Stan połączeń pomiędzy Polską a Słowacją – zarówno kolejowych, jak i drogowych – jest zły. Regularnych, całorocznych kursów niemal nie uruchamiają ani samorządy, ani podmioty prywatne. Jakie są przyczyny takiego stanu rzeczy?
Przed kilkoma dniami Urząd Marszałkowski Województwa Podkarpackiego poinformował, że
czyni starania na rzecz wznowienia regularnego ruchu pasażerskiego przez kolejowe przejście graniczne Łupków – Medzilaborce. Według wstępnych założeń połączenia miałyby być realizowane w sezonie wakacyjnym. Międzynarodowe kursy, prawdopodobnie relacji Rzeszów – Medzibaborce lub Rzeszów – Humienne, wykonywane byłyby jedynie w weekendy.
Kilkadziesiąt nowych kursów na Słowację w skali... rokuOznacza to, że pociągi przez tunel pod Przełęczą Łupkowską pojadą najpewniej przez dziewięć lipcowych i sierpniowych sobót i niedziel. Należy się spodziewać, że każdego dnia uruchomione zostaną dwie pary kursów – jeśli tak się stanie, z Polski na Słowację przez Łupków przejechać będze można... 36 razy w skali całego roku. Jeśli rozkład jazdy uwzględniałby również wyjazdy w piątki, liczba par kursów zwiększyłaby się do 54.
O wielkości ruchu na polsko-słowackim pograniczu najlepiej świadczy to, że nawet tak marginalny poziom oferty, jaki proponują wstępnie podkarpaccy samorządowcy, wiązałby się z radykalną poprawą stanu całego, nie tyko kolejowego transportu publicznego pomiędzy tymi krajami. Epizodyczne pociągi dawałyby bowiem jedyną możliwość przekroczenia granicy jakimkolwiek regionalnym środkiem transportu zbiorowego na wschód od Zakopanego (!). Należy w tym miejscu dodać, że autokarowa linia Zakopane – Poprad funkcjonuje tylko w sezonie turystycznym.
Nie ma ani kursów samorządowych, ani prywatnychW pozostałych miesiącach na Słowację można pojechać wyłącznie jednym z trzech pociągów Kolei Śląskich ze Zwardonia w kierunku Czadcy (część kursów nie jest skomunikowana z jakimikolwiek kursami z głębi kraju), którymś z nielicznych autokarowych kursów dalekobieżnych do Bratysławy lub pociągiem tranzytem przez Czechy. Sytuacji nie ratują nawet praktycznie nieistniejące połączenia przesiadkowe do i od granicy. Należy zatem stwierdzić, że braku sensownej komunikacji organizowanej przez państwo czy samorządy nie rekompensują w żadnym stopniu przewoźnicy prywatni. To z kolei świadczyć może o relatywnie niskim potencjale przewozowym takich połączeń.
UMWP zwraca uwagę, że sierpniowy przejazd specjalny z Rzeszowa do Medzilaborzec przyciągnął tak wielu pasażerów, że zainteresowanie przerosło możliwości organizacyjne przewoźnika, Przewozów Regionalnych. Doświadczenia z innych regionów pokazują jednak, że pojedyncze kursy organizowane w formie swoistej imprezy z reguły cieszą się o wiele większą popularnością niż połączenia w tej samej relacji, ale uruchamiane rozkładowo, bez każdorazowej, dodatkowej promocji. Innymi słowy, kiedy pociągom brakuje nimbu niepowtarzalności, zainteresowanie znacznie spadła.
Budując sieć transportową, trzeba wytworzyć także sieć kontaktówPraktyczny brak oferty przewozowej pomiędzy Polską a Słowacją zdaje się więc mówić tyle samo o trudnościach organizacyjnych i ogólnie nie najlepszej kondycji kolei lokalnej, co o poziomie kontaktów między naszymi krajami. Równolegle z odbudową układu komunikacyjnego, by miał on rację bytu, należałoby więc wzmacniać sieć wzajemnych powiązań. Przez bez mała dekadę funkcjonowania układu z Schengen w dużej mierze udało się wytworzyć je na pograniczu polsko-niemieckim czy polsko-czeskim. W przypadku Słowacji proces ten może być jednak znacznie trudniejszy, bo większe ośrodki miejskie z reguły oddalone są nieco od granicy – i to po obu jej stronach.