W sobotę po sześciu latach przerwy do podłódzkiego Konstantynowa dotarł nocny środek transportu miejskiego. Weekendowa linia N9 zapewnia dojazd do ścisłego centrum miasta i jest zintegrowana z systemem autobusowych połączeń nocnych. To druga trasa tramwaju nocnego w aglomeracji, ale pierwsza, której pasażerowie mogą łatwo przesiąść się na wszystkie linie rozchodzące się promieniście z punktu przesiadkowego.
Miniony weekend był pierwszym, w którym zafunkcjonowało nocne połączenie tramwajowe Łodzi i Konstantynowa Łódzkiego. Punktualnie o godzinie 0:30 w nocy z piątku na sobotę rozpoczął się pierwszy kurs nowej linii N9. To dziewiąta linia łódzkiej komunikacji miejskiej funkcjonująca nocą i druga obsługiwana tramwajem – od kilku lat realizowane są także nocne kursy do Ozorkowa).
Centralny punkt przesiadkowy stał się intermodalnyInaczej niż w przypadku nocnego, realizowanego na krótszej trasie niż dzienny wariantu linii 46 (tramwaje jadące do Ozorkowa są bowiem oznaczane tak samo przez całą dobę), linię N9 zsynchronizowano w pełni z układem tras miejskich. Wszystkie autobusy zjeżdżają się bowiem co pół godziny, a poza weekendami co godzinę, na przystanku Kościuszki – Zielona. Punkt przesiadkowy zlokalizowano w ścisłym Śródmieściu, około 200 metrów od słynnej ulicy Piotrkowskiej, która jest sercem nocnego życia miasta.
N9 zawraca na nowej pętli ulicznej Piotrkowska-Centrum oddalonej o trzy przystanki od nocnego węzła. Odjazdy tramwaju z punktu przesiadkowego nie odbywają się więc równocześnie z autobusami, ale N9 przyjeżdża z Konstantynowa na kilka minut przed zjazdem pozostałych linii, a w drogę powrotną zabiera pasażerów chwilę po wyruszeniu w trasy linii oznaczonych symbolami od N1 do N7. Taki układ umożliwia dogodne przesiadki zarówno powracającym z dowolnego miejsca w Łodzi, jak i udającym się nocą do stolicy aglomeracji.
Pętla w centrum mogłaby pomóc w integracji kolejnych połączeńOddanie do użytku nowego odcinka w ul. Piotrkowskiej, który pod koniec zeszłego roku domknął pętlę uliczną Kościuszki – Żwirki – Piotrkowska – Mickiewicza, nie stało się póki co okazją do wdrożenia podobnej organizacji ruchu nocnych kursów 46. Na razie więc na tak samo komfortowe przesiadki nie mogą liczyć mieszkańcy Zgierza i Ozorkowa. Ich linia dociera bowiem jedynie do pl. Wolności, skąd do punktu przesiadkowego jest nieco ponad kilometr.
Inną dobrą praktyką jest nadanie nowej linii numeru nawiązującego do oznaczenia linii dziennej. W Konstantynowie kończy bowiem bieg „dziewiątka”, a jej przebieg w dużej mierze pokrywa się z trasą N9. Inaczej niż w przypadku nocnego 46, zapewniono też rozpoznawalność linii jako funkcjonującej w systemie połączeń nocnych. Naależy też podkreślić, że informacja pasażerska na przystankach, na tablicach systemu informacji dynamicznej i wewnątrz tramwaju była w pełni gotowa na pierwszy kurs, co wciąż nie jest w warunkach łódzkich oczywiste.
Za mało chętnych na mikrobus, wystarczająco dużo na tramwaj?Pierwszego dnia funkcjonowania linia obsłużona została składem wagonów 805Na po gruntownej modernizacji do typu 805N-ML przeprowadzonej w zeszłym roku. Kursy przebiegły bez większych problemów, a skorzystało z nich kilkadziesiąt osób. Na ocenę frekwencji przyjdzie jednak jeszcze poczekać, większość z nich wybrała się bowiem w podmiejską podróż specjalnie w związku z inauguracją kursów. Od zapełnienia składów w najbliższych miesiącach zależeć ma przyszłość połączenia, póki co
finansowanie zapewnione jest bowiem jedynie do końca roku.
Powstanie linii N9 oznacza powrót komunikacji nocnej do Konstantynowa Łódzkiego po siedmiu latach przerwy. Do kwietnia 2009 funkcjonowała bowiem nocna linia mikrobusowa uruchamiana przez nieistniejące już przedsiębiorstwo Tramwaje Podmiejskie. Była ona następczynią
nocnych kursów tramwajowej linii 43. W odróżnieniu od nowo uruchomionego połączenia, mikrobus TP kursował przez cały tydzień, a w weekendy docierał nie tylko do Konstantynowa, ale aż do Lutomierska. Oznaczona niecodziennym symbolem 43/43bis nocny przestała jednak kursować z uwagi na niewielkie zainteresowanie podróżnych, które po części mogło wynikać z bardzo słabo rozpowszechnionej informacji pasażerskiej (rozkład nie był publikowany w internecie, a na przystankach znaleźć można było tylko szczątkowe dane).