczęliśmy rok temu, zeszłej jesieni. Crowdfunding cały czas trwa, więc można nas ciągle wspierać.
Co odróżni Państwa ofertę od DB?
Naszą główną zaletą jest to, że będziemy tańsi i oferujemy inny rodzaj produktu – bardziej klasyczny. Wprowadzamy też szereg społecznych, integrujących rozwiązań dla klientów.
Zwykle przewoźnicy wdrażają teraz bezprzedziałowe, jednoprzestrzenne wagony. Dlaczego zdecydowali się Państwo na przedziałowy wagon?Widać to po targach Innotrans. Dużo ludzi nas odwiedzało i mówiło: „Świetnie!”. Poza tym wiąże się to też z naszymi ograniczonymi możliwościami – możemy wykorzystać tylko używany tabor, który modernizujemy. Na inny nas nie stać w tym momencie.
Czy testowali Państwo rozwiązania wśród przyszłych klientów?Tak, czerpaliśmy z szeregu pomysłów. Klienci pytali nas, czy można np. całkowicie rozłożyć siedzenie.
Startują Państwo w grudniu. Dlaczego zaczynają Państwo od trasy Berlin – Stuttgart?Przecina środek kraju, który jest mocnym rynkiem, jeżeli chodzi o liczbę klientów.
Czy jakieś dalsze trasy są brane pod uwagę?Następna nie jest ściśle określona, ale wśród rozważanych tras bierzemy pod uwagę Frankfurt –Monachium, Berlin – Binz (Rugen), Berlin – Hannover – Kolonia – Bonn.