Pod koniec lipca w podwarszawskich Michałowicach uruchomiono system roweru publicznego, przy czym „system” to trochę za dużo powiedziane, bo Rower Gminny… składa się z jednej stacji. Wiadomo jednak, że urzędnicy już zrozumieli bezsens testu w takiej formie. Niedługo powstaną dwie kolejne stacje a docelowo ma być ich pięć.
Wszystko jest jak należy. Strona internetowa, logo, cennik i regulamin. Za „system” odpowiada Nextbike, czyli operator kilkunastu innych rowerów publicznych w Polsce, w tym
warszawskiego Veturilo, które w przyszłym roku rozrośnie się do 4,5 tys. rowerów i do tej pory zanotowało ponad 8 mln wypożyczeni. Tylko gdy klikniemy w „mapę stacji” michałowickiego Roweru Gminnego robi się jakoś pusto…
System jednostacyjnyJedna stacja z dziesięcioma rowerami stanęła przed miesiącem przy Urzędzie Gminy. O „systemie rowerowym” trudno mówić, bo ten zakłada, że użytkownik wypożycza rower w jednej stacji, a oddaje go w innej. W Michałowicach póki co może co najwyżej jeździć w kółko.
Od klasycznego bike–sharingu odróżnia go też cennik. Klasyczny system promuje krótkie, konkretne przejazdy. Rower nie ma charakteru wycieczkowego, ale transportowy. W tym celu pierwsze minuty (w systemach Nextbike’a jest ich zwykle 20) są darmowe, a za przekroczenie tego czasu płaci się niewielkie pieniądze, pobierane z konta użytkownika. W Michałowicach darmowe jest… pierwsze 12 godzin. Potem każda kolejna godzina to 10 zł.
Stację w Michałowicach postawiono, bo w budżecie znalazły się na to pieniądze. Jedna stacja to pilotaż, choć wątpliwe czy test w takiej formie może dać jakiekolwiek dane pozwalające zdecydować, czy rowery publiczne się podobają, czy nie.
Będzie pięć stacjiSzef Nextbike’a pytany o statystyki z pierwszego miesiąca wypożyczeń, rozkłada ręce i przyznaje, że dużo ich nie było, bo dużo być nie mogło. Ale wyjaśnia, że jest w stałym kontakcie z tamtejszym urzędem i już wiadomo, że stacji będzie więcej. – Niedługo powstaną dwie kolejne, a potem następne dwie. Dla nas to ważne, bo zależy nam na tym, by Veturilo zostało „obudowane” podmiejskimi systemami. Konstancin pokazał, że to ma sens i nawet mniejsze miasta mogą mieć własne systemy rowerowe. Zresztą też np. w miejscowościach pod Białymstokiem mamy systemy skoordynowane z BIKeR–em – tłumaczy.
Bo poza najskromniejszą z możliwych liczbą stacji sens Rowerowi Gminnemu nadałoby zintegrowanie go z Veturilo. Z Michałowic blisko do granic Warszawy. Szef Nextbike’a jest gotowy, by wozić rowery między stacjami. Dla warszawskiego systemu to zresztą nie byłaby pierwszyzna. Veturilo w pierwszych latach funkcjonowania było skoordynowane z Bemowo Bike (później wchłoniętym przez ogólnowarszawski system). Teraz tak działa Konstanciński Rower Miejski, składający się z pięciu stacji i 55 rowerów. Pojazd wypożyczony w Konstancinie można zwrócić w Warszawie i odwrotnie. By było to możliwe w Michałowicach, gmina musi dostosować cennik do warszawskiego i ponoć się do tego skłania.
Na razie jedyna zaleta to możliwość korzystania z tego samego konta w Warszawie i Michałowicach. Ponieważ operatorem jest ta sama firma, ten kto ma konto Veturilo, może sprawdzić rower michałowicki. Potem można się chwalić, że przetestowało się najmniejszy bike–sharing w Polsce, a niewykluczone, że na świecie…