Skręt w lewo to najniebezpieczniejszy manewr, jaki podejmują na drodze rowerzyści. Tymczasem niemal wszystkie problemy z lewoskrętami na dużych skrzyżowaniach można łatwo wyeliminować. Wystarczy odpowiednia śluza.
Organizacja Miasta dla Rowerów
udostępniła film nakręcony umiejscowioną wewnątrz samochodu kamerą. Na nagraniu widać poruszającego się w przeciwnym kierunku cyklistę, który – chcąc zjechać na pas służący do skręcania w lewo – wjechał wprost pod koła samochodu dostawczego. Zdarzenie wygląda dość poważnie. Na podstawie filmu ciężko ze stuprocentową pewnością ustalić, kto zawinił; nie wiadomo, jak szybko jechał kierowca ani czy cyklista zasygnalizował wcześniej manewr. Dość powiedzieć, że kierujący autem nie zdążył zareagować na manewr rowerzysty, co skończyło się najechaniem od tyłu i lądowaniem na masce.
Film – choć nie jest nowością – świetnie obrazuje problem od lat widoczny w polskich statystykach wypadków i kolizji. Wynika z nich jasno, że skręt w lewo to najniebezpieczniejszy z manewrów, jaki mogą podjąć rowerzyści. Nieprawidłowe skręcanie to trzeci najczęstszy powód zdarzeń z ich udziałem oraz przyczyna aż 30% zgonów odnoszonych przez nich w wypadkach. Lewoskręt może sprawiać trudności nawet rowerzystom z wieloletnim doświadczeniem w poruszaniu się jezdnią. Przecięcie kilku pasów ruchu połączone z jednoczesną obserwacją nadjeżdżających z tyłu (często z nadmierną prędkością i zwartym ciągiem) aut oraz uważaniem na wszystko, co dzieje się z przodu wymaga maksimum skupienia. Łatwo wówczas o błąd, którego skutki potęguje fakt nieprzyzwyczajenia kierowców do zajeżdżających im drogę rowerów.
Problem da się rozwiązaćRozwiązaniem problemu ze skręcaniem rowerem w lewo na niebezpiecznych, ruchliwych skrzyżowaniach jest specjalna, służąca do lewoskrętów śluza rowerowa.
Istnieją dwa typy śluz. Pierwsza z nich umożliwia zatrzymanie jednośladu przed oczekującymi na wjazd na skrzyżowanie samochodami. Po zmianie światła cykliści opuszczają skrzyżowanie jako pierwsi; są dobrze widoczni dla kierujących autami, co znacznie podnosi ich bezpieczeństwo.
Śluza drugiego typu pozwala na wykonie skrętu w lewo „na dwa”, czyli zjazd do prawej krawędzi, zatrzymanie roweru na śluzie zlokalizowanej na drodze poprzecznej oraz – po przepuszczeniu samochodów – kontynuację jazdy przez wyjazd z drogi poprzecznej na wprost. Nie trzeba wówczas podejmować ryzyka związanego z zajeżdżaniem drogi nadjeżdżającym z tyłu autom, których kierowcy – z racji znacznej różnicy prędkości pojazdów – nie zawsze zdążą odpowiednio szybko zahamować i przepuścić cyklistę.
Lewoskręt „na dwa” jest bardzo popularny w krajach skandynawskich, a śluzy służące do wykonywanie takiego manewru stanowią tam bardzo powszechny widok. Takie rozwiązanie, oprócz wyeliminowania konieczności przecinania toru jazdy samochodów, jest także bardzo intuicyjne w użytkowaniu oraz nie wywołuje konfliktów (nie wymaga zabierania przestrzeni innym uczestnikom ruchu).
Potrzebne zmiany w rozporządzeniachChociaż polskie przepisy nie zabraniają stosowania śluz (które są tak naprawdę kombinacją istniejących znaków poziomych), to ich nieobecność w rozporządzeniach powoduje niechęć niektórych zarządców dróg przez stosowaniem takiego rozwiązania. Brak jednolitego wzorca używany jest jako swoista „ochrona” przed postulatami rowerzystów (na zasadzie – nie ma w przepisach, więc nie można stosować).
Oczywiście, niektóre miasta zdecydowały się wykonać krok na przód i wprowadzić śluzy bez czekania na korektę. Postąpiły słusznie, niemniej jednak zmiany w rozporządzeniu dotyczącym znaków i sygnałów drogowych są konieczne; inaczej upowszechnianie tej dobrej praktyki zostanie znacznie spowolnione, co odbije się na bezpieczeństwie cyklistów. Pozostaje mieć nadzieję, że zapowiadane od dawna zakończenie prac nad zmianami w przepisach nastąpi już wkrótce.