Pierwszy w Łodzi tymczasowy kraniec, na którym zamontowano rozjazd nakładkowy, przestał istnieć. Nie oznacza to jednak rezygnacji z tego przydatnego rozwiązania technicznego. Skrócona o dwa przystanki linia Z1 korzysta z przełożonego rozjazdu, a w przyszłości improwizowane przystanki końcowe mają szansę stać się jednym z filarów standardowej organizacji komunikacji w okresie remontów.
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, na dzień przed końcem stycznia przestał funkcjonować tymczasowy kraniec tramwajowy u zbiegu ulic Kilińskiego i Tuwima. Po dwudniowym okresie przerwy na przeniesienie rozjazdu nakładkowego kończąca tam bieg linia Z1 została wskrzeszona, ale na znacznie krótszej trasie do nowego tymczasowego przystanku końcowego przy ul. Orlej. Warto przyjrzeć się bliżej losom zlikwidowanego w sobotę krańca, bo w perspektywie dłuższego czasu jego powstanie może mieć historyczne znaczenie dla funkcjonowania łódzkiej komunikacji miejskiej.
Po raz pierwszy zmiana kierunku bez pętli Zaimprowizowane zakończenie linii tramwajowej w miejscu stałego przystanku przelotowego Poczta Główna funkcjonowało przez prawie półtora roku. Po raz pierwszy w dziejach komunikacji miejskiej w Łodzi, przynajmniej od czasu przystosowania sieci do ruchu pojazdów jednokierunkowych generacji 803N i 805N, zdecydowano się nie wysyłać tramwajów na którąś z pętli, ale zmienić kierunek ich jazdy przy pomocy
rozjazdu nakładkowego. Dzięki temu pomimo przerwania przejezdności ulicy Kilińskiego w rejonie budowanego dworca Łódź Fabryczna udało się zachować komunikację na znacznej części istotnego ciągu biegnącego przez ścisłe centrum miasta.
Od początku kończyła tu bieg linia Z1, remontowe wcielenie stałej „jedynki”, zapewniająca obsługę trasy do dworca Łódź Chojny, która w przypadku niezamontowania rozjazdu przy Tuwima nie byłaby wykorzystywana w ogóle. Było to pierwsze połączenie obsługiwane tramwajami dwukierunkowymi – sprowadzonymi specjalnie z myślą o dużym zapotrzebowaniu na tego typu tabor
wagonami M8C, a także przejętymi od zlikwidowanej spółki MKT wozami M6S i
złączonymi tyłami konstalami serii 805Na.
Tuwima z już kilkoma następcamiZ1 przez cały ten czas zapewniało względnie przyzwoite połączenie do węzła przesiadkowego Kilińskiego – Piłsudskiego. Dowoziło też bezpośrednio do autobusów kilku istotnych linii jeżdżących po ulicach Tuwima i Nawrot (w tym do połączeń podmiejskich). Wreszcie – pozwalało dotrzeć do ścisłego centrum miasta (tymczasowy kraniec zlokalizowany był w odległości pieszego dojścia do najważniejszej części deptaku na Piotrkowskiej i kilku instytucji publicznych). Nowe w skali Łodzi rozwiązanie techniczne sprawdziło się bardzo dobrze. Obsługa pojazdów z kabinami na początku i końcu wagonu nie nastręczała większych kłopotów, a ruch odbywał się rozkładowo i płynnie.
Dobre doświadczenia zostały już kilkukrotnie powielone. Do tego samego krańca skierowana została na pewien czas druga linia zastępcza – Z2, ale nie odniosła ona dużego sukcesu. Podczas wakacji dwukierunkowe tramwaje i rozjazdy nakładkowe były
fundamentem komunikacji w Śródmieściu na czas prac na położonej centralnie na trasie tzw. ŁTR (głównej osi północ – południe) ulicy Żwirki. Potem funkcjonujące na tej samej zasadzie połączenie uzupełniło komunikację zastępczą na ul. Łagiewnickiej, na której ruch wstrzymany był z powodu przebudowy dużego ronda.
Zwłaszcza te dwa ostatnie przypadki dobrze pokazały duże zalety takiego rozwiązania. Możliwe jest zamykanie ciągów komunikacyjnych tylko punktowo, tam, gdzie rzeczywiście toczą się prace, a nie na całej ich długości lub znacznym fragmencie. Zapoczątkowany przez utworzenie krańca Tuwima trend może więc trwale odmienić filozofię prowadzenia ruchu w czasie remontów infrastruktury. Jeśli tak się stanie, zlikwidowany właśnie przystanek końcowy będzie tym, który dał pierwszy impuls do nowego spojrzenia na ważną dla pasażerów kwestię.
Łodzianie znów muszą spacerować Kilka słów warto poświęcić też na praktyczny aspekt skrócenia linii Z1 w kontekście obecnego remontowego układu połączeń. Zdecydowanie wydłuży się czas przesiadki z tramwaju z Chojen do autobusów zastępujących tramwaje na bardzo istotnej trasie W – Z. Nowy kraniec odsunięto bowiem od al. Piłsudskiego do Orlej – ZDiT argumentuje to niedostatkiem miejsca. Dodatkowa zmiana środka transportu czeka natomiast część pasażerów, która będzie chciała dojechać w rejon dawnego krańca Tuwima. Konieczna będzie bowiem przesiadka na kursujący dość rzadko autobus zastępczy Z5.
Przesunięcie rozjazdu przed duże skrzyżowanie związane jest z kolejnym etapem przebudowy trasy W – Z. Dwukierunkowe tramwaje przecinały bowiem wyłączone z ruchu torowisko w alei Piłsudskiego. Przy nowym przystanku tymczasowym Kilińskiego – Orla również zamontowany został rozjazd nakładkowy, linia zastępcza nadal obsługiwana będzie więc wagonami dwukierunkowymi. Częstotliwość kursów nie zmieniła się – tramwaje będą odjeżdżać 3-4 razy na godzinę w dni robocze i 2-3 razy w weekendy.