Czy tramwaj Łódź – Zgierz – Ozorków uda się uratować bez wsparcia województwa? Burmistrz Ozorkowa deklaruje, że miasto zgromadzi niezbędny kapitał na wkład własny ewentualnej inwestycji. Trasa przebiega jednak także przez obszar gminy wiejskiej o niskim potencjale finansowym.
W aglomeracji łódzkiej wciąż trwa debata dotycząca przyszłości podmiejskiej komunikacji tramwajowej. Toczy się ona w związku z wciąż bezskutecznym poszukiwaniem środków na naprawę zdegradowanej infrastruktury, która znajduje się w tak złym stanie technicznym, że na terenie Zgierza ruch prowadzony jest z prędkością 10 km/h, a komunikacja do
Lutomierska i
Pabianic została awaryjnie wstrzymana. Jedną z propozycji wyjścia z kryzysu było zastąpienie tramwajów autobusami elektrycznymi –
pismo z takim wnioskiem wystosowała w zeszłym miesiącu prezydent Łodzi Hanna Zdanowska.
Przyszłość niepewna od czasów likwidacji MKTWiększość podłódzkich gmin odniosła się do tej koncepcji niechętnie. Sprzeciwiają się jej władze
Pabianic,
Ksawerowa,
Zgierza i
Lutomierska. Władze tych miejscowości zwracają uwagę na brak konkretnego kosztorysu wprowadzenia zmian, trudności z wyznaczeniem proponowanych przez Hannę Zdanowską buspasów czy niewystarczającą dojrzałość rozwiązań technologicznych. Pomysłowi sprzeciwił się także Jacek Socha, burmistrz Ozorkowa.
– Jest dla mnie kwestią poza dyskusją, że komunikacja tramwajowa musi funkcjonować – mówił podczas wtorkowej debaty zorganizowanej przez Instytut Spraw Obywatelskich. Przypomniał, że nie jest to pierwsza sytuacja, w której los połączenia Ozorkowa z Łodzią jest niepewny. W 2011 r. władze Łodzi wypowiedziały bowiem umowę wcześniejszemu operatorowi, Międzygminnej Komunikacji Tramwajowej – spółce, której udziałowcami były również podłódzkie samorządy. Choć ostatecznie obsługę linii 46 w 2012 r. przejęło MPK, stało się to po fali protestów, w których uczestniczył także Jacek Socha piastujący już wówczas urząd burmistrza.
Beneficjentem środków nie powinny być gminy, a ich związek czy spółkaChoć zdaniem Jacka Sochy rolą samorządu lokalnego jest finansowanie drobnych napraw bieżących czy niewielkich robót inwestycyjnych, nie ma szans, by miasto znalazło w swoim budżecie środki pozwalające samodzielnie zrealizować kompleksowy remont trasy, który wydaje się coraz bardziej niezbędny. Burmistrz zadeklarował przy tym, że Ozorków sfinansuje wkład własny inwestycji na swoim terenie, jeśli uda się pozyskać zewnętrzne źródło kapitału. – Ze wstępnych analiz wynika, że byłaby to kwota rzędu 14 mln zł. Mamy bardzo dobrą sytuację finansową. Miasto jest oddłużone, więc nawet gdyby konieczne było zaciągnięcie kredytu, nie ma wątpliwości, że byśmy to zrobili – argumentował.
Jacek Socha wskazywał też na duże problemy z przeprowadzeniem niezbędnej modernizacji linii ozorkowskiej wynikające z charakteru jednostek samorządu, które wspólnie prowadzą przewozy. – Trasa przebiega również przez gminę wiejską [Zgierz], która nigdy nie będzie w stanie udźwignąć nawet wkładu własnego – mówił. Zasugerował, że beneficjentem funduszy zewnętrznych powinien być więc podmiot zawiązany wspólnie przez zainteresowane samorządy w formie np. spółki czy związku.
Zewnętrzne źródło finansowania remontu jest niezbędnePo raz kolejny podniesiony został też wątek zaangażowania władz regionalnych w funkcjonowanie komunikacji tramwajowej, która ma
de facto charakter międzypowiatowy. – Uważam za celowe zwrócić się o pomoc do marszałka – ocenił burmistrz Ozorkowa. – Nie ma bowiem żadnych szans, by Ozorków obronił tramwaj sam. M.in. dzięki naszemu uporowi i zaangażowaniu połączenie wciąż funkcjonuje, ale to „reanimowanie trupa”. Jeszcze przez jakiś czas damy radę je utrzymać, ale w perspektywie np. dziesięciu lat bez dużej inwestycji finansowanej zewnętrznie tramwaju po prostu nie będzie – podsumował.