Syndyk Autosanu Ludwik Noworolski, który po pięciu nieudanych próbach sprzedaży upadłej fabryki z Sanoka w drodze przetargu teraz próbuje znaleźć nabywcę z wolnej ręki, rozmawia z potencjalnymi kupcami. Ci podtrzymują zainteresowanie, ale konkretów na razie brak.
Przypomnijmy, Autosan upadł dwa lata temu. Fabryka, która w czasach PRL zapełniała polskie drogi autokarami i autobusami, po przemianach sprzed 25 lat radziła sobie coraz słabiej, aż w końcu zbankrutowała. Tyle że od tego czasu robi wszystko, by jednak nie upaść. Syndyk zatrudnił większość dawnej załogi. W Sanoku wciąż powstają autobusy, części do tramwajów i pociągów. Niedawno zakład uzyskał homologację dla trzech wersji autobusu Sancity, w tym 12–metrowej. W zeszłym roku aż 50 pojazdów znalazło nabywców.
Z drugiej strony działalność w warunkach upadłości likwidacyjnej na dłuższą metę uniemożliwia sprawne funkcjonowanie. Kilka miesięcy temu syndyk, za zgodą sądu, sprzedał jedną z hal, co zapewniło fabryce środki na kontynuowanie produkcji.
Od miesięcy Noworolski próbował sprzedać Autosan, ale mimo, że w czasie pięciu prób zszedł z ceny z początkowych 56 mln zł do 37 mln zł, żaden chętny się nie znalazł. Jedyna oferta została odrzucona, bo nieznany oferent nie wpłacił wadium. Dlatego do informacji o ewentualnych chętnych na zakup fabryki należy podchodzić ostrożnie. Syndyk przyznaje, że rozmawia ze wszystkimi, którzy w ciągu ostatnich miesięcy wyrazili jakiekolwiek zainteresowanie firmą. Według lokalnych mediów jest w kontakcie z pięcioma ewentualnymi kupcami. Z każdym rozmawia indywidualnie. W rozmowach uczestniczą przedstawiciele załogi.
Do tej pory na sprzedaż wystawiano firmę, ale bez pieniędzy na rachunkach bankowych i posiadanych wierzytelności. W dodatku wymogiem było utrzymanie produkcji i zatrudnienia i kupno zakładu w całości. To zamykało grono ewentualnych oferentów właściwie do tych, którzy gotowi byli na szeroką skalę produkować w Sanoku autobusy. Kilka tygodni temu Noworolski przyznawał, że wspomniane wyżej wymogi są oczekiwaniami, ale już nie warunkami. Sąd, który musi zatwierdzić ewentualną umowę sprzedaży, dał syndykowi czas do końca września na znalezienie kupca.
Więcej na temat sprzedaży Autosanu z wolnej ręki przeczytasz w Monitorze.
