Metro Warszawskie rozpisało przetarg na zakup do 45 elektrycznych zespołów trakcyjnych przeznaczonych do ruchu na I i II linii metra, w tym 37 w zamówieniu podstawowym i ośmiu w opcji. Warunki przetargu dopuszczają udział polskich producentów, którzy nie mają doświadczenia stricte w produkcji pociągów metra.
Przedmiotem
wyczekiwanego przetargu, ogłoszonego właśnie przez Metro, jest zakup do 45 elektrycznych zespołów trakcyjnych, w tym 37 w zamówieniu podstawowym oraz ośmiu w opcji. W sumie więc dostawy mogą objąć 270 wagonów. Termin składania ofert mija 27 września. Dostawy przewidziano w terminie od 20 do 52 miesiąca od zawarcia umowy.
Od dawna pojawia się pytanie o wymagane doświadczenie producentów chcących brać udział w przetargu. Metro, ogłaszając postępowanie, zdecydowało się na rozszerzenie kręgu potencjalnych wykonawców. Po pierwsze, widać to chociażby po nazwie zamówienia. Gdy kupowano poprzednio 35 składów Inspiro, przedmiotem przetargu był „zakup pojazdów sześciowagonowych metra”. Teraz mowa jest o „elektrycznych zespołach trakcyjnych”.
Rozszerzono też zakres dopuszczalnego doświadczenia. Poprzednio wykonawcy musieli wykazać się zrealizowaniem dostaw i dopuszczeniem do eksploatacji w ciągu ostatnich trzech lat co najmniej 10 fabrycznie nowych pojazdów metra złożonych z minimum trzech wagonów, które otrzymały dokument dopuszczający do eksploatacji w którymkolwiek kraju Unii Europejskiej. W obecnym przetargu nie ma już mowy stricte o pociągach metra – choć liczba wagonów pozostaje taka sama, mowa jest o „elektrycznych zespołach trakcyjnych”. Oznacza to, że w przetargu mogą startować firmy, które realizowały dostawy ezt-ów dla kolei regionalnych, a niekoniecznie dotąd zajmowały się produkcją pociągów dla metra.
Ponadto wykonawcy niezmiennie muszą dysponować zapleczem technicznym wraz z torem prób dla sześciowagonowych elektrycznych zespołów trakcyjnych, systemem kontroli jakości, niezależnym od wydziałów produkcyjnych oraz wdrożonymi nowoczesnymi technologiami produkcji. W tym ostatnim przypadku producenci muszą wykazać, że zastosowali daną technologię w dowolnych, produkowanych przez siebie pojazdach (więcej niż jednym). Dotyczy to w szczególności komputerowych systemów wspomagania projektowania, nowoczesnych systemów sterowania silników trakcyjnych (tj. sterowaniem napięciowym metodą wektorową z regulacją prędkości obrotowej przez zmianę częstotliwości lub nowszą metodą), opartych na tranzystorach IGBT czy kompleksowych systemów diagnostyki pojazdu.
Wiadomo, że obaj wiodący polscy producenci mają chrapkę na udział w postępowaniu Metra. Niedawno
wprost deklarował to Newag, który wspólnie z Siemensem, na bazie projektu zagranicznej firmy, realizował dostawy 35 składów Inspiro dla warszawskiego metra, a obecnie zajmuje się
kontraktem na składy Inspiro dla Sofii. – W maju zostanie ogłoszony przetarg na nowe pociągi dla warszawskiego metra, na który również i Newag czeka. Po ostatniej dostawie mamy już odpowiednie referencje i będziemy mogli z nich skorzystać – powiedział podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego Zbigniew Konieczek, prezes zarządu spółki.
Również Pesa chce rozszerzyć portfolio produktów o pociągi metra. Producent otrzymał dofinansowanie z NCBiR-u na
produkcję prototypowego pociągu metra. Przedstawiano już nawet wstępne wizualizacje pociągów w barwach warszawskiego metra. Pociąg miałby być gotowy w terminie do dwóch lat. – Warszawa to nasza stolica i zarazem nasz ważny klient. Prosiłoby się, żeby mogły tam jeździć pojazdy produkcji polskiej –
mówił Arkadiusz Sobkowiak, dyrektor działu badań i rozwoju w Pesie.
Producent podkreśla, że ma bogate doświadczenie w zakresie elektrycznych zespołów trakcyjnych dla kolei oraz tramwajów. – Pociągi metra to pojazdy aglomeracyjne, miejskie. W tej dziedzinie nie jesteśmy słabi, wyprodukowaliśmy dość sporą flotę tramwajów różnych typów. Tramwaj i metro to praktycznie ten sam charakter eksploatacji – bardzo intensywny, dynamiczny, z dużym ruchem pasażerskim. Oczywiście metro to specyficzny środek transportu – połączenie dużej liczby pasażerów, z czym mamy do czynienia w komunikacji tramwajowej i wymagań technicznych właściwych kolei i pociągom. My mamy i jedno, i drugie, więc potrzebujemy tylko połączyć te sfery –
przekonywał Arkadiusz Sobkowiak, dyrektor działu badań i rozwoju w Pesie.