W poniedziałek na Via Tuscolana w Rzymie spłonął autobus. Czwarty w tym miesiącu i 21. W ciągu ostatnich 12 miesięcy. Mieszkańcy miasta wrzucają na twittera zdjęcia oznaczone hasztagiem „#flambus”, czyli „#ogniobus” i wyliczają, że statystyczny rzymianin jeżdżący autobusami ma 3,5 proc. szansy, ze trafi na ten płonący. Tymczasem społecznicy domagają się prokuratorskiego śledztwa w tej sprawie.
„Flambus” to nawiązanie do „Trambus” czyli poprzedniej nazwy miejskiego przewoźnika autobusowego, który dziś nazywa się ATAC. W poniedziałkowym incydencie nikomu nic się nie stało, bo zanim płomienie ogarnęły cały pojazd, kierowcy udało się wyprowadzić z niego dwóch pasażerów. Podobnie było pięć dni wcześniej gdy doszczętnie spłonął autobus w dzielnicy Ciampino. Wcześniej w tym miesiącu pożary wybuchły w pojazdach na jednym z centralnych przystanków Termini, oraz w okolicy Castel Giubileo na północ od centrum.
Poniedziałkowy pożar wybuchł w mercedesie, ale incydenty nie zależą od marki pojazdu. Włoskie media publikują listę 21 autobusów (w tym 19 miejskich), w których od marca zeszłego roku pojawiały się płomienie. Nikt nie wie dlaczego konkretnie tak się dzieje. ATAC już zapowiedział wewnętrzne dochodzenie w tej sprawie, ale Carlo Rienzi, cytowany przez lokalne gazety szef organizacji konsumentów Codacons grzmi, że to nie wystarczy i sposób utrzymania rzymskich autobusów powinien zostać zbadany przez prokuratora.
Przy tej liczbie „incydentów” sprawa powoli robi się głośna. Micaela Quintavalle, kierowczyni autobusu i jedna ze związkowych liderek napisała na facebooku, że we wspomnianym mercedesie ogień pojawił się już dzień wcześniej, gdy zjechał do zajezdni, ale następnego dnia rano i tak wyjechał na trasę. Związek Faisa–Confail zapowiedział na 24 kwietna całodobowy strajk z żądaniem zapewnienia kierowcom i pasażerom bezpieczeństwa podróży.
Związkowcy w opublikowanym po poniedziałkowym pożarze oświadczeniu wskazują, że pojazdy są w fatalnym stanie. Średni wiek dwóch tysięcy rzymskich autobusów to 13 lat, a połowa z nich ma 15 lat i więcej. Są więc dwukrotnie starsze niż wynosi średnia dla dużych miast europejskich. Dla porównania średni wiek warszawskich autobusów w 2015 r. wyliczono na ok. 6,5 roku. W Rzymie zresztą problem dotyczy nie tylko tego rodzaju transportu. Dwa lata temu tamtejsze media informowały, że pociągom metra zdarza się jeździć z otwartymi drzwiami, by kilka tygodni później informować o zamkniętej stacji, w której zawalił się dach.
W mediach społecznościowych miejscy aktywiści wyliczają, że przeciętny rzymski pasażer autobusu, który codziennie przejeżdża nim 20 km (trasa z przedmieść do centrum to mniej więcej dziesięciokilometrowa podróż) ma 3,5 proc. szansy by trafić w najbliższym czasie na płonący pojazd. W przypadku kierowców to ryzyko zwiększa się do 20 proc.
Tabelka: Wszystkie autobusy, które spłonęły w Rzymie od 31 marca ubiegłego roku, źródło tabelki: Mercurio Viaggiatore/Twitter.com