W czwartek na konferencji prasowej w Sejmie poseł Jacek Sasin, firmujący projekt pięciokrotnego powiększenia Warszawy przekonywał, że to dobre rozwiązanie, również komunikacyjnie. – Wszystkie umowy na lokalne komunikacje miejskie zostaną po prostu przejęte przez ZTM i będą funkcjonować, aż do momentu gdy zacznie działać jednolita komunikacja – tłumaczył.
„Czy ta jednolita komunikacja będzie darmowa, tak jak pan obiecywał w 2014 r., gdy startował pan w wyborach na prezydenta Warszawy?” zapytała posła Sasina jedna z dziennikarek na konferencji. „Pani redaktor, nie jestem prezydentem, więc nie mogę realizować obietnic, które bym zrealizował, gdybym tym prezydentem został” – odparł przedstawiciel wnioskodawców, który choć prezydentem nie został, właśnie projektuje nowy podział terytorialny Warszawy i okolic.
Będzie wspólnie i jednolicieSasin opowiedział o złożonym w Sejmie w poniedziałek
projekcie zakładającym pięciokrotne powiększenie Warszawy przez włączenie w ramy jednego powiatu 32 okolicznych gmin. Pięciokrotne terytorialnie, bo ludność Warszawy wzrosłaby z obecnego 1,7 mln do ok. 2,5 mln, Pomysł spowodował
duży sprzeciw władz Warszawy i władz okolicznych gmin. Poseł PiS przekonuje jednak, że będzie miał duży pozytywny wpływ zwłaszcza na rozwój komunikacji publicznej w aglomeracji, bo zlikwiduje istniejące dziś bariery.
– To co zostanie przeniesione z poziomu gmin, na poziom metropolii, to komunikacja publiczna – tłumaczył. – Od wielu lat toczy się debata o tym jak zorganizować jeden system komunikacji publicznej dla Warszawy i okolicznych gmin. To jest kilkaset tysięcy osób, które codziennie dojeżdżają do pracy czy szkoły. To się do tej pory nie udawało. Pamiętamy gorszące spory o wspólny bilet, wielu mieszkańców musiało wykupywać dwa, trzy bilety by skutecznie dojechać do centrum Warszawy – wyliczał.
– Będziemy mieli jeden wspólny bilet metropolitalny – zapewniał. – Wszystko będzie organizował Zarząd Transportu Miejskiego na poziomie metropolitalnym, a nie, tak jak dzisiaj, każda gmina sobie. W okresie przejściowym, od momentu wejścia w życie tej ustawy, wszystkie umowy na te lokalne komunikacje zostaną po prostu przejęte przez ZTM i będą funkcjonować, aż do momentu gdy zacznie działać jednolita komunikacja. Nie ma więc niebezpieczeństwa, że mieszkańcy podwarszawskich gmin zostaną pozbawieni środka transportu – obiecywał, choć nie wyjaśnił w jaki sposób ma się odbyć wspomniane przejęcie i zorganizowanie jednolitej komunikacji. Sasin nie wspomniał też, że już dziś warszawski ZTM, na podstawie dwustronnych umów z gminami, obsługuje wiele linii podmiejskich, na których – podobnie jak w wyjeżdżających poza granicę Warszawy pociągach SKM i Kolei Mazowieckich obowiązuje jeden wspólny bilet, co jest rozwiązaniem niespotykanym na taką skalę w innych miastach Polski.
Sasin podał też przykład obecnej niemocy w rozwoju transportu publicznego, która zostanie przezwyciężona w MegaWarszawie. – Znam projekt tramwaju, który miałby połączyć Warszawę z jedną z podwarszawskich gmin, który nawet w poprzedniej kadencji PO dostał nagrodę ministra gospodarki, a nie może zostać zrealizowany, bo Warszawa i ta gmina nie mogą się porozumieć – powiedział. Chodziło mu najpewniej o tramwaj do Ząbek. Projekt utknął, bo dla Ząbek jest za drogi, a Warszawa nie może inwestować poza swoimi granicami.
Skąd pieniądze?Poseł PiS odpowiedział też na zarzut braku źródeł finansowania MegaWarszawy w złożonym projekcie ustawy. Odpowiedział, że kwestie techniczne, w tym finansowanie znajdą się w projekcie… drugiej ustawy. Oba projekty mają być procedowane w Sejmie razem, ale na razie tego drugiego nikt nie widział.
Sasin tłumaczył, że finansowanie MegaWarszawy, która będzie stanowiła jeden powiat, wynika z ogólnych przepisów dotyczących samorządu (10,25 proc. wpływów z podatków PIT i 1,40 proc. podatku CIT zbieranego na danym obszarze) oraz dodatkowo nowa metropolia zyska jeszcze 2 proc. z podatku PIT.
Innymi słowy, według pomysłu PiS, wspólna komunikacja miejska o jednolitym standardzie ma zostać sfinansowana w większości z tych samych pieniędzy, które dziś na całym tym obszarze są przeznaczane na transport. Dodatkowe 2 proc. z PiT przekłada się,
jak poinformowała kilka godzin późnej prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz–Waltz, na dodatkowe 120 mln zł, co w skali budżety transportowego dzisiejszej Warszawy (2,7 mld zł rocznie) wydaje się sumą niewielką.
Sasin przyznał też, że nie widzi potrzeby organizowania referendów w sprawie proponowanych zmian, bo „…ustawa nie zmienia niczego w codziennym funkcjonowaniu samorządów względem mieszkańców”.
Wielka Warszawa. Co to oznacza dla komunikacji?