Uber, obecna także w Polsce firma quasitaksówkowa, przez mobilną aplikację łączy pracujących na własny rachunek kierowców i ich pasażerów. Tak chciałby to widzieć i tak się przedstawia sam Uber. Jednak badanie przeprowadzone przez Data&Society, nonprofitowy instytut badawczy z Nowego Jorku, wskazuje, że mechanizm jest nieco inny. Bardziej przypomina zbiór pracowników, którymi zarządza… komputerowy algorytm.
Jeśli zdarzyło wam się jechać Uberem, mniej więcej wiecie jak to działa. Zamawiacie samochód przez aplikację. Wyświetla wam się kto i jakim samochodem po was podjedzie. Płacicie bezgotówkowo, po kursie możecie ocenić kierowcę z którym jechaliście. Wygodne i tanie, m.in. dlatego, że Uber nie zatrudnia kierowców, tylko podpisuje z nimi umowy. Firma bardzo przestrzega, by nie nazywać jej taksówkową. Nie prowadzi przewozów, a jedynie zarządza aplikacją, która łączy niezależnych przewoźników z klientami.
Z punktu widzenia kierowców wygląda to nieco inaczej. Żywą osobę widzi on przeważnie tylko wtedy, gdy podpisuje umowę. Potem zadania otrzymuje również przez aplikację. W teorii loguje się do niej i jeździ wtedy, kiedy chce i to od niego zależy, ile zarobi. Naukowcy pod kierownictwem badaczki Alex Rosenblat z Data&Society postanowili jednak zbadać praktykę i wyszło im, że zamiast współpracy niezależnych przedsiębiorców relacja kierowca – Uber przypomina bardziej zarządzanie przez maszynę. Całość
opisał serwis MIT Technology Review.System: Daj paluszki pasażerowi!Kierowcy otrzymują przez aplikację propozycję kursu do osoby, która jest w pobliżu i zamówiła podwózkę (system automatycznie wyszukuje będących najbliżej, zalogowanych kierowców). Mają 15 sekund na decyzję brać kurs czy nie. Podobnie jak średnia ocen od pasażerów, tak i stopień odpowiadania na proponowane kursy jest kontrolowany przez algorytm. Za niską ocenę i za niski stopień „responsywności” kierowca może zostać zawieszony. Innymi słowy niby kierowca decyduje o zleceniach, które bierze, ale lepiej je brać niż nie brać.
Kierowcy czasem dostają maile od firmy z poradami, jak dbać o wysokie oceny – np. proponując pasażerom przekąski, albo nie poruszając w rozmowie konkretnych tematów.
Cena usług w Uberze też nie jest stała. Zależy od pory i obszaru. Wtedy i tam, gdzie pasażerów jest więcej cena rośnie. I znów. Kierowcy jeżdżą tam, gdzie chcą, ale zarobią więcej jeżdżąc w tych miejscach i o tej porze, które wskaże im algorytm. W dodatku sami przyznają, że czasem otrzymują wiadomości zachęcające ich do pracy w określonym dniu, bo z prognozy systemu wynika, że akurat wtedy będzie duże zapotrzebowanie na taksówki.
Szef z aplikacji to przyszłość?– Uber utrzymuje, że chce działać jako neutralny pośrednik łączący podaż z popytem, usługodawcę z usługobiorcą i dzięki automatycznemu mechanizmowi ustalać zadowalającą dla obu stron cenę – tłumaczy Rosenblat. – Ale trudno utrzymywać, że jesteś wyłącznie neutralnym pośrednikiem, jeśli aktywnie zarządzasz tym popytem i tą podażą.
Wynikami badań zainteresowali się już ponoć urzędnicy z amerykańskiej Federalnej Komisji Handlu (w USA pełni rolę podobną do polskiego Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów). Bo też istotne jest – na co zwraca uwagę Rosenblat – zbadanie wpływu „komputerowych szefów” (w amerykańskich publikacjach używa się określenia „automated management”) na zachowanie pracowników. Rzecz nie dotyczy wyłącznie Ubera, ale też jego głównego konkurenta Lyft i innych, podobnie działających firm. A należy się spodziewać, że podobne rozwiązania, również w innych branżach, będą coraz bardziej popularne.
Pan się myli dyrektorze…Rosenblat i jej współpracownicy przeprowadzili szereg oficjalnych wywiadów z kierowcami Ubera, rozmawiali mniej oficjalnie z pracownikami firmy, a także przez ponad rok śledzili dyskusje kierowców na forach internetowych. Badanie zostało przeprowadzone przy współpracy samego Ubera. Rzeczniczka firmy Jessica Santillo podkreśla, że firma jest również zainteresowana wynikami i dzięki nim może pomóc kierowcom w osiąganiu wyższych zarobków, bo „…kierowcy korzystają z Ubera i aplikacji na swoich własnych zasadach”.
Kierowcy generalnie stwierdzali, że są zadowoleni z tego, że algorytm wskazuje im bardziej gorące miejsca i okresy i mogą wtedy zarobić więcej. Z drugiej strony przyznawali, że system czasem wyznacza im bezsensowne zadania, np. wysyła w kurs na drugi koniec miasta.