Linia autobusowa 97 przez lata była najbardziej egzotycznym elementem łódzkiego transportu zbiorowego. Spółka Tramwaje Podmiejskie przez nieco ponad dekadę obsługi trasy borykała się z problemami taborowymi. Połączenie obsługiwały więc busy, autokary turystyczne, prototypy, wozy sprowadzane z zagranicy w reklamach nałożonych przez dawnych właścicieli i wyeksploatowane jelcze z MZK Pabianice.
Szeroko opisywana i komentowana
również na naszych łamach reorganizacja podmiejskiej komunikacji tramwajowej sprzed czterech lat miała również istotne skutki dla komunikacji autobusowej w regionie. Likwidacja niezależnych od łódzkiego Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego spółek Międzygminna Komunikacja Tramwajowa i Tramwaje Podmiejskie wiązała się bowiem nie tylko z przejęciem przez MPK komunikacji tramwajowej do kilku ośrodków satelickich, ale także z zawieszeniem ruchu lub zmianą przewoźnika na kilku liniach autobusowych. Obaj przewoźnicy utrzymywali połączenia zarówno o charakterze komercyjnym, jak i funkcjonujące w ramach łódzkiego systemu lokalnego transportu zbiorowego.
Zamiast dużego autobusu – kolumna transitówMKT obsługiwało autobusami linię 46bus, nocny wariant dziennego tramwaju 46. TP przypadła zaś w udziale dzienna linia 97 łącząca dworzec Łódź Kaliska z oddalonym od centrum osiedlem Zielony Romanów. Jego budowę rozpoczęto w latach 90. zeszłego stulecia i przez pierwsze kilka lat istnienia jego mieszkańcy praktycznie nie mieli do dyspozycji żadnego transportu zbiorowego poza kursującą efemerycznie podmiejską linią PKS. Zmieniło się to dopiero w roku 2002 wraz z wydłużeniem istniejącej od roku linii powierzonej podmiejskiemu przewoźnikowi tramwajowemu.
Wyjątkiem w skali systemu było zlecenie przewozów TP, a nie MPK. Przedsiębiorstwo z zajezdnią na Brusie dysponowało jednak wówczas taborem niskopojemnym, podczas gdy najkrótsze autobusy miejskiego przewoźnika miały 12 metrów. Do obsługi linii na Zielony Romanów przeznaczona miała być jedyna we flocie Tramwajów Podmiejskich kapena thesi intercity. Równie często na trasie można było jednak spotkać jeszcze mniejsze fordy transity, ze względu na frekwencję często dwa jadące jeden za drugim i obsługujące jeden kurs.
Zamiast awaryjnego solbusa – podnajęta wysokopokładowa setraBył to jednak dopiero początek festiwalu nietypowych jak na obsługę połączenia w 700-tysięcznym mieście autobusów, jakie pojawiały się przez dekadę na tej trasie. Jeszcze w 2002 r. TP kupują dwa Solbusy C9,5 wyprodukowane na licencji SOR i wyposażone w standardzie lokalnym. Pojazdy okazują się jednak bardzo awaryjne, do tego przewoźnik ma duże problemy z ich utrzymaniem. W roku 2007 jeden z nich zostaje trwale odstawiony, a spółka musi poszukać rozwiązań, które pozwolą jej utrzymać obsługę trasy.
Najpierw przewoźnik nawiązuje więc współpracę z prywatną firmą Es-Ka-Es specjalizującą się w przewozach autokarowych. Ta podwykonuje kursy swoimi autobusami turystycznymi. Na miejskiej linii kursują więc stare jelcze PR110D Lux, jakimi w latach 90. obsługiwano nawet trasy międzynarodowe, i sprowadzone jako używane setry, m.in. S215, w tym wysokopokładowe S215HD. Ciekawostką są zwłaszcza jelcze – z pokaźnymi lukami bagażowymi i wąskimi drzwiami wejściowymi. W pojazdach prowizorycznie zamontowano urządzenia niezbędne do obsługi ruchu miejskiego – w jednym z jelczy kasownik przymocowano do... stolika służącego niegdyś jako minibarek.
Zamiast używanych MAN-ów – pabianicki jelcz 120MRównolegle TP sprowadzają wysłużone autobusy używane z zagranicy. W latach 2006 – 2008 na Brusie pojawiają się trzy MAN-y NL202 i jeden bliźniaczy Gräf & Stift. Choć linia 97 nawet po jej wydłużeniu do pętli Rojna jest obsługiwana przez najwyżej trzy brygady, spółka wciąż boryka się z problemami w utrzymaniu pojazdów i nie jest w stanie obsłużyć wszystkich kursów samodzielnie. Nadal współpracuje więc z Es-Ka-Esem, a dodatkowo, już pod koniec swojej działalności, wypożycza z pabianickiego MZK wysłużone jelcze 120M.
W 2012 r. TP kończy na mocy decyzji o charakterze politycznym działalność przewozową i przekazuje połączenie łódzkiemu MPK. Zakończyło to jedną z najbardziej barwnych kart w najnowszej historii łódzkiej komunikacji miejskiej. Niedługo później, we wrześniu 2013,
linia 97 zostaje zlikwidowana, a nowe osiedle obsługiwane jest od tamtej pory przez inne linie. Część pojazdów eksploatowanych przez TP zostaje skasowana, inne znajdują nowych właścicieli. Jeden z solbusów trafia do prywatnego przewoźnika z Lidzbarka Warmińskiego, a część fordów i kapena – do
zaprzyjaźnionego Es-Ka-Esu.