Absolwent UAM i UŁ. Dziennikarz związany z transportem szynowym. Publikuje w najważniejszych tytułach branży kolejowej, wydarzenia związane z komunikacją zbiorową komentował też w mediach ogólnoinformacyjnych i na łamach portalu Instytutu Misesa. Pasjonuje się transportem na terenie b. ZSRR.
Tylko na cztery miesiące kursów wystarczyła ministerialna dotacja do pociągów RegioEkspres z Poznania do Frankfurtu. To nie pierwszy przypadek połączenia, które znika z rozkładów, zanim na dobre zdąży zaistnieć w umysłach ludzi. Czy kolejowy rozkład jest więc przemyślanym planem, czy raczej dziełem przypadku?
Jak przyciągnąć pasażera na kolej – to pytanie padające z ust kadry transportowej niemal bez ustanku. W okresie wciąż znacznego odpływu podróżnych, wiecznie niestabilnej sytuacji finansowej przewoźników i skomplikowanych układów właścicielsko-organizatorskich trwają intensywne burze o przyszły kształt kolei, który pozwoli jej skutecznie konkurować o klienta.
Wśród atutów, które mogą stać się podstawą sukcesu, często wymienia się stabilność i przewidywalność. Transport szynowy – nie licząc naprawdę ekstremalnych przypadków albo naprawdę dużych zaniedbań – jest w stanie zagwarantować względnie stały poziom obsługi niezależnie od warunków atmosferycznych i pory roku. Kolej nie odczuwa też nadmiernego obciążenia infrastruktury w piątki i niedziele albo w pierwszy dzień wakacji. |
Trzy, dwa, miesiąc... kto jeździł najkrócej?
Polska kolej nie daje jednak pasażerowi stabilności oferty, choć przyczyny tego zjawiska są zgoła inne: zwyczajnie wciąż zmienia się rozkład jazdy. Przewoźnicy twierdzą często, że związane jest to z działaniami operatora infrastruktury, ale tłumaczy to tylko część tego zjawiska. Kilka dni temu Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju ogłosiło, że nie znalazło dotacji do pociągów z Poznania do Frankfurtu, w związku z czym po zaledwie czterech miesiącach od ich powrotu po półtorarocznej przerwie dwa kursy dziennie znów zostaną wykreślone z grafiku.
Choć to zdecydowanie zbyt krótko, by w powszechnej świadomości zapisała się możliwość skorzystania z jakiegoś połączenia, to nie jest przykład ani odosobniony, ani ekstremalny. W grudniu 2008 województwo dolnośląskie wznawia ruch na linii z Legnicy do Złotoryi i Jerzmanic-Zdroju, by po zaledwie dwóch miesiącach ograniczyć kursowanie do sobót i niedziel (a niedługo potem – zlikwidować trasę zupełnie). W tym samym momencie w Łódzkiem ruszają kursy ze Zduńskiej Woli do Kutna. Nie przetrwają nawet miesiąca.
Brak badań, brak środków, brak dobrych pomysłów
Ruchy organizatorów często należałoby opisać jako szamotaninę. W grudniu 2012 Koleje Śląskie wznawiają ruch na Magistrali Węglowej do Kłobucka – przetrwa on pół roku. Tylko nieco dłużej kursowały pociągi na linii do Wielbarka w województwie warmińsko-mazurskim (to głośny i szeroko opisywany przypadek, bo linia wyremontowana została ze środków prywatnych). W 2012 wznowiono kursy na linii z Tomaszowa Mazowieckiego do Opoczna, w marcu zmniejszono ich liczbę z pięciu do czterech, a pod koniec roku – do dwóch (!), by po kolejnych dwóch miesiącach znów powiększyć ją trzykrotnie.
Przykłady można by wymieniać jeszcze długo. Są przecież jeszcze choćby wielokrotnie reaktywowane linie z Nysy do Brzegu i z Piły do Wałcza, jeżdżące przez półtora miesiąca pospieszne pociągi do Grudziądza... Wszystkie te przypadki mówią tyle samo o decyzjach cięć, co i o pierwotnych otwarciach. Zbyt rzadko będące elementem przemyślanej strategii, niepoparte wcześniejszymi badaniami wznowienia zwyczajnie kończą się fiaskiem. Inne linie – tak jak najnowszy przykład frankfurcki – znikają z rozkładu, bo organizator nie zadbał o zaplecze finansowe w dłuższej perspektywie, licząc, że „jakoś to przecież będzie”. Pogląd ten ma zresztą wielki wpływ na funkcjonowanie całej siatki połączeń kolejowych, która... no właśnie, która po prostu jeszcze jakaś przecież jest.
Podanie adresu e-mail oraz wciśnięcie ‘OK’ jest równoznaczne z wyrażeniem zgody na:
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa na podany adres e-mail newsletterów zawierających informacje branżowe, marketingowe oraz handlowe.
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa (dalej: TOR), na podany adres e-mail informacji handlowych pochodzących od innych niż TOR podmiotów.
Podanie adresu email oraz wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Podającemu przysługuje prawo do wglądu w swoje dane osobowe przetwarzane przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa oraz ich poprawiania.