MAN: Autobus elektryczny jest tak naprawdę nieekologiczny

Martyn Janduła, Transport-publiczny.pl: Wielu producentów zaczyna oferować autobusy elektryczne. Co MAN sądzi na temat takich pojazdów?

Roman Korzanowski, kierownik Działu Technicznego Bus w MAN-ie: Główni gracze na rynku nadal ostrożnie podchodzą do tematu autobusów elektrycznych. Na tym rynku próbują zaistnieć bardziej mniejsze firmy. Trzeba się zastanowić nad tym, jakim kosztem będziemy chcieli te autobusy elektryczne użytkować. Prawda jest taka, że technologie są jeszcze na tyle drogie, że zakup tego autobusu jest na tę chwilę nieopłacalny. Trzeba też wziąć pod uwagę, że koszty eksploatacji są niewspółmiernie wyższe do efektów ekonomicznych. Patrząc na rozwój autobusów elektrycznych, myślimy – my, jako najwięksi producenci i gracze na tym rynku – że jest to przyszłością, ale nie w tej chwili. Poza tym musimy wziąć pod uwagę, że jeżeli chodzi o rynek polski, to emisyjność wytwarzania energii elektrycznej jest tak wysoka, jeżeli chodzi o emisję CO2, że w zasadzie wprowadzanie autobusów elektrycznych nie do końca jest ekologiczne. Chociażby ze względu na to, że zatruwamy w innych miejscach atmosferę.

Jakie inne wady mają jeszcze autobusy elektryczne?

Zakup autobusu elektrycznego to nie jest jedyny koszt. Trzeba do tego budować stacje doładowujące, bo autobusy te, niestety, ale w warunkach zimowych nie są w stanie przejechać więcej niż ok. 50-60 km. Patrząc na realia komunikacyjne, to jest stanowczo za mało, żeby zapewnić ciągłość komunikacyjną w przewozie osób. Dążenia w miastach do wdrożenia pojazdów elektrycznych, jak np. w przypadku Zielonej Góry, która w tej chwili chce wprowadzić 100% taboru elektrycznego, wydaje mi się, że jest stanowczym błędem i może to całkowicie położyć możliwość transportu publicznego.

Czyli obecne rozwiązania autobusów elektrycznych nie sprawdzą się w tej chwili?

Miasta nie mają na tyle doświadczenia, by przewidzieć jakie będą z tego tytułu skutki.

Jak ocenia pan perspektywy rynku autobusowego? Pojazdy elektryczne go zdominują czy pojawi się jeszcze sensowna alternatywa?

Idziemy, niestety, w kierunku pojazdów elektrycznych. Tego nie da się zatrzymać, ale w tej chwili zaplecze technologiczne wytwarzania tego typu pojazdów jest tak drogie, tak nieekonomiczne, że na tym etapie nie powinno się iść tak zdecydowanie w tę stronę.

Czy MAN jest przygotowany na zaproponowanie własnych rozwiązań ekologicznych?

Pracujemy nad tym. Mamy pojazdy, które są takim pomostem, między teraźniejszością a przyszłością. Mówię o autobusach hybrydowych. To są pojazdy, które pozwalają otrzymywać nawet 35% obniżenie kosztów paliwa. Są oczywiście ekologiczne i w tym kierunku dążymy, żeby takie sprzedawać.

Jakie MAN ma plany odnośnie do ekspansji na polskim rynku?

Planowanie zakupów albo sprzedaży autobusów nie jest uzależnione od producentów. To zależy przede wszystkim od kupujących – od miast, od spółek należących do miast. Dlatego też trudno jest założyć ile tych autobusów nam się uda sprzedać.

W tej chwili zakończyliśmy dwa duże kontrakty. Jeden z nich to dostawa autobusów gazowych do Tychów. Drugi to dostawa 62 autobusów do prywatnego operatora we Wrocławiu.

Nie boją się państwo wzmożonej konkurencji ze strony Solarisa?

Rynek wyznacza liderów. Oczywiście można go zdobywać jakością, jak również ceną. My staramy się sprzedawać produkty najwyższej jakości. Zresztą takim jej odbiciem naszych produktów jest cena autobusów używanych. Generalnie rynek wtórny w Polsce jest zdominowany przez markę MAN, bowiem jest to około 80%. Firmy, które sprzedają najwięcej na tym podstawowym rynku, okazuje się, że na rynku wtórnym nie mają jakichkolwiek szans z nami. Ceny tych pojazdów są bardzo niskie, ze względu na to, że ich produkty mają niską jakość.