fot. Adrian Grycuk, lic. CC BY-SA 3.0 Wikimedia commonsPlac Grzybowski
W erze, w której miasta stają się coraz większe, a długość życia wydłuża się, ważne jest stworzenie miast przyjaznych dla wszystkich. – Budujmy dobre i wygodne miasta dla wszystkich – dla ośmio- i osiemdziesięciolatków, a nie tylko dla atletycznych trzydziestolatków. Zmiana jest ciężka, ale to nie problem środków, tylko priorytetów – przekonywał w Warszawie Gil Peñalosa, ekspert od przyjaznych miast i współtwórca słynnej bogotańskiej rewolucji miejskiej.
W Warszawie, na zaproszenie Magazynu Miasta w ramach Europejskiego Tygodnia Zrównoważonej Mobilności, gościł Gil Peñalosa. Ekspert zasłynął wdrożeniem w Bogocie planu transformacji ponad 200 parków, w tym terenu o powierzchni 113 hektatów w ścisłym centrum stolicy Kolumbii. Jest promotorem idei „otwartych ulic” – dzięki niemu w każdą niedzielę w Bogocie ponad 121 km ulic zamykanych jest dla ruchu samochodowego, a otwieranych dla mieszkańców, którzy mogą swobodnie po nich spacerować, biegać, jeździć na rolkach lub na rowerze, ćwiczyć i tańczyć.
Jak przekonuje Gil Peñalosa, era urbanizacji jeszcze nie zakończyła się. Przed wiekiem w miastach mieszkało 200 mln osób, obecnie już 3,5 mld, a w 2050 r. liczba ta wzrośnie jeszcze dwukrotnie. – Musimy poprawić miasta, stworzyć przyjazną przestrzeń dla 3,5 mld ludzi – wskazywał Gil Peñalosa, który gościł w Warszawie w ramach na zaproszenie Magazynu Miasta.
Drugi problem, z którym zmierza się nowoczesny świat, to starzenie się społeczeństw. Średnia wieku w 1950 r. w Polsce wynosiła 25,8 lat, obecnie to 38,2 lat, a według szacunków w 2050 r. wzrośnie do 50. Oczekiwana długość życia wynosi w tej chwili 76 lat. – Teraz ludzie umierają nie z powodu złej wody czy braku leków, ale z powodu chorób związanych ze stylem życia. Musimy nauczyć się jak żyć. Szczęście i radość to najważniejsze rzeczy w życiu – przypomina Peñalosa. Jak wskazuje, to jakość życia decyduje o konkurencyjności.
Takim miejscem, kluczowym dla szczęścia społecznego, jest np. park. Połową sukcesu jest jego stworzenie, ale równie istotne jest nadanie mu funkcji, by żył. – Poprawiając czas rekreacji, poprawiamy jakość życia – mówi specjalista. Temu służy też zwiększenie przestrzeni publicznej dostępnej dla mieszkańców. – Otwierajmy ulice dla ludzi, a zamykajmy dla samochodów – przekonuje Gil Peñalosa. To łączy ludzi, sprzyja integracji społecznej – na ulicy i w parku wszyscy są równi i mają równe szanse korzystania z czasu wolnego.
Zmiana trudna, ale możliwa
Specjalista przedzielił się kilkoma przesłaniami. – Zmiana jest trudna, ale wykonalna. Łatwiej jest robić mniej więcej to samo – wskazywał jako pierwszy problem Gil Peñalosa. Wymienił przykład Bogoty i papieskiej mszy w 1986 r. Przez blisko 30 lat teren ten leżał odłogiem, dopiero niedawno zrobiono tam porządny park. – To nie problem pieniędzy, gdyż na drogi i łatanie dziur pieniądze zawsze się znajdą. To kwestia priorytetów – twierdzi Peñalosa.
Inny przykład dotyczy stawianej obecnie za wzór Kopenhagi. Tam katalizatorem zmian okazał się kryzys naftowy i energetyczny lat 70. – Pojawił się pomysł stworzenia ulicy dla pieszych. Ludzie pukali się w głowę: nie chcemy deptaka, jest za dużo samochodów, pogoda jest okropna, to nie część naszej kultury, chodzenie jest dla Włochów, którzy są głośni i hałaśliwi, a my Duńczycy jesteśmy chłodni i cisi, nie wychodzimy. Teraz Duńczycy są bardziej włoscy niż Włosi i kochają piesze ulice – mówi Gil Peñalosa.
– Pogoda zawsze jest wymówką. Może powinniśmy uczyć się od Skandynawów – to nie problem pogody, a odpowiedniego ubioru. W Warszawie macie może 20 okropnych dni i 60 kiepskich dni, ale ponad 200 dni w roku jest dobrych. Zawsze skupiamy się za bardzo na tych złych dniach, zamiast korzystać z tych dobrych – mówi specjalista, przypominając, że pomimo głosów sceptycznych w ostatnich latach w samej Warszawie udział rowerzystów wzrósł z poniżej 1% do 4%.
Jak Peñalosa zwraca uwagę, zmiana nigdy nie jest jednomyślna i budowana w oparciu o konsensus. Na pierwszym miejscu powinien być interes ogólny – nie dlaczego poszerzenie ulicy jest złe dla mojego biznesu, ale co zyskuje bądź traci ogół. – Pamiętajmy też o tym, że mówiąc nie dla czegoś, mówimy tak dla czegoś innego. Sprzeciwiając się popularyzacji jazdy na rowerze, mówimy tak dla większej liczby samochodów – mówi Peñalosa. Wprowadzając zmiany, trzeba pamiętać o uczciwej rozmowie ze społeczeństwem i wsłuchaniu się w jego potrzeby.
Miasta dla wszystkich
Drugie przesłanie dotyczy równości i sprawiedliwości. – Ważne jest jak dobrze traktujemy najsłabszych użytkowników w społeczeństwie. – Budujmy dobre i wygodne miasta dla wszystkich – dla ośmio- i osiemdziesięciolatków, a nie tylko dla atletycznych trzydziestolatków – mówi ekspert.
Peñalosa przypomina, że zmienia się postrzeganie samochodu. – W grupie 16-24-latków kupuje się mniej samochodów niż 40 lat temu. Samochód nie jest już symbole statusu czy pozycji społecznych, teraz świadczą o tym inne rzeczy, jak tablet czy wyjazd zagranicę – zauważa Gil Peñalosa. – Kochamy nie samochody, a mobilność – mówi ekspert.
Kolejne przesłanie dotyczy rangi parków, chodników i dróg rowerowych. Ważnym przesłaniem jest pierwszeństwo pieszych. – Każda podróż zaczyna i kończy się chodzeniem. Wszyscy posiadacze samochodów są też pieszymi. Tak zostaliśmy stworzeni i podczas chodzenia możemy używać wszystkich zmysłów. – mówi Peñalosa.
Poprawa warunków dla pieszych wymaga poprawy bezpieczeństwa. Wiele miast wdraża politykę vision zero, której celem jest wyeliminowanie wypadków, w których poszkodowani są piesi. To wiąże się z ograniczaniem prędkości (strefy Tempo 30). Zmorą Warszawy samochody na chodnikach
Peñalosa docenia zmiany zachodzące w Warszawie. Szczególnie do gustu przypadł mu pomysł tworzenia centrów lokalnych. Podkreśla jednak, że jest jeszcze sporo do zrobienia. – Nie ma gorszej rzeczy niż samochody na chodnikach. Chodniki powinny służyć do chodzenia, a nie parkowania. Ktoś podzielił się ze mną anegdotą, że w stanie wojennym wypchnięto auta na chodniki, by ulicami mogły przejeżdżać czołgi. Stan wojenny został zniesiony, a zły zwyczaj pozostał – mówi Gil Peñalosa.
Według ostatnich badań ruchu, ok. 70% osób przemieszczających się po Warszawie korzysta z transportu publicznego, roweru bądź idzie na piechotę. Tymczasem ponad 70% całej przestrzeni publicznej zajmują jezdnie dal samochodów. – Niektórzy właściciele samochodów myślą, że miasto należy do nich. Gdy kupujemy lodówkę, nie wymagamy od rządu, żeby napełnił nam ją jedzeniem. Tymczasem kierowcy chcą kilku gwarancji miejsc parkingowych dla siebie – przy domu, pracy, szkole, sklepie itp. – mówi Peñalosa.
– Musimy zdefiniować miasto wokół ludzi. Jeśli robimy miasto dla samochodów, będziemy mieć tylko coraz więcej samochodów na ulicach – podsumowuje Peñalosa.
Podanie adresu e-mail oraz wciśnięcie ‘OK’ jest równoznaczne z wyrażeniem zgody na:
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa na podany adres e-mail newsletterów zawierających informacje branżowe, marketingowe oraz handlowe.
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa (dalej: TOR), na podany adres e-mail informacji handlowych pochodzących od innych niż TOR podmiotów.
Podanie adresu email oraz wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Podającemu przysługuje prawo do wglądu w swoje dane osobowe przetwarzane przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa oraz ich poprawiania.