Kompleksowy remont linii tramwajowej 46 może być tańszy niż zakłada część samorządów. Jednak nawet niższe o 20 proc. koszty nie przybliżają na razie gmin do rozwiązania patu organizacyjnego, który zaskutkował niedawnym wstrzymaniem ruchu. Wciąż realny wydaje się scenariusz, w którym linia ozorkowska nie jest jedyną w aglomeracji łódzkiej, na której połączenia tramwajowe zostaną ostatecznie zlikwidowane.
Choć
opisywane już na naszych łamach spotkanie samorządów, przez których teren przebiega nieczynna linia tramwajowa 46, nie przyniosło żadnych konkretów dotyczących ewentualnego wznowienia ruchu, wciąż budzi wiele kontrowersji. Lokalna prasa podawała bowiem po nim szacowany koszt kompleksowej modernizacji trasy, który znacznie przewyższał wcześniejsze obliczenia. Miałby on wynieść ok. 200 mln zł.
MPK: Linię można zmodernizować za 161 mln złJuż wcześniej część samorządowców wskazywała, że prace mogłyby mieć tak wysoki koszt. Na konferencji prasowej, na której władze Łodzi poinformowały oficjalnie o zbliżającym się zawieszeniu kursów, taką samą wartość robót podawał Jacek Socha, burmistrz Ozorkowa, który sugerował, że konieczne jest rozważenie tańszego remontu o mniejszym zakresie, który umożliwi jednak dalszą eksploatację zdegradowanej dziś infrastruktury. Ostatecznie jego propozycja została przyjęta i
gminy zleciły przygotowanie odpowiednich kalkulacji.
Wydaje się jednak, że –
choć nadal mowa o pieniądzach ogromnych w skali niewielkich budżetów małych jednostek samorządowych – aktualnie wykazywane wartości są mocno zawyżone. Kalkulację prowadziło bowiem dotychczas łódzkie MPK, które zaprzecza, by dokonało znaczących zmian w przedstawianych gminom kosztorysach. – Na spotkaniu 13 lutego podawaliśmy kwotę około 161 mln zł – powiedziała nam Agnieszka Magnuszewska z Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego – Łódź.
Czy będą kolejne zawieszenia? Łódzki przewoźnik nie odpowiedział nam natomiast na pytanie, czy podczas pierwszej po zawieszeniu ruchu rundy rozmów udało się podjąć jakiekolwiek wiążące ustalenia. Wszystko wskazuje więc na to, że samorządy aglomeracji łódzkiej nadal pogrążone są w pacie organizacyjnym. Choć wszystkie zainteresowane strony zgodnie deklarują wolę wznowienia komunikacji tramwajowej i zdarzenia z początku miesiąca nazywają czasowym zawieszeniem, a nie likwidacją przewozów, nie mają konkretnego pomysłu na zdobycie środków, bez których tramwaj ponownie nie ruszy.
Warto przy tym zwrócić uwagę, że temat pogarszającego się stanu technicznego infrastruktury zaistniał w debacie publicznej w zasadzie dopiero tuż przed podjęciem decyzji o wstrzymaniu kursów. Obecnie zaś cała uwaga skupiona jest na problemach linii ozorkowskiej, a –
jak niedawno potwierdziło łódzkie MPK – zagrożona ponownym zawieszeniem kursów jest także linia lutomierska. Przewozy na tamtej trasie były już wstrzymane przez większość 2017 r., udało się je jednak wznowić po dokonaniu bardzo drobnych napraw torowiska.