Władze Warszawy zapowiedziały w nowej perspektywie unijnej inwestycje w tzw. nowe centrum miasta, czyli zmianę zagospodarowania centralnego kwartału ograniczonego Marszałkowską, Al. Jerozolimskimi, Traktem Królewskim i Królewską. – Przede wszystkim uspokojenie ruchu i uporządkowanie placu Defilad. Osobiście podoba mi się opcja zdjęcia krawężników na ulicach – mówi Michał Olszewski, wiceprezydent Warszawy.
Witold Urbanowicz, Transport-publiczny.pl: Jak duże ingerencje mogą nastąpić w tzw. nowym centrum miasta (kwartał Marszałkowska – Al. Jerozolimskie – Trakt Królewski – Królewska)?
Michał Olszewski, wiceprezydent Warszawy: Po budżecie (278,5 mln zł) widać, że spore. Na początku musimy zacząć kwestię uporządkowania spraw z placem Defilad, bo to jest gros problemu.
Nowe Centrum wg zapowiedzi miało obejmować obszar na wschód od Marszałkowskiej, czyli bez placu Defilad.Tak, ale inwestycje w tej puli pieniędzy obejmują też plac Defilad. Chociażby dlatego, że parking, który jest tam przewidziany, a musi być zbudowany przy okazji Muzeum Sztuki Nowoczesnej i Teatru TR, będzie de facto komunikacyjnie obsługiwał ten rejon miasta.
Dziś myślimy o tym, żeby podobny projekt konkursu urbanistycznego, jaki zrobiliśmy dla Pragi, zrealizować dla tego kwartału i na jego podstawie określić, jakie rzeczy i funkcje powinniśmy w tym miejscu wprowadzić. Wstrzymaliśmy sprzedaż miejskich lokali w tym rejonie, by poczekać na projekt – być może zmienimy funkcje i w ten sposób będziemy ingerowali w ten obszar.
Czy są przewidziane rozwiązania w postaci zwężania ulic, zamiany zagospodarowania placów?Przede wszystkim uspokojenie ruchu, które – jak zakładamy – obejmowałoby w tym kwartale co najmniej takie rozwiązania, jak na Krakowskim Przedmieściu, czyli ograniczenie do użytkowników, którzy muszą wjechać w ten obszar. Chodzi zarówno o rozwiązania komunikacyjne, jak i z zakresu małej architektury. Przewidujemy również, że to będą projekty, które będą zakładały zamienienie niektórych ulic w deptaki czy usunięcie krawężników. Ciężko na razie o przykłady, bo wciąż pisany jest plan dla Ściany Wschodniej i on też będzie decydował. Osobiście jestem zwolennikiem, żeby na niektórych ulicach w ogóle zdjąć krawężniki i doprowadzić do sytuacji, gdy ulice staną się chodnikami i w ten sposób ograniczyć ruch.
Jak np. w Łodzi, tzw. woonerfy? Widziałem taką realizację w Ratyzbonie. Jako projekt zagospodarowania centralnej części miasta bardzo mnie przekonuje. Od razu powoduje zmiany świadomościowe u kierowców, którzy zupełnie inaczej jeżdżą po drodze, która jest ograniczona krawężnikami, a inaczej po drodze, która jest trotuarem.
Większość mieszkańców porusza się komunikacją miejską, mamy duży udział pieszych. Z czego wynika ten opór przed zmianami?Z przyzwyczajeń. Plan trzeba wdrażać stopniowo, dlatego nigdy tego typu zmian nie planujemy jako rewolucji, bo przynoszą odwrotny skutek i wywołują opór mieszkańców. Trochę jak z zakazami spożywania napojów wysokosłodzonych w szkołach – jeśli zrobi się nieumiejętnie i zbyt szybko, to efekt będzie taki, że dzieci same będą przynosić napoje.
Czy projekt obejmuje np. wytyczenie nowych przejść przez Marszałkowską?Oczywiście. Zakładamy, że jednym z elementów planu będzie wytyczenie ciągów komunikacji pieszej.
Jest szansa na powstanie nowych placów miejskich?Moim osobistym marzeniem jest, żeby stworzyć taką miejską przestrzeń nie tylko na pl. Powstańców Warszawy, ale również u zbiegu Chmielnej, Brackiej i Szpitalnej. To jest miejsce, które wymaga uwagi. Nie chcę przesadzać, ale to może być taki nasz lokalny Times Square.