Od ponad roku nie wiadomo ile osób korzysta z metra. Po decyzji Zarządu Transportu Miejskiego o udostępnieniu wejść awaryjnych dla wybranych grup pasażerów przejścia te są otwarte niemal non-stop. Spadki zarejestrowanych wejść na niektórych stacjach sięgają nawet 60%. Czy 20 mln zł na bramki biletowe na centralnym odcinku II linii to będą środki wyrzucone w błoto?
Udzielenie odpowiedzi na pytanie ilu pasażerów korzysta aktualnie z warszawskiego metra może być niezwykle trudne. – Takimi danymi dysponuje Zarząd Transportu Miejskiego – mówi Krzysztof Malawko, rzecznik prasowy Metra Warszawskiego. Jak jednak słyszymy nieoficjalnie od różnych przedstawicieli spółki, od ponad roku nie wiadomo ile tak naprawdę osób jeździ metrem.
Warszawski system bramek biletowych w tej chwili należy do jednego z najmniej szczelnych na świecie. Już wcześniej część pasażerów omijała je za pomocą wind, wejść awaryjnych bądź po prostu przechodząc nad kołowrotkiem (w statystykach przyjmowano, że „osoby omijające bramki biletowe” stanowią 5%). Wyjścia awaryjne były jednak plombowane albo obwijane taśmą, co pozwalało na znaczne zmniejszenie liczby przypadków ich otwierania.
Nieszczelny system jeszcze mniej szczelny
Pod koniec 2012 r. ZTM w zmienianym regulaminie, zatwierdzonym przez Radę Miasta, zezwolił niepełnosprawnym, rowerzystom oraz pasażerom z większym bagażem na korzystanie z wejść awaryjnych, znajdujących się przy bramkach biletowych. Niedawno lista uprawnionych została rozszerzona o osoby podróżujące z psami. Już ponad rok temu pojawiały się pytania – w świetle decyzji ZTM-u – o sens utrzymywania bramek biletowych w metrze. – Nie ma mowy o żadnej fikcji ani o rozszczelnianiu systemu. Dopuszczenie możliwości korzystania z wyjść ewakuacyjnych przez osoby z wózkami dziecięcymi, na wózkach inwalidzkich lub z większym bagażem jest wyjściem naprzeciw ich oczekiwaniom. Teraz muszą zjechać na peron windą – wyjaśniał wtedy Igor Krajnow, rzecznik prasowy ZTM-u.
fot. WUJak przekonywał Igor Krajnow, „pozostałe osoby w dalszym ciągu będą musiały korzystać w bramek biletowych”. – Nie zamierzamy się zmienić w instytucję porządkową. W przypadku zauważenia łamania zasad regulaminu pasażerowie tacy będą mogli zostać ukarani przez straż miejską lub policję. Tak jak do tej pory – zaznaczał zarazem Krajnow.
Rzeczywistość szybko potwierdziła wcześniejsze obawy. Na niektórych stacjach w godzinach szczytu wyjścia awaryjne są otwarte non-stop. W dużej mierze korzystają z nich osoby nieuprawnione. – Bramki te nie zostały udostępnione wszystkim pasażerom. Za nieuprawnione korzystanie z wyjść ewakuacyjnych na stacjach metra policja lub straż miejska może wystawić mandat. I na niektórych stacjach metra takie sytuacje mają miejsce. Sam byłem świadkiem jak policjanci nakładali za przechodzenie przez bramki ewakuacyjne mandaty na stacji Ratusz-Arsenał oraz że wręcz pilnowali bramek ewakuacyjnych na stacji Dworzec Gdański – zapewnia Igor Krajnow.
Wbrew słowom rzecznika takie interwencje można uznać za sporadyczne. Omijanie bramek biletowych przez osoby nieuprawnione, zgodnie z obowiązującym regulaminem, jest wykroczeniem. – Policja nie prowadzi osobnych statystyk tylko dla tej kategorii zdarzeń. Niemniej jednak w toku prowadzonych czynności ustalono, iż jako średnią można przyjąć ok. 5 interwencji tego typu dziennie – informuje podkomisarz Iwona Jurkiewicz z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji. Policjanci nakładają mandaty karne, kierują wnioski o ukaranie do sądów lub stosują „środki oddziaływania wychowawczego”.
Spadek, którego ZTM nie chce widziećStatystyki są nieubłagane: przed wejściem nowego regulaminu przewozów bramki w metrze rejestrowały dziennie ok. 510-540 tys. skasowań (wartość tę, powiększoną o 5%, przyjmowało się jako liczbę osób korzystających z metra). Rok później wartości te są niższe o 110-140 tys. Liczba wejść na niektórych stacjach spadła nawet o 50-60%. Przykładowo ze stacji Centrum w czwartek 13 grudnia 2012 r. skorzystało 74 tys. pasażerów. Rok później, w czwartek 12 grudnia 2013 r., było to już 30 tys. pasażerów. Oczywiście faktyczna liczba pasażerów nie spadła, ale tak naprawdę w tej chwili nie wiadomo, czy się zmieniła i ile osób faktycznie korzysta z metra.
Przedstawiciele Zarządu Transportu Miejskiego nie widzą żadnego problemu w zarejestrowanym spadku liczby podróżnych korzystających z metra. – Przyczyn najpewniej należy szukać w tym, że w ubiegłym roku metro było podzielone przez długi czas i dlatego mało osób z niego korzystało – mówi Igor Krajnow.
Gdy zwróciliśmy uwagę, że dane dotyczą dni grudniowych, kiedy ruch odbywał się normalnie po całej linii (minęły cztery miesiące od zamknięcia centralnego odcinka I linii w związku z budową II linii) nagle okazało się, że żadnego spadku „nie ma”. – Z tych danych, które zaprezentowałem, nie wynika żaden spadek. Nie znam danych mówiących o spadku liczby pasażerów – przekonuje Krajnow. Dalsze pytania o to, jak należy w takim razie wyjaśniać ponad 100 tys. mniej zarejestrowanych wejść do metra pozostały bez odpowiedzi.
Co dalej z bramkamiW tej chwili bramki z otwartymi przejściami awaryjnymi wręcz utrudniają korzystanie z niektórych stacji. Nierzadko duży potok osób wychodzących, kierujący się do wyjść awaryjnych, przecina potok osób wchodzących, utrudniając im przedostanie się na peron. Jak pokazują obserwacje, bramki zamykane na niektórych stacjach przez pracowników metra są ponownie otwieranie nie później niż w ciągu minuty.
W obliczu danych o liczbie pasażerów na znaczeniu nabierają pytania o sens utrzymywania systemu bramek w metrze. – Bramki biletowe, oprócz obsługi pasażerów z ważnymi biletami umożliwiają także oszacowanie liczby pasażerów korzystających z poszczególnych stacji. Nie ma obecnie planów ich likwidacji – mówi Igor Krajnow. Wątpliwe wydaje się, żeby bramki nadal spełniały dobrze te funkcje.
fot. WUZTM nie odpowiedział wprost na pytanie, ile osób aktualnie korzysta z metra. – Liczba pasażerów korzystających z metra ustalana jest na podstawie danych z bramek biletowych, które są powiększane o szacunkowy współczynnik pasażerów korzystających z wejść ewakuacyjnych lub wind ¬– mówi Igor Krajnow. Problem w tym, że teraz bramki nie pozwalają nawet na oszacowanie liczby pasażerów – procentowe spadki różnią się na poszczególnych stacjach i w poszczególne dni tygodnia (dni pracujące, sobota, niedziela).
Potrzebne na II linii?Zdaniem ZTM-u sytuacja będzie wyglądała zupełnie inaczej na II linii, gdzie pojawią się inne bramki. – Na II linii metra zastosowane zostaną odpowiednie bramki (płytowe) dla ruchu osób niepełnosprawnych, osób z wózkami lub dużymi gabarytami i rowerami. Drzwi ewakuacyjne otwierane będą wyłącznie w sytuacjach kryzysowych i nie są usytuowane w linii bramek wejściowych – zapewnia Igor Krajnow.
Ich koszt, uwzględniony w ogólnej cenie ryczałtowej kontraktu na zaprojektowanie i wykonanie centralnego odcinka II linii metra, wynosi 20 mln zł. – Pieniądze te z pewnością nie będą wyrzucone w błoto. Osoby, które na I linii metra mogą korzystać z wyjść ewakuacyjnych będą miały do dyspozycji specjalne bramki szersze na II linii. Nie będą zatem korzystały z wyjść awaryjnych – przekonuje Krajnow.
Nadzieje przedstawicieli ZTM-u mogą się okazać płonne, tak jak wcześniej płonne okazały się oczekiwania, że z wyjść awaryjnych korzystać będą tylko osoby do tego uprawnione. Poza tym zgodnie z regulaminem nadal będzie można korzystać niemal swobodnie i bezkarnie z wyjść awaryjnych.
Usunąć albo uszczelnićAktualnie bramki biletowe w metrze nie spełniają żadnej roli. Nie powstrzymują one, wobec licznych możliwości ich ominięcia, osób wchodzących do metra bez ważnego biletu. Jednocześnie przestały być wiarygodnym nośnikiem informacji o liczbie osób korzystających z metra. Walka z nieuprawnionym otwieraniem przejść awaryjnych wymagałaby tak naprawdę postawienia funkcjonariusza bądź pracownika przy każdym z przejść, co jest niemożliwe. Nawet to nie gwarantowałoby sukcesu – bo jak należy rozumieć zapisany w regulaminie większy bagaż, bądź jakie formy niepełnosprawności uprawniają do korzystania z tego przejścia?
fot. WUTeraz rozwiązania są tak naprawdę dwa. Jednym z nich jest likwidacja bramek – po co utrzymywać i rozbudowywać drogi system, skoro nie spełnia żadnej roli? Bilety można kasować w zwykłych kasownikach, które nie będą utrudniały dostępu do peronu. Drugi sposób to uszczelnienie systemu. Albo poprzez wprowadzenie nadzoru (w wielu miastach takie bramki są non-stop pilnowane przez pracowników), albo za pomocą kosztownej modernizacji – wymiany kołowrotków na bramki utrudniające przeskakiwanie i czytające wszystkie rodzaje biletów, wprowadzenia szerszych bramek dla osób z większym bagażem itp. oraz utrudnienia w nieautoryzowanym korzystaniu z przejść awaryjnych.
Które rozwiązanie wybierze miasto? ZTM zdaje się nie widzieć problemu – przynajmniej na razie. ZTM nie widzi też problemu w tym, że pasażerowie z biletami w komórce bądź wydrukowanymi w niektórych automatach pojazdowych nie mogą otworzyć bramki (im akurat regulamin nie zezwala na korzystanie z przejść awaryjnych). Utrzymywanie kosztownej fikcji – czyli obecnych rozwiązań – nie ma najmniejszego sensu.
Metro: Będą szersze bramki? ZTM myśli o uszczelnieniu systemu