fot. Zorro 2212, lic. CC 3.0ul. Piotrkowska w Łodzi
System łódzkiego roweru publicznego miał być jednym z głównych zadań realizowanych w ramach pierwszego w dziejach miasta budżetu partycypacyjnego. Pierwszy etap jego budowy (uruchomienie 50 stacji w centrum miasta z 500 rowerami) zaplanowano na październik bieżącego roku. Na początku lata okazało się jednak, że oferty wykonawców, którzy zgłosili się do przetargu, znacznie przewyższają przygotowany przez Urząd Miasta oraz pomysłodawców zadania kosztorys.
- Sami byliśmy zaskoczeni wysokością ofert. W trakcie przetargu próbowaliśmy za małą cenę uzyskać wiele elementów - komentował na początku lipca wiceprezydent Łodzi Marek Cieślak. Samorządowiec zapowiadał przeanalizowanie warunków zamówienia i rezygnację z niektórych funkcjonalności systemu.
Z diagnozą wiceprezydenta nie zgodził się członek Komitetu Sterującego (ciało powołane do koordynacji prac nad projektem roweru publicznego) Bartosz Domaszewicz, radny rządzącej PO. - Z informacji od oferentów wynika, że główną przyczyną był zbyt krótki termin realizacji i związana z nim obawa płacenia kar umownych - twierdzi radny. Jego zdaniem, zmiany w warunkach zamówienia nie powinny obejmować podstawowych parametrów: dostępności 24 godziny na dobę, liczby rowerów, liczby stacji i możliwości rejestracji w systemie za pomocą Internetu lub telefonu.
Wobec fiaska prób znalezienia w budżecie miasta dodatkowych środków Komitet rekomendował ogłoszenie nowego przetargu do końca wakacji i rozstrzygnięcie go do końca roku, tak by w kwietniu 2015 r. wystartować z pełnym systemem z tysiącem rowerów (500 w centrum miasta oraz 500 na osiedlach, planowane w drugim etapie). Wyniki przeprowadzonych konsultacji społecznych w sprawie rozmieszczenia wypożyczalni mają zachować ważność.
Bez płatności kartą, bo taniej
Na kwestię zubożenia systemu nieco światła rzucił łódzki oficer ds. zrównoważonego transportu Bartosz Zimny. - Rezygnujemy z funkcji płatności kartą oraz doładowania łódzkiej elektronicznej karty miejskiej "Migawki" - oznajmił, dodając, że zmiany te nie wpłyną na wygodę korzystania z wypożyczalni rowerów. Funkcje te, według B. Zimnego, wymagały znacznie zwiększonego zasilania i w ślad za tym - kosztów. Wydaje się jednak, że możliwość kodowania opłat na "Migawce", połączona być może z integracją taryfową z łódzkim Lokalnym Transportem Zbiorowym, byłaby dla potencjalnych użytkowników ważnym atutem. Jej brak może negatywnie odbić się na popularności systemu.
- Ogłosimy nowy przetarg tak, żeby system mógł rozpocząć działanie w 2015 r. i funkcjonować przez 4 pełne sezony - zapowiedział B. Zimny. Jak jednak podaje Piotr Grabowski z Wydziału Prasowego Zarządu Dróg i Transportu, postępowania jeszcze nie ogłoszono.
Opóźnienie - zagrożenie czy szansa?
Pewne pozostaje, że rower publiczny wystartuje z poślizgiem. Można jednak dopatrywać się w tej sytuacji pewnych pozytywów. System uruchomiony w kwietniu przyszłego roku będzie miał przed sobą ponad pół roku działania, tymczasem w razie startu w pierwotnie zakładanym terminie (październik) musiałby zawiesić działalność po zaledwie dwóch miesiącach. To zaś mogłoby nie wystarczyć potencjalnym klientom, by przyzwyczaili się do korzystania z nowej usługi.
Można też - na co nalegają organizacje pozarządowe zajmujące się zrównoważonym transportem - wykorzystać zyskany w ten sposób czas na korzystne dla cyklistów zmiany na ulicach. - Najwięcej rowerzystów jest w centrum miasta, gdzie infrastruktury dla nich prawie nie ma. A to właśnie tam mieliby jeździć klienci roweru publicznego - mówi prezes Fundacji "Normalne Miasto - Fenomen" Hubert Barański. - Jeśli chcemy mieć porządnie działający rower publiczny, nie wystarczą stacje i pojazdy. Potrzebne są także śluzy rowerowe, pasy dla rowerów i ulice o uspokojonym ruchu - wylicza działacz. Fundacja od początku stała na stanowisku, że budowa infrastruktury rowerowej powinna wyprzedzać wdrożenie systemu roweru publicznego.
Członkowie "Fenomenu" wręczyli władzom miasta rekomendacje dotyczące ułatwień dla rowerzystów w konkretnych miejscach, opracowane na bazie stworzonej przy użyciu jednej z aplikacji mobilnych mapy ruchu rowerowego. Mowa w nich o 30 miejscach, w których - zdaniem autorów - potrzeba rozwiązań usprawniających ruch rowerzystów. Jako najbardziej zaniedbane pod względem infrastruktury rowerowej obszary Łodzi określono w nim Chojny, Śródmieście i rejon ul. Pabianickiej. - Można budować drogi dla rowerów, ale można również poprawiać sytuację działaniami "od zaraz", jak choćby malowaniem pasów dla rowerów na ul. Krakowskiej. Jest tam na tyle szeroko, a droga przenosi na tyle duży ruch w stronę Teofilowa, że można to zrobić właściwie w ciągu kilku dni - twierdzi H. Barański.
Ile kosztuje śluza?
Postawa władz miasta wobec tych postulatów jest dwuznaczna. - Mapa oraz rekomendacje to bardzo ważny dokument, który będzie brany pod uwagę przy projektowaniu przyszłorocznego budżetu. To, co da się zrobić niewielkim nakładem finansowym, postaramy się wykonać od zaraz - deklarował w lipcu M. Cieślak. Wypowiedzi przedstawicieli ZDiT są jednak znacznie mniej obiecujące.
- Nie będziemy robili rewolucji w centrum tylko dlatego, że uruchamiamy rower publiczny - mówi bez ogródek B. Zimny. - A małe, punktowe działania w mojej opinii nie zmienią zbyt wiele - dodaje, zapowiadając, że do realizacji tego typu projektów ZDiT będzie podchodził "ostrożnie".
Jak tłumaczy oficer ds. zrównoważonego transportu, tzw. małe ułatwienia w centrum są w rzeczywistości znacznie bardziej kosztowne i trudniejsze do wykonania, niż przedstawiają to łódzkie środowiska rowerowe. - Zakres prac koniecznych do wykonania śluzy to nie tylko sfrezowanie jednej linii zatrzymania, wymalowanie dwóch kolejnych i symbolu roweru. Trzeba jeszcze przesunąć znaki i sygnalizatory, a także pętle indukcyjne, jeśli występują w danym miejscu, ponieważ rozporządzenia mówią jasno o odległościach w obrębie skrzyżowania - wyjaśnia. Konieczna jest też zmiana ustawień sygnalizacji, by wydłużyć niektóre czasy ewakuacji ze skrzyżowania. To z kolei wpływa też na parametry innych skrzyżowań. Według B. Zimnego, sumaryczne koszty jednej śluzy mogą sięgać kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych.
- Oczywiście przyjrzymy się jednak dokładniej sytuacji i zobaczymy, co da się zrobić - zapewnia oficer ds. zrównoważonego transportu. Należy się jednak spodziewać, że wobec napiętej sytuacji budżetowej ZDiT oraz całego miasta zmiany, jeśli w ogóle nastąpią, będą miały charakter symboliczny.
Podanie adresu e-mail oraz wciśnięcie ‘OK’ jest równoznaczne z wyrażeniem zgody na:
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa na podany adres e-mail newsletterów zawierających informacje branżowe, marketingowe oraz handlowe.
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa (dalej: TOR), na podany adres e-mail informacji handlowych pochodzących od innych niż TOR podmiotów.
Podanie adresu email oraz wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Podającemu przysługuje prawo do wglądu w swoje dane osobowe przetwarzane przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa oraz ich poprawiania.