Łódź: po latach brakuje Czerwonej

Pierwszy etap prac wymusił zamknięcie centralnego odcinka jednej z dwóch najważniejszych tras tramwajowych w Łodzi. Co więcej, w związku z bardzo szeroko zakrojonymi pracami w Śródmieściu - planowana jest budowa przesiadkowego dworca tramwajowego i wpuszczenie ruchu kołowego pod ziemię - odcinek ten będzie zamknięty przez najbliższe dwa lata.

Przecięto najważniejsze linie

Wyłączenie z eksploatacji torowiska na al. Mickiewicza oznacza olbrzymie trudności w prowadzeniu ruchu tramwajowego. W stałym układzie tras korzystają z niego trzy linie - wszystkie o bardzo dużym znaczeniu i równie dużych potokach podróżnych. Stanowią bowiem najszybsze połączenie wszystkich większych blokowisk - Widzewa, Retkini, Dąbrowy, Teofilowa, Żubardzia - ze ścisłym centrum. Łączą ze sobą także dwa główne dworce kolejowe i dworzec PKS, przebiegają obok dużych galerii handlowych i szpitali. Komunikacja zastępcza oparta jest na dodatkowych liniach autobusowych.

Trudniejszy dojazd na uczelnię

Wymuszona remontem zmiana układu komunikacyjnego zbiegła się z początkiem roku akademickiego na Politechnice Łódzkiej. Choć kształcąca przeszło 20 tysięcy studentów i zatrudniająca przeszło 3 tysiące pracowników uczelnia nie leży bezpośrednio przy trasie W-Z, od przystanku na skrzyżowaniu alej Mickiewicza i Politechniki na kampus jest kilka minut piechotą. Wielu dojeżdżających na PŁ musi więc znaleźć inny środek transportu niż ten, z którego korzystali do tej pory. Obecnie ruch w okolicach osiedla Politechniki dodatkowo komplikuje opóźniający się remont torów na równoległej do trasy W-Z ulicy Kopernika. Miał on zakończyć się jeszcze we wrześniu, ale ostatecznie potrwa o około miesiąc dłużej.

Dobry objazd nieistniejącą trasą

Po otwarciu Kopernika rozwiązanie problemu skomunikowania uczelni z dzielnicami obsługiwanymi przez trasę W-Z narzucałoby się samo. Tramwaje z Retkini mogłyby pojechać ul. Kopernika i al. Politechniki, potem skorzystałyby z łącznika Wróblewskiego - Wólczańska - Czerwona i Piotrkowską, Przybyszewskiego i Puszkina dotarłyby na Widzew. Zapewniłyby więc także nieco naokrężne, ale bezpośrednie połączenie między rozdzielonymi teraz dzielnicami, wsparłyby bardziej niż kiedykolwiek zatłoczoną "trójkę", która stała się jedyną linią łączącą Widzew z południowym Śródmieściem. Nieco odciążyłyby też zastępcze autobusy.

Rozwiązanie to byłoby oczywiste, gdyby przed pięcioma laty od reszty sieci nie został odcięty krótki, zaledwie kilometrowy ciąg Wróblewskiego - Wólczańska - Czerwona. Odcinek nie był wykorzystywany na co dzień od 2001 roku, ale miał duże znaczenie przy wytyczaniu tras objazdowych. Swoją ostatnią wielką rolę odegrał podczas modernizacji linii ŁTR - prostopadłej do W-Z magistrali łączącej Bałuty i Górną. Niedługo później część torów została zaasfaltowana.

Likwidacje w środku miasta

Choć to naturalne, że z czasem część tras staje się zbędna, a niepotrzebne szyny są demontowane, dotyczy to głównie zmian urbanistycznych: likwidacja jest zasadna, gdy upadają duże zakłady przemysłowe, wyludniają się osiedla albo budowana jest równoległa, nowa linia. Każdy odcinek w centrum miasta, nawet jeśli nie jest wykorzystywany codziennie, zwiększa elastyczność sieci, pozwala łatwiej reagować na awarie i lepiej wytyczać trasy objazdowe w przypadku remontów. Linii na Czerwonej będzie brakować przez najbliższe dwa lata - i z pewnością nie jest to ostatni raz, kiedy byłaby użyteczna.