Sejm, głosami posłów PIS i Kukiz’15 odrzucił projekt ustawy, który pozwalałby na tworzenie stref w miastach, do których prawo wjazdu zależałoby od czystości spalin emitowanych przez silnik samochodu. To skuteczne narzędzie do walki z zatłoczeniem ulic, stosowane przez zachodnioeuropejskie miasta, ostatnio przez Paryż. Krytycy pomysłu podnieśli problemy, które w Niemczech czy Francji nikomu nie przeszkadzają.
– Ta ustawa tak czy inaczej wróci do tej izby, bo takich rozwiązań nie da się uniknąć – mówił podczas drugiego czytania poseł Nowoczesnej Marek Sowa, który firmował projekt. Zakładał on, że
rady miast powyżej 200 tys. mieszkańców zyskałyby możliwość wytyczania stref z ograniczonym lub całkowicie zakazanym wjazdem pojazdów spalinowych, niespełniających określonej normy emisji spalin. Sowa tłumaczył, że określałaby ją wybrana norma Euro – powszechna w Europie jeśli chodzi o klasyfikowanie czystości samochodowych spalin.
Za odrzuceniem projektu głosowało 245 posłów PIS i Kukiz’15. Pomysł poparli, poza wnioskodawcami z Nowoczesnej, posłowie PO i PSL.
Bez granic i normKrytycy zwracali uwagę, że w projekcie zabrakło stanowisk przedstawicieli wszystkich miast (w sumie szesnastu), które mogłyby zyskać prawo wyznaczania stref. Wiceminister transportu Jerzy Szmit za błędy projektu uznał nieokreślenie granic ewentualnych stref i pozostawienie w tej kwestii dowolności miastom, nieokreślenie konkretnej normy emisji spalin, której dotyczyłyby strefy a także niesprecyzowanie, czy oznaczeniom podlegałyby wszystkie samochody w kraju. To wystarczyło, by ustawy nie poprzeć.
Tylko czy słusznie? Trudno aby ustawa wprost wskazywała, np. normę Euro 4, jako graniczną. Po pierwsze skuteczna strefa jest elastyczna. Wprowadzana właśnie strefa paryska różnicuje prawa i zakazy dla samochodów spełniających różne normy. Po drugie uregulowanie tej kwestii (zresztą kwestii granic stref również) i de facto zabranie możliwości ukształtowania strefy miastom, doprowadziłoby to kłopotów podobnych do tych, z którymi miasta zmagają się w kwestii stref płatnego parkowania. Posłowie zapisali górną granicę stawek za parkowanie w ustawie i od kilkunastu lat boją się ją zmienić, by nie narazić się kierowcom. Stawka 3 zł za godzinę w ciągu półtorej dekady przestała pełnić jakąkolwiek rolę regulującą, bo na parkowanie stać dziś prawie każdego.
Wreszcie problem z koniecznością oznakowania wszystkich samochodów poruszających się po mieście… w ogóle nie musi być problemem.
We wspomnianym Paryżu każdy samochód wjeżdżający do centrum miasta musi mieć naklejkę określającą klasę silnika, i tyle. Kosztuje kilka euro i jest łatwa do kupienia.
W Europie się daStrefy ograniczonej emisji, pozwalają na niedopuszczanie do ruchu w miastach najbardziej dymiących samochodów. To rozwiązanie, które z jednej strony pozwala walczyć ze smogiem (jaka część smogu powstaje w rurach wydechowych w dużej mierze zależy od specyfiki miasta, ale jest to minimum kilkanaście procent), ale też pośrednio kontrolować ruch samochodowy w mieście, czy sam rynek samochodów w danym kraju. Poza Paryżem to rozwiązanie stosowane m.in. w miastach w Niemczech, z Berlinem na czele.
W Polsce nie jest to pierwsza taka próba. Kilka lat temu podobny pomysł posłów PO został szybko zarzucony, po głośnej krytyce, że dyskryminuje uboższych kierowców, których nie stać na nowe (czyli mniej zanieczyszczające środowisko) samochody.