Od 7 listopada w Nowym Jorku zacznie obowiązywać ograniczenie prędkości do 25 mil/h. To główny element programu Vision Zero, sztandarowego projektu burmistrza Billa de Blasio.
Dziś ograniczenie prędkości na wielu nowojorskich ulicach to 30 mil/h. Zresztą często obowiązuje tylko teoretycznie. Za dwa tygodnie wszędzie tam gdzie nie ma znaków informujących o ograniczeniu prędkości, ta dopuszczalna spadnie do 25 mil/h (czyli ok. 40 km/h). Przeforsowanie projektu nie było łatwe, bo za ograniczenie prędkości na miejskich ulicach odpowiadają w USA władze stanowe. Specjalne zezwolenie na zmianę przepisowej prędkości w sierpniu podpisał gubernator stanu Nowy Jork Andrew Cuomo.
Nowe ograniczenie najpewniej będzie egzekwowane z całą surowością, bo
to jeden z głównych punktów programu burmistrza Billa De Blasio, który ma na celu doprowadzenie do sytuacji, w której na ulicach miasta nikt nie zginie. W styczniu de Blasio tego roku musiał tłumaczyć się na konferencji prasowej z 11 osób, które zginęły w Nowym Jorku w wypadkach drogowych (większość pod kołami) przed pierwsze dwa tygodnie 2014 r. Ograniczenie prędkości to tylko jeden z elementów programu, który zakłada też przebudowę skrzyżowań i kampanie edukacyjne w szkołach.
Vision Zero („zero” oznacza rok w którym nikt nie zginie na drodze) to pomysł szwedzki, podchwycony zresztą, przez kilka krajów i miast na całym świecie. W ciągu kilkunastu lat liczba ofiar wypadków drogowych w tym skandynawskim kraju spadła z 541 osób rocznie (1997) do 314 (2011). Do 2020 r. Szwedzi zakładają spadek do średnio 250 ofiar rocznie. Punkt „zero” ma nastąpić w 2050 r.
Administracja burmistrza Nowego Jorku na razie konkretnych dat sobie nie stawia, ale do kampanii promującej nową politykę zaangażowano zarówno rodziny ofiar wypadków, same ofiary (w gazetach można przeczytać m.in. historię policjanta z Queens, który w 2003 r. został potrącony na służbie przez samochód, a teraz jest komendantem posterunku), a także 25 znanych nowojorczyków, którzy zachęcają do przestrzegania ograniczenia prędkości, m.in. futbolistę New York Giants Eli’ego Manninga.
O konieczności informowania Amerykanów o nowym projekcie świadczy m.in. niedawna wypowiedź wiceprezydenta Joe Bidena, który mówiąc o Vision Zero burmistrza de Blasio wspomniał, że to pomysł, „który ma usprawnić ruch uliczny w mieście”.
Na razie lokalne media zdają się przyjmować inicjatywę z zaciekawieniem. Piszą tez o pierwszych efektach. Jednym z elementów Vision Zero jest zaostrzenie prawa, które weszło w życie kilka tygodni temu i jego pierwszą „ofiarą” jest pewien kierowca, który przejechał kobietę na przejściu dla pieszych na Upper East Side. Do tej pory kierowca, który potrącił pieszego przeważnie kończył z grzywną, bo jego zachowanie traktowano jako „niewłaściwie skorzystanie z samochodu”. Teraz potrącenie pieszego lub rowerzysty, który miał na ulicy pierwszeństwo, będzie traktowane jak przestępstwo, na miejscu wypadku gdzie będzie można domniemać, że to pieszy lub rowerzysta „był w prawie”, kierowca zostanie aresztowany i będzie mu groził proces, w którym to on będzie musiał udowodnić, że nie popełnił błędu (do tej pory często pomagało stwierdzenie, że po prostu nie widział pieszego). No i wreszcie będzie mógł trafić do więzienia.
Warto pamiętać, że nowojorski departament transportu nie zaczął myśleć o ułatwieniu życia mieszkańcom wraz z objęciem urzędu przez burmistrza de Blasio. Od kilku lat niektóre osiedla w mieście przekształsane są w strefy 20 (czyli tam, w przeciwieństwie do dotychczasowego ograniczenia prędkości do 30 mil/h, obowiązuje ograniczenie do 20 mil/h). Sam de Blasio kontynuuje też projekty uruchomione przez swojego poprzednika Michaela Bloomberga, które polegają na budowaniu ścieżek rowerowych i przekształcaniu zatłoczonych placów w strefy piesze. Najbardziej znanym przykładem takiej działalności jest
rewitalizacja Times Square.