Władze Łodzi podpisały pierwszy kontrakt na prace wchodzące w zakres rewitalizacji obszarowej. Przebudowa początkowego odcinka ul. Gdańskiej na podwórzec miejski ma rozpocząć się około połowy przyszłego roku i zakończyć w listopadzie. Wybór wykonawców dla kolejnych zadań napotyka tymczasem na trudności.
Inwestycja obejmuje stosunkowo krótki krótki odcinek ul. Gdańskiej między Ogrodową a Legionów. – Dzięki niej ulica zmieni się jednak nie do poznania. Stanie się ona woonerfem, nie będzie jednak miała charakteru rekreacyjnego, jak ul. 6 Sierpnia czy Traugutta – zapowiada prezydent Łodzi Hanna Zdanowska. Przejezdność dla samochodów zostanie zachowana, ale przy spowolnieniu ruchu, poszerzeniu chodników i dodaniem dużej ilości zieleni (samych drzew ma być przeszło 50). Asfaltową nawierzchnię jezdni zastąpi granit. Zmiana ma spowodować poprawę komfortu mieszkania przy ulicy oraz poruszania się nią.
Efekt do końca listopada
Na całym odcinku nastąpi też wymiana infrastruktury podziemnej – odpowiednie prace przeprowadzi Łódzka Spółka Infrastrukturalna. – Zapewni to trwałość inwestycji i zabezpieczy przed koniecznością rozkopywania ulicy podczas usuwania awarii – tłumaczy prezydent. Przebudowa ulicy musi być skoordynowana także z rewitalizacją sąsiedniej ul. Mielczarskiego (w tym przypadku wykonawcy jeszcze nie wybrano).
– Jako firma z regionu cieszymy się, że możemy podpisać umowę jako pierwsi – mówi wspólnik w firmie Włodan Łukasz Włodarczyk. – Czeka nas teraz kilkumiesięczny okres projektowania – jego maksymalna długość to 9 miesięcy, ale dokładamy starań, by go skrócić. Możliwość przyspieszenia wejścia na budowę zależy jednak od wielu instytucji, od których musimy pozyskać stosowne dokumenty – dodaje. Termin kontraktowy upłynie z końcem listopada przyszłego roku.
Trudno pozyskać specjalistów
Koszt zadania wynosi 3,6 mln zł. – Wykonawca zmieścił się w kosztorysie. Na razie nie było konieczności dokonywania zmian w budżecie miasta w związku z wynikami przetargów – informuje Zdanowska. Oferty w wielu postępowaniach okazują się jednak wyraźnie droższe, niż przewidywano. – Nie uzyskamy już oszczędności w przetargach, co było częste w poprzednich latach – ubolewa Zdanowska.
Jak tłumaczy prezydent, szacunkowe kosztorysy, którymi dysponuje miasto, nie są zaniżone. Problem polega na tym, że zostały one wykonane przez firmę wykonująca programy funkcjonalno-użytkowe w ubiegłym roku. – Nie można wtedy było przewidzieć wzrostu kosztów materiałów budowlanych i – przede wszystkim – pracy. Jeśli w pojedynczych przypadkach oferty nie mieszczą się w kosztorysach, rozpisujemy kolejne postępowanie – mówi prezydent.
Diagnozę o głównych problemach rynku potwierdza Włodarczyk. – Największą przeszkodą dla wykonawców są właśnie kadry oraz koszt materiałów. Na rynku brakuje wykwalifikowanych pracowników. Rewitalizacja wiąże się z zastosowaniem galanterii granitowej. Aby na Gdańską w czerwcu wszystkie elementy przyjechały w terminie, muszę podpisać umowy z ich dostawcami do końca listopada. Można tylko wyobrażać sobie, jak będzie wyglądała sytuacja w przypadku zadań o większym zakresie – mówi przedstawiciel wykonawcy. W dodatku postępowania w sprawie rewitalizacji zbiegły się w czasie z przetargami organizowanymi przez innych inwestorów.
20 umów do końca roku
W styczniu, gdy Urząd Miasta ogłaszał pierwszy przetarg na zadania w ramach rewitalizacji obszarowej, plany przewidywały
rozpoczęcie prac budowlanych jeszcze w tym roku. Urzędnicy tłumaczą poślizg kilkoma przyczynami. – Procedury są bardzo długie i wiążą się z dużą liczbą pytań oraz uszczegóławianiem. Firmy nie chcą brać na siebie ryzyka, czemu trudno się dziwić – w ostatnim roku 19% firm, szczególnie małych i średnich, utraciło płynność finansową. Na rynku dzieje się coś niepokojącego. Oprócz tego nagromadzenie liczby przetargów powoduje, że firmy rozrzucają siły i środki. Pamiętajmy też, że bardzo przeciągnęło się
podpisywanie umów z instytucją pośredniczącą – Urzędem Marszałkowskim – tłumaczy Zdanowska. Oprócz tego dla bezpieczeństwa prawie każdy przetarg jest poddawany kontroli ex ante ze strony Urzędu Zamówień Publicznych.
Czasami magistrat jest zmuszony do łączenia kilku przetargów w jeden. – Najpierw ogłosiliśmy wiele przetargów na mniejsze prace, by zapewnić możliwość rozwoju małym lokalnym firmom. Okazało się, że w niektórych przypadkach nie zgłosił się nikt. Postanowiliśmy wobec tego kumulować niektóre prace. Dzięki temu być może przyciągniemy większe podmioty – spodziewa się prezydent.
W bieżącym roku UMŁ zamierza podpisać jeszcze co najmniej 20 umów. – Przyglądamy się większości ogłaszanych przetargów na rewitalizację. Musimy podchodzić do tego z rozsądkiem – nie jesteśmy w stanie podjąć się wszystkich zadań. Myślę jednak, że weźmiemy udział jeszcze w niejednym postępowaniu – deklaruje przedstawiciel Włodanu.