Choć kilka dni temu Indonezja żyła wiadomością o tym jak wicegubernator Dżakarty zignorował zarządzenie swojego szefa o tym, by urzędnicy przesiedli się z samochodów do środków publicznego transportu, to jego koledzy z innych krajów nie boją się jeździć metrem czy autobusem. Niektórzy robią to nawet regularnie.
O wicegubernatorze Dżakarty
pisaliśmy tutaj. Powinien się uczyć np. od polityków w USA. W pociągu dojeżdżającym do centrum Chicago można regularnie spotkać burmistrza tego miasta, a wcześniej m.in. szefa personelu Białego Domu Rahma Emanuela. Jak sam bez ogródek przyznaje, zbija na tym polityczny kapitał. – Mnóstwo ludzi podchodzi i rozmawiamy w czasie podróży i mam wrażenie, że to ogromny atut, że mieszkańcy czują, że mają dostęp do burmistrza – przyznał w wywiadzie z „Buissnesweek”.
Burmistrzowi zdarza się też pomagać. Dwa lata temu zorientował się, że siedzi obok kobiety, która przez telefon stara się o pracę. Poprosił o słuchawkę i włączył się do rozmowy z przyszłym pracodawcą współpasażerki. Emanuel nie jest jedynym w ratuszu, który porusza się w ten sposób. Odkąd objął stanowisko zalecił urzędnikom, by korzystali z transportu publicznego. W 2011 r. miasto zaoszczędziło w ten sposób 0,5 mln dol.
burmistrz Chicago Rahm Emanuel w autobusie, źródło: www.facebook.com/rahmemanuel
Wiele razy z metra korzystał też brytyjski premier David Cameron, który w dodatku zachęca do tego innych polityków Partii Konserwatywnej. W Londynie zresztą w dobrym tonie wśród osób znanych jest jeździć metrem. Camerona i członków jego gabinetu nieco zmusiły do tego okoliczności. Gdy obejmował urząd musiał radzić sobie ze skandalem związanym z nadmiernymi wydatkami brytyjskich urzędników. A 80 limuzyn, którymi posługiwał się brytyjski rząd kosztowało rocznie 10 mln funtów. Cameron polecił ministrom, by przesiedli się do metra, a korzystanie z limuzyn zostało znacznie ograniczone.
Cameron, podobnie jak Emanuel, często rozmawia ze współpasażerami, bardzo sobie to chwali i jeszcze nie spotkał się z jakąś nieprzyjemną sytuacją w metrze. Ma szczęście, bo jeden z jego poprzedników, Tony Blair kilkanaście lat temu przejechał się linią Jubilee, która chwilę wcześniej została rozbudowana. Gazety rozpisywały się jak to premier, który spodziewał się dużego zainteresowania współpasażerów swoją osobą, przez nikogo nie został rozpoznany. Co więcej, gdy próbował nawiązać rozmowę, z dziewczyną obok, tak założyła na uszy słuchawki.
We Francji, w której władza od wieków związana jest z ceremoniałem i przepychem, trudno sobie wyobrazić podobne praktyki. Ale warto wspomnieć, że prezydent Francois Hollande w maju 2012 r. zapowiedział, że część podróży służbowych w granicach Francji i do Brukseli będzie odbywał pociągiem. Niedługo później istotnie pojechał szybkim pociągiem na szczyt unijny. Co prawda z powrotem wrócił w asyście siedmiu rządowych limuzyn, ale i tak cała podróż kosztowała niecałe 6 tys. euro, podczas gdy zwykle podobne wyprawy obciążały budżet dziesięciokrotnie większymi sumami. Poprzednik Hollande’a, Nicolas Sarkozy do pociągu nie wsiadł ani razu.
Minister transportu Tajlandii Chadchart Sittipunt na własnej skórze przekonał się jak irytujące mogą być korki w mieście. Jadąc na lotnisko autobusem o mało nie spóźnił się na lot. Musiał wzywać samochód z szoferem. A komunikacją miejską w Bangkoku jeździ często. Gdy w sierpniu z sondażu na Facebooku wynikło, że pasażerowie za najgorszą linię autobusową w mieście uznają linię 8, wiele razy się nią przejechać, by sprawdzić w czym tkwi problem (okazało się potem, że linia jest źle zarządzana, a pracownicy zarabiają grosze). Sittipunt zaleca swoim urzędnikom, by przynajmniej raz w tygodniu dojeżdżali do pracy autobusem. Sam poza nim korzysta z pociągu, motocyklowych taksówek i łodzi.
Za to w New Delhi każda środa jest dniem bez samochodu dla urzędników ministerstwa ds. paliw płynnych i gazu ziemnego i pracowników 14 podległych mu przedsiębiorstw paliwowych. Minister Marpadi Veerappa Moily zachęca też innych ministrów do przyłączenia się do akcji. – Kampania będzie kontynuowana tak długo, jak długo będę sprawował urząd – zapowiada. Wszystko zaczęło się gdy Moily otrzymał zadanie by w ciągu roku znaleźć oszczędności w swoim sektorze na 25 mld dol. W październiku zapowiedział więc, że w środy, dla przykładu, samochód zostawi w garażu, a do pracy będzie jeździł metrem. Potem wspomniał dziennikarzom, że w ciągu jednego dnia on i jego urzędnicy zaoszczędzili 600 l paliwa.
W Polsce najbardziej znany przykład to Waldemar Pawlak. Polityk PSL, kilka lat temu, gdy był wicepremierem regularnie dojeżdżał do Warszawy z Żyrardowa pociągiem. Nie jeździł kolejką podmiejską ale pośpiesznym na trasie Łódź - Warszawa. Choć pozwalał sobie na luksus podróży pierwszą klasą, to nie raz, z braku miejsc, musiał jechać na stojąco. Na filmie, podobnie jak w przypadku Blaira, wygląda na to, że nie wzbudza szczególnego zainteresowania.