Ponieważ od rana znów media i serwisy społecznościowe obiegają informacje o smogowym armageddonie, postanowiliśmy, korzystając z ilustracji, wyjaśnić – najprościej jak to możliwe – że z powietrzem w stolicy w środę 18 stycznia nie jest może najlepiej, ale na pewno dużo lepiej niż przed dwoma tygodniami. Po lekturze tego tekstu w zasadzie sami będziecie mogli przewidzieć, kiedy można się spodziewać darmowej komunikacji w stolicy i czy czerwonego komunikatu w telewizji lub na FB należy się bać czy może nie.
Jakość powietrza najlepiej sprawdzić u źródła, czyli na, całkiem przystępnej i na bieżąco aktualizowanej
stronie Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Powietrze mierzy kilka stacji pomiarowych w stolicy. Najistotniejsza to ta w Alei Niepodległości – położona w centrum miasta, pokazująca zwykle najwyższe przekroczenia.
Stacje publikują dane z pomiarów co godzinę, ale określają też średnie stężenie związków chemicznych w powietrzu w ciągu doby. Ta druga dana jest ważniejsza, bo ona decyduje o wprowadzeniu bezpłatnej komunikacji w stolicy. Telewizje i serwisy internetowe często bombardują Was informacją, że gdzieś w konkretnej godzinie zanotowano rekordowe stężenie jakiegoś związku chemicznego (często niestety nie informując jakiego, o której godzinie i co to znaczy „rekordowe”). Poziom smogu się zmienia. Przez moment może być bardzo wysoki, choć średnio w ciągu dnia nie przekracza poziomów alarmowych. Powodów bywa wiele – godziny szczytu, grzanie w piecach rano i wieczorem, itp.
Teraz trochę o liczbach. Żeby uprościć sprawę, określono, że smog będzie mierzony poziomem stężenia PM 10 w powietrzu, czyli pyłu (składającego się z różnych związków chemicznych), którego ziarenka mają ok. 10 mikrometrów obwodu. Są wystarczająco małe, by przeniknąć do płuc. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) uznaje za bezpieczny poziom stężenia PM 10 w powietrzu w wysokości 50 mikrogramów/metr sześcienny. W polskim prawie stan alarmowy określono na 300 µg/m3, co budzi słuszne oburzenie np. społeczników z Polskiego Alarmu Smogowego. Ale – uwaga –
w Warszawie za „alarmowe” uznaje się stężenie PM 10 na poziomie 100 µg/m3, co nie odbiega od europejskich standardów.
Poniżej screen z pomiarami stacji w Al. Niepodległości (Warszawa – Komunikacyjna) w styczniu. Jak je czytać? To proste. Mamy tu poziom średniego stężenia składników smogu na każdy dzień. Są to kolejno: trzy rodzaje tlenków azotu, tlenek węgla, benzen, najbardziej nas interesujący pył PM 10 oraz również istotny pył składający się z mniejszych ziarenek czyli PM 2,5.
źródło: wios.warszawa.pl Na czerwono oznaczono dni, gdy poziom PM 10 przekroczył normę WHO. Jest ich sporo. Dwukrotne przekroczenie tej normy, czyli ponad 100 µg/m3 zdarzyło się w styczniu trzykrotnie. Warto o tym pamiętać, gdy po raz kolejny usłyszycie, że „w Polsce jest gorzej niż w Chinach”. Chińskie miasta, ale też indyjskie, czy irański Teheran, zmagają się z wielokrotnymi przekroczeniami w ciągu doby. W polskich miastach zdarzają się przekroczenia kilkunastokrotne (Otwock, sprzed dwóch tygodni) ale raczej zmierzone o konkretnej godzinie, a nie średniodobowe.
Warszawscy urzędnicy sprawdzają czy danego dnia poziom PM 10 przekroczy wspomniane 100 µg/m3. Jeśli tak się zdarzy, sprawdzają prognozę na dzień następny. Jeśli specjaliści przewidują, że wtedy też poziom PM 10 przekroczy wspomniany poziom, ogłaszają na ten dzień bezpłatną komunikację.
W praktyce więc, przekroczenie warszawskiego poziomu alarmowego powinno nastąpić dwa dni z rzędu (jak zaznaczono w tabelce), by wprowadzono bezpłatną komunikację. W środę 11 stycznia również sprawdzono prognozy na dzień następny, ale przewidziano, że przekroczenia nie będzie (i rzeczywiście nie było – poziom PM 10 był bliski akceptowanemu przez WHO).
Na drugim screenie widzicie pomiary godzinowe na 18 stycznia. Tylko raz – o 8:00 rano – stężenie PM 10 przekroczyło nieznacznie warszawski poziom alarmowy, trudno się więc spodziewać, że w ciągu dzisiejszej doby, licząc średnią, ten poziom przekroczy (chyba, że wieczorem nagle stacje zacznie notować rekordowe pomiary). A tylko w takim przypadku byłaby szansa na ewentualną darmową komunikację jutro, czyli w czwartek. Co więcej, powietrze dziś jest pod tym względem lepsze niż wczoraj, czyli we wtorek.
źródło: wios.warszawa.pl Na koniec kilka uwag. Warto mieć baczenie jakimi (zaznaczonymi na czerwono) liczbami straszą Was smartfonowe aplikacje. Często podają one procent normy, a nie sam poziom stężenia PM 10. Bardziej przerażająco brzmi przecież informacja, że smog osiągnął poziom 200 proc. normy, niż że została przekroczona dwukrotnie. Pamiętajcie, że darmowa komunikacja w Warszawie jest wprowadzana, gdy fatalny poziom powietrza utrzymuje się przez cały dzień, a nie przeskoczy limit nagle w jednym miejscu. Warto też mieć na uwadze, że wyżej opisane zasady dotyczą Warszawy. W Krakowie ustalanie kiedy komunikacja będzie darmowa, wygląda inaczej.
Śledź autora na twitterze - @jakubdybalskiTP