Od stycznia do centrum hiszpańskiej stolicy będzie można wjechać tylko, jeśli samochód będzie miał zagwarantowane miejsce na jednym z 13 działających tam parkingów. To rozszerzenie strefy bez samochodu ze 192 do 350 hektarów. Do maja powiększy się o kolejne dwie dzielnice.
Burmistrz Ana Botella zapowiedziała, że przeprowadzi zmiany jeszcze przed zaplanowanymi na maj wyborami municypalnymi. Botella nie weźmie w nich udziału. – Główny cel to zmniejszenie przepływu samochodów, które przejeżdżają przez centralne dzielnice – tłumaczy w rozmowie z El Pais. Władze miasta spodziewają się, że z dnia na dzień ruch samochodowy w zamkniętych dzielnicach spadnie o 1/3.
5 tys. hektarów bez samochodówW 3,5–milionowym Madrycie jest zarejestrowanych ok. 1,7 mln pojazdów, z czego 80 proc. to samochody. W wielu miastach europejskich centralne dzielnice to często miejsca z parkami, urzędami i zabytkami. W Madrycie są jednak również dość gęsto zamieszkane. Co istotne, w ciągu ostatnich kilku lat znacznie wzrósł średni wiek madryckich samochodów, na co wpływ miał głównie kryzys finansowy, który mocno dotknął Hiszpanię. 45 proc. jeżdżących tam aut ma ponad 10 lat.
Botella kontynuuje politykę swojego poprzednika Alberto Luza–Gallardona (dziś ministra sprawiedliwości), który rozpoczął przywracanie centrum miasta pieszym. Latem w Madrycie przyjęto plan rozpisany do 2020 r., który ma na celu stopniowe zmniejszanie udziału prywatnych samochodów w transporcie w całej miejskiej strefie, ograniczonej autostradą M–30. To obszar ok. 5 tys. hektarów. Ma to zostać osiągnięte przez „pozytywną dyskryminację” i promowanie publicznej komunikacji, rowerów i przestrzeni dla pieszych.
Co już zrobiono? W ciągu ostatnich kilku lat obniżono dopuszczalną prędkość na drogach prowadzących do centrum,
niedawno podwyższono opłaty parkingowe, przy czym samochody z silnikiem hybrydowym płacą mniej, a elektryczne parkują za darmo. Również strefa bez samochodu to nic nowego. W 2004 r. wprowadzono ją testowo na niewielkim obszarze w pobliżu Kortezów, we wschodniej części centrum miasta. Rok później nieco ją rozszerzono. W 2006 r. powiększono ją trzykrotnie, o znacznie gęściej zamieszkaną dzielnicę Embajadores. W sumie w granicach strefy bez samochodów znalazło się 45 tys. mieszkańców.
Po styczniowym i majowym przyłączeniu kolejnych dzielnic, strefa będzie czterokrotnie większa niż w 2006 r.
Jej plan można obejrzeć tutaj. Miała zostać rozszerzona już trzy lata temu, ale pomysł wstrzymano z powodu pustki w miejskim budżecie (jej wprowadzenie kosztuje ok. 0,5 mln euro).
Mieszkańcy chcą strefyZasady będą dość proste. Samochody, które nie nalezą do mieszkańców strefy, będą miały prawo do niej wjechać tylko, jeśli będą miały zagwarantowane miejsce parkingowe. W obszarze, który zakaże wjazdu aut w styczniu znajduje się 13 parkingów, przeważnie prywatnych (tylko sześć miejskich), złamanie zakazu to mandat w wysokości 90 euro. O przestrzeganie zakazu będą dbać kamery monitoringu zamontowane w miejscach wjazdu do strefy. Zakaz nie dotyczy motocykli, które będą mieć prawo wjazdu między 7 rano a 10 wieczorem, oraz samochodów dostawczych (między 10 rano i 1 po południu).
Co ciekawe pomysł jest nie tyle ideą władz miasta, czy „zielonych” społeczników. Osiem lat temu o rozszerzenie strefy o Embajadores poprosili… sami mieszkańcy. Ulice w centrum miasta są stosunkowo wąskie, nie da się po nich jeździć szybko. Dzięki zmianom są nie tylko bezpieczniejsze, co przekłada się na zyski otwartych do późnego wieczora lokali gastronomicznych i rozrywkowych, którym sprzyja umiejscowienie w strefie pieszej, ale też to, że w centrum miasta w nocy jest ciszej.
Temat poruszania się po miastach i obecności w nich samochodów jest jednym z tematów przygotowywanej przez Stowarzyszenie Transportu Publicznego i przez nasz serwis
Białej Księgi Mobilności w Aglomeracjach. Jej premiera będzie miała miejsce podczas
Kongresu Transportu Publicznego, 30 października w Bydgoszczy.