Jedna z najdłuższych w Europie czynnych w regularnym ruchu pasażerskim kolei wąskotorowych znajduje się blisko granicy z Polską, na zachodniej Ukrainie. Nazywana Poleskim Tramwajem wąskotorówka łączy ze światem szereg ukrytych wśród lasów wsi. Jedna para pociągów jest dla niektórych położonych z dala od głównych dróg miejscowości jedynym środkiem transportu.
W niemal wszystkich krajach byłego bloku wschodniego koleje wąskotorowe znacznie straciły na znaczeniu w latach 90., a na przełomie stuleci
zostały zlikwidowane lub
przekształcone w atrakcje turystyczne. Choć kryzys gospodarczy, z jakim Ukraina borykała się po uzyskaniu niepodległości, odbił się na skali ruchu prowadzonego na tamtejszych wąskich torach, do dziś przetrwały tam trzy systemy zarządzane przez państwowe przedsiębiorstwo Ukrzalyznicia (Koleje Ukraińskie, UZ). Wszystkie eksploatowane są w normalnym ruchu pasażerskim.
Najdłuższa z istniejących wąskotorówek znajduje się stosunkowo blisko granicy z Polską, na terenach II RP. Biegnie z niespełna półtoratysięcznej wsi Antonówka nad Horyniem do siedmiotysięcznego Pohostu Zarzecznego, miejscowości w randze osiedla typu miejskiego. Trasa przecina słabo zaludnione tereny Polesia, zapewniając dojazd do niemal odciętych od świata wsi. Choć pierwotnie służyła przewozowi drewna, potem także m.in. żywicy i smoły, dziś wykorzystywana jest wyłącznie do obsługi podróżnych.
Ruch od lat na tym samym, marginalnym poziomieTym, co wyróżnia leżącą na prowincji kolejkę, jest jej długość. Trasa liczy 107 kilometrów, co plasuje linię nazywaną Poleskim Tramwajem w ścisłej czołówce najdłuższych czynnych linii wąskotorowych w Europie i czyni najdłuższą w środkowej części kontynentu. Wrażenie odległości pomiędzy krańcowymi stacjami potęguje nie tylko odludny charakter otoczenia, ale też niska, charakterystyczna dla kolei o prześwicie 750 mm prędkość. Pokonanie całego szlaku zajmuje ponad cztery godziny.
Choć Poleski Tramwaj pracuje nieprzerwanie, od lat skala ruchu jest marginalna. UZ uruchamiają tu jedną parę pociągów dziennie – rano skład zestawiony z charakterystycznej lokomotywy Tu2 i kilku radzieckich wagonów wyjeżdża z bazy taborowej w Antonówce, dojeżdża do Pohostu Zarzecznego przed południem i wraca na popołudnie do głównej stacji kolejki. W związku z tym tory dodatkowe na stacjach pośrednich są praktycznie nieużywane. Przed czterema laty zlikwidowano zresztą jedną z mijanek – w Ostrowsku.
Pociągi wąsko- i szerokotorowe są ściśle skomunikowaneIstniejące od lat plany likwidacji dotyczą nie tylko zbędnych torów, ale i całej linii. Kilkusetosobowe wsie generują bowiem bardzo niewielki potok, duży nie jest również ruch turystyczny, a utrzymywanie wydzielonej infrastruktury i oddzielnego taboru dla jednej linii generuje duże koszty. Choć połączenie miało już ostatecznie wypaść z rozkładu w roku 2012, póki co pociągi pasażerskie są utrzymywane. Co więcej, po dłuższym okresie ograniczeń w terminach kursowania jedyna para ponownie wyprawiana jest codziennie.
Koszt przejazdu jest, podobnie zresztą jak we wszystkich ukraińskich pociągach kategorii podmiejskiej, bardzo niewielki. Ułatwieniem w planowaniu podróży jest założone w obie strony skomunikowanie z pociągiem osobowym z i do Saren. Tam z kolei można dostać się z Polski pociągiem z przesiadką w Kowlu czy Równem.