Warszawa zastanawia się nad wprowadzeniem systemu car-sharingowego. Może nie zmniejszy to ruchu ulicznego, ale pozwoli rozwiązać inne istotne problemy. – System skoncentrujemy w obszarach, gdzie jest deficyt miejsc parkingowych. Car-sharing uwalnia przede wszystkim przestrzeń, której nam brakuje najbardziej – mówi Łukasz Puchalski, wicedyrektor Zarządu Transportu Miejskiego.
Nie chodzi o zwykły system wypożyczania samochodu. Z car-sharingu mogą korzystać wcześniej zarejestrowane osoby, a odbiór i zwrot samochodów odbywa się przez użytkownika we własnym zakresie. Istotą systemu jest dzielenie się pojazdem pomiędzy grupą osób.
6 maja SITK Kraków ma przedstawić na konferencji raport na temat car-sharingu. W dokumencie tym znajdą się: opis istniejących modeli car-sharingowych, przeanalizowanie możliwości wdrożenia w Warszawie, propozycja obszaru terytorialnego, możliwości uprzywilejowania tych samochodów, propozycje rozwiązań taryfowych i regulaminowych, prognozy skutków wprowadzenia tego systemu na stan i własność posiadania prywatnych samochodów oraz szacunkowe koszty wdrożenia.
Witold Urbanowicz, Transport-pubiczny.pl: Skąd wzięła się koncepcja car-sharingu w Warszawie?Łukasz Puchalski, wicedyrektor ZTM Warszawa ds. inwestycji i pełnomocnik rowerowy miasta: Jak pokazują doświadczenia z miast europejskich, jeden samochód w system car-sharingowym jest w stanie zastąpić między 9 a 14 samochodów indywidualnych. Wiele spośród samochodów, które stoją w centrum miasta, są wykorzystywane incydentalnie, ale zajmują przestrzeń przez 24h na dobę, siedem dni w tygodniu.
Oprócz tego Mercedes robi swoje badania i jest gotów wejść nawet na zasadach komercyjnych ze swoim systemem car-to-go, który działa na bardzo podobnych zasadach, co nasze Veturilo. My szukamy tradycyjnych rozwiązań car-sharingowych. Rozważamy nawet możliwość dotowania takiego projektu, by zachęcić dużą liczbę mieszkańców do korzystania. Chcemy go skoncentrować na obszarach, w których jest największy deficyt miejsc parkingowych.
Czyli car-sharing służy bardziej uwolnieniu miejsc parkingowych niż zmniejszeniu liczby pojazdów w ruchu? Tak, to jest główny problem do rozwiązania. Działania typu niski abonament roczny zachęcają bardziej do posiadania własnego samochodu. Inaczej sytuacja wygląda z car-sharingiem, czyli systemem, w którym pojazd utrzymujemy go wspólnie z sąsiadami z kamienicy czy ulicy, a miasto dopłaca w jakimś zakresie do tego rozwiązania. Wtedy część osób będzie bardziej gotowa, by swoje samochody sprzedać i korzystać właśnie z samochodów car-sharingowych.
Nie traktujemy kierowców, jako największe zło. Wiadomo, że każdy mniej lub bardziej jest od samochodu uzależniony. Chodzi o to, żeby tym, którzy korzystają z samochodu incydentalnie, dać taką możliwość bez posiadana samochodu na własność. Wiadomo, że jest duża grupa mieszkańców, którzy przez pięć dni nie korzystają z własnego samochodu, a trzymają go po to, żeby wyjechać w weekend za miasto czy raz w tygodniu na zakupy. Car-sharing sprawdza się w takim modelu najlepiej, a przede wszystkim uwalnia przestrzeń w miastach, a przyjaznej przestrzeni nam brakuje najbardziej, zwłaszcza w Warszawie.
Rewitalizacja kolejnych ulic czy placów (Świętokrzyska, pl. Powstańców Warszawy, pl. Małachowskiego) nie będzie możliwa, jeżeli się nie uporządkuje parkowania. Natomiast w tej chwili 80-90% pasa drogowego jest zajmowana przez samochody, a to jest podział totalnie nieefektywny – nie służy innym uczestnikom ruchu, którzy w strategii są jednak wyżej notowani niż kierowcy samochodu. Nie przynosi to także chluby miastu, bo ta przestrzeń jest brzydka, niechlujna i nieatrakcyjna. To znajduje odzwierciedlenie w czasie przebywania mieszkańców w przestrzeni miejskiej, ale tez i biznesie. Widać, że te sklepy w głównych ciągach komunikacyjnych są sklepami dla nikogo, zwłaszcza tam, gdzie chodnik jest zajęty przez samochody parkujące w poprzek.
Dobrym przykładem są Aleje Jerozolimskie – widać, że ta ulica po prostu z roku na rok traci na znaczeniu handlowym. Tak naprawdę ile tych miejsc parkingowych by tam nie stworzyć zawsze będzie to za mało. Nigdy nie będzie miejsc wolnych. Przez to, że ten chodnik jest zajęty przez samochody, ani rowerzysta tamtędy nie pojedzie, wybierając inną trasę (np. Koszykową), nie przejdzie też pieszy. Samochody rozstawione w ten sposób nie zachęcają do spacerowania, poza tym dużo jest barier architektonicznych (przejść podziemnych, nieprzyjaznych skrzyżowań itp.). Z punktu widzenia biznesowego proszę porównać Krakowskie Przedmieście z Alejami Jerozolimskimi. Jakie są czynsze w jednym miejscu, a jakie w drugim.
Jak wygląda kwestia odpowiedzialności kierowców w systemie car-sharingu?W każdym systemie car-sharingowym konieczna jest rejestracja – przez Biuro, w którym wypełnia się formularz i pokazuje prawo jazdy, albo przez internet. Samochód bierze się na własną odpowiedzialność, ale wszystkie pojazdy będą ubezpieczone. Mówiąc kolokwialnie, jeżeli spowodujemy stłuczkę po pijaku, to normalne jest, że ponosimy odpowiedzialność – tak, jak z własnym samochodem. W takich sytuacjach ubezpieczenie nas nie chroni, natomiast w pozostałych sytuacjach korzystamy z ubezpieczenia.
Skąd pomysł na car-sharing w Warszawie? Czytaj tutaj.