Od 1 lipca paryscy cykliści mogą traktować czerwone światło jako równoważnik znaku „ustąp pierwszeństwa przejazdu”. Wprowadzono również kilka rowerowych zmian w przepisach na poziomie ogólnokrajowym.
W stolicy Francji od dwóch lat trwał eksperyment polegający na umożliwieniu rowerzystom przejeżdżania na czerwonym świetle (oczywiście, po uprzednim upewnieniu się, że mogą bezpiecznie pokonać skrzyżowanie). Czerwone światło pełniło rolę znaku „ustąp pierwszeństwa przejazdu”; oczekiwanie na sygnał zielony było wymagane jedynie w przypadku cyklistów skręcających w lewo.
Rozsądek ponad dogmatProjekt zaczęto realizować w jednej z północnych dzielnic Paryża. Z czasem rozszerzono go na całe miasto. Mimo wielu kontrowersji oraz obaw o spadek bezpieczeństwa uczestników ruchu drogowego, zalegalizowanie praktyki przejeżdżania rowerem na czerwonym świetle nie spowodowało wzrostu liczby wypadków. Pozwoliło za to w pełni wykorzystać zalety roweru jako środka transportu, oszczędzając mieszkańcom czasu oraz energii traconej na skrzyżowaniach.
- Bezpieczna praktyka zaobserwowana w terenie została usankcjonowana w przepisach. To odwrotność sytuacji, gdy nieżyciowe prawo wymusza niepraktyczne zachowania niechronionych uczestników ruchu, na przykład oczekiwanie przez pieszych na zielone światło w momencie, gdy jezdnia jest całkowicie pusta – komentuje Olivier Schneider, prezes Francuskiej Federacji Użytkowników Rowerów.
W istocie, paryskie władze w zdecydowany sposób postanowiły przełożyć zdrowy rozsądek cyklistów ponad dogmat, w myśl którego wszyscy uczestnicy ruchu powinni korzystać z dróg na takich samych zasadach.
Francja stawia na niezmotoryzowanychParyż generalizuje regułę pokonywania rowerem wszystkich skrzyżowań na czerwonym świetle. Warto jednak nadmienić, iż w ramach obowiązującej od 4 lipca br. nowelizacji przepisów drogowych dopuszczono taką możliwość na terenie całego kraju. O zalegalizowaniu praktyki (poprzez umieszczenie przy sygnalizatorach odpowiednich znaków) zdecydują zarządcy dróg.
Dozwolone stanie się również poruszanie rowerem środkiem pasa (dotyczy ulic z dopuszczalną prędkością do 50 km/h) oraz wyprzedzanie cyklistów przez kierowców na linii ciągłej przy dobrej widoczności. Wzrosną kwoty mandatów za nielegalne parkowanie pojazdów na drogach rowerowych i chodnikach (z 35 do 135 euro). Dodatkowo zwiększą się uprawnienia zarządców dróg w zakresie uspokajania ruchu, umożliwiając ustanowienie limitu prędkości 30 km/h jako reguły w danym miejscu (ograniczenie do 50 km/h funkcjonuje wówczas jako wyjątek).
Powyższe modyfikacje prawne są kontynuacją pozytywnych zmian na rzecz niezmotoryzowanych uczestników ruchu. Już kilka lat temu francuski parlament uchwalił przepis odnośnie bezwzględnego pierwszeństwa osób przechodzących przez jezdnię. Obowiązkowym uczynił także wprowadzanie kontraruchu rowerowego - każda jezdnia jednokierunkowa musi być przejezdna rowerem w dwóch kierunkach. Wszelkie odstępstwa muszą zostać pisemnie uzasadnione.
"To dobry pomysł, bo często rowerem można się poruszać po mieście dużo szybciej niż samochodem. Tylko, że szybciej jest wtedy, jeśli jednak od czasu do czasu nagniemy przepisy i przejedziemy na czerwonym świetle. Jeśli z testów wynikło, że to rozwiązanie jest bezpieczne, to można się tylko cieszyć, bo to zachęci więcej ludzi do korzystania z dwóch kółek, a w efekcie wpłynie też na zmniejszenie korków" -
powiedziała nam, zapytana o paryski pomysł, Maja Włoszczowska, wicemistrzyni olimpijska z Pekinu w kolarstwie górskim.
Podczas gdy Paryż przestaje karać mandatami rowerzystów, w Polsce
toczą się nieśmiałe dyskusje o depenalizacji przejścia na czerwonym świetle przez pieszych. Rozwiązanie obecne w wielu europejskich krajach, u nas budzi sprzeciw polityków. Nam się pomysł podoba, co pokazaliśmy w redakcyjnych komentarzach. Z jednej strony dostrzegamy absurd w poglądzie,
że piesi, uwolnieni od groźby mandatu, masowo rzucaliby się pod koła samochodów, a tak zdają się uważać urzędnicy ministerstwa i część naszych czytelników. Z drugiej strony opór wobec tego rozwiązania, to efekt wciąż powszechnego w Polsce
sposobu myślenia o wyższości kierowcy nad innymi uczestnikami ruchu.