Działacze łódzkiego Ośrodka Działań Ekologicznych "Źródła" postanowili w nietypowy sposób uczcić Europejski Dzień bez Samochodu. Na wezwania władz miasta do przesiadki na komunikację miejską odpowiedzieli, organizując w porze porannych dojazdów do pracy "wyścig" między tramwajami a... ślimakami.
W roli mięczaków wystąpili przedstawiciele Ośrodka. Z przyprawionymi atrapami czułków i muszli chodzili normalnym tempem piechura wzdłuż linii tramwajowej między przystankami przy ul. Gdańskiej do Piotrkowskiej (ok. 500 metrów). Odcinek ten, położony w ścisłym śródmieściu Łodzi, jest wykorzystywany przez cztery bardzo popularne linie tramwajowe (w tym jedną skierowaną objazdem). Torowisko przebiega w jezdni, a wzrastający ruch samochodów spowodował, że od 1992 r. rozkładowy czas przejazdu tramwaju wydłużył się dwukrotnie (w godzinach porannego szczytu wynosi dziś cztery minuty). W dodatku często zdarzają się opóźnienia w stosunku do rozkładu.
Nic dziwnego, że w dwóch na trzy przypadki "ślimakom" udało się przybyć na miejsce wcześniej, niż tramwajowi, który wyruszył z "punktu startowego" w tym samym czasie. Eksperyment przeprowadzono między godziną 7.30 a 8 rano.
- Z początku obawialiśmy się, że tramwaje postanowiły oddać walkowera, gdyż przez ładnych kilka minut żaden nie chciał stanąć w szranki - uzupełnia Tomasz Bużałek z Łódzkiej Inicjatywy na rzecz Przyjaznego Transportu, jeden z demonstrujących.
Uczestnicy manifestacji nieśli transparenty z hasłami: "Podróż Ci się ślimaczy? Ten tramwaj mógłby jechać szybciej", "Szybki tramwaj? Tylko wolny od korków" oraz "Ślimak winniczek pozdrawia łódzkie tramwaje". Ostatni ze sloganów nawiązuje do głównego motywu kampanii promocyjnej miasta.
Happening miał uświadomić decydentom niską jakość komunikacji publicznej. - Mamy nadzieję, że w przyszłym roku, zanim władze miasta z okazji "Dnia bez Samochodu" zaczną zachęcać pasażerów do wybierania komunikacji publicznej, umożliwią jej najpierw sprawne poruszanie się. I to przez cały rok - mówi T. Bużałek. Możliwe w przypadku Zielonej działania to bardziej konsekwentne zamknięcie ulicy dla samochodów, gruntowny remont torowiska (latem ubiegłego roku miała miejsce tylko bieżąca naprawa, przeprowadzona z myślą o skierowaniu ulicą linii objazdowych na czas przebudowy Trasy W-Z) oraz przyznanie "zielonej fali" pojazdom komunikacji publicznej (to ostatnie może, ale - jak pokazuje doświadczenie - nie musi, zostać osiągnięte dzięki powstającemu właśnie obszarowemu
systemowi sterowania ruchem.